Widać, że autorka włożyła w tworzenie tej publikacji mnóstwo energii – to prawie 280 stron w pokaźnym rozmiarze zapełnionych przede wszystkim wiedzą, a nie kolorowymi obrazkami, diagramami i innymi „zapychaczami”. Nie to, że ich nie lubię, ale już wielokrotnie byłam zawiedziona podejściem niektórych autorów – szli na ilość, a nie na jakość.
Poradnik został podzielony na rozsądne rozdziały, które prowadzą nas o samych podstaw. Nie ma skakania po tematyce, ale skrupulatne wyjaśnianie każdej kwestii jedna po drugiej, aby układały się nam w spójną całość.
Koło skóry i dwa testy pomagają nam ustalić z jakim typem cery mamy do czynienia. Nie obyło się bez zaskoczeń – zamiast tysiąca wariantów, autorka daje wybór między cerą tłustą, a suchą, płytko unaczynioną bądź bez widocznych naczyń krwionośnych. Moja cera to zdecydowanie wariant tłusty bez widocznych naczyń. To test genetyczny – ten rodzaj cery dziedziczymy po przodkach. Ale to nie koniec – na podstawie testu środowiskowego określamy również czy skóra jest problematyczna, interaktywna, hiperpigmentacyjna czy przedwcześnie starzejąca się. U mnie oczywiście podciągnąć ją można pod wariant pierwszy.
Następnie poznajemy piramidę młodości czyli podstawy pielęgnacji naszej cery. Jej podstawą jest odbudowa, następnie antyoksydacja, filtry UV i odmładzanie. Każdy etap został szczegółowo opisany w zależności od wariantu naszej cery.
W poradniku omówione zostały nie tylko rytuały piękna czyli czego tak naprawdę potrzebujemy w codziennej pielęgnacji, a jakie zabiegi możemy sobie darować ( krem pod oczy na noc, krem do twarzy na noc czy codzienne balsamowanie ciała to podobno rzeczy zbędne ). Dodatkowo Bożena Społowicz w prosty sposób porusza kwestie składów kosmetyków. Zwraca uwagę na składniki, których powinniśmy unikać, podaje linki do stron gdzie znajdziemy informacje na temat poszczególnych składowych naszego kosmetycznego INCI, a także sugeruje konkretne kosmetyki i firmy kosmetyczne, które będą odpowiadać danemu typowi cery. Z radością czytałam np. o marce ILUA i jej twórczyni pani Magdzie Aleksandrowicz. Po ich kremie Lady in Red mam ochotę na więcej i muszę wreszcie Wam o nim napisać.
Na koniec dostajemy gotową podpowiedź czego pozbyć się z naszych kosmetyczek, jakie produkty do makijażu wybierać, a także mini kosmetyczną „książkę kucharską” z przepisami na kosmetyki domowej roboty.
Piję mleko, jem twarogi i jogurty naturalne. Czytam składy, nie kupuję tych z zagęstnikami i mlekiem w proszku, a wyniki badań mam zawsze świetne. Lepiej dobrze sprawdźcie czy w Waszym pożywieniu nie ma syropu glukozowo-fruktozowego, a nie roztkliwiacie się nad ekologiczną marchewką…
Poradnik wydany został przez wydawnictwo Otwarte i to właśnie dzięki jego uprzejmości miałam okazję poznać tę pozycję.
Chętnie bym tą książkę przeczytała 🙂
Bardzo fajna książka. Coś czuję, że mogłaby się mi spodobać. Tym bardziej, że ostatnimi czasy jestem zakręcona na punkcie pielęgnacji. Pozdrawiam 🙂
PS: Pojęcie "coachingu" i mnie drażni niebywale.
Generalnie lubię poradniki i w tym roku chciałabym zakupić kilka książek tej treści. Myślę, że ta książka jest na tyle wartościowa i uzupełniająca wiedzę, że warto do niej jednak zajrzeć. Coś mi się kojarzy, że była w jakimś pudełku… hmm – naturalniezpudełka?
Hmmm… nie mam pojęcia, dziś była premiera tej książki więc nie wiem czy przedpremierowo ją dołożyli, ale myślę, że to lektura warta poznania szczególnie jeśli mamy przesyt sprzecznych informacji w kwestii pielęgnacji twarzy.
Faktycznie podobno była, nawet nie wiedziałam 🙂
Muszę przeczytać! swoją drogą, ciekawi mnie, jakiej argumentacji użyła Pani Społowicz odnośnie możliwości pominięcia kremu na noc czy pod oczy… 🙂
Bardzo ciekawa pozycja!
Książka książką ale to Twoje "profilowe" zdjęcie z psem naprawdę mnie urzekło. Zajefajne a nawet lepiej 😉
Dziękuję 🙂 Ma już ponad rok, a bardzo miło je wspominam 🙂
Ja jak widzę słowo coach to już mi źle 😛
szkoda że dopiero dziś pojawił się ten wpis, zastanawiałam się nad tą książką czy nie zamówić jej z pudełkiem Naturalnie z pudełka, ale to nic kupię ją na pewno 😉
chętnie poznałabym bliżej te treści
lubię poradniki kosmetyczno – zdrowotne więc ten kupię z czystej ciekawości 🙂
Wizualnie wygląda bardzo fajnie, ale jakoś mnie drażni ten tytuł 😉
Wolałabym, żeby znaleźli polski, trafny odpowiednik na "coacha", ale jeśli chodzi o zawartość to naprawdę z przyjemnością czytałam podejście pani Społowicz.
fajna przydatna książka 🙂
Trzeba przyznać, że się udała 🙂
Mnie również denerwuje wszechobecny "coaching" 😛
Hahaha no to się rozumiemy 🙂
Ta książka bardzo mnie ciekawiła i nawet zastanawiałam się nad jej zakupem. Jeszcze się nad tym zastanowię, bo ostatnio coraz więcej książek tego typu na rynku. A "coaching" jest wszędzie 😛
No właśnie mnie to samo sformułowanie "coachingu" drażni niemiłosiernie 🙂
U mnie czeka na półce na przeczytanie 😉 Ciekawa jestem jej bardzo.
Ja właśnie zaczęłam nadrabiać moje czytelnicze zaległości 🙂
Faktycznie ciekawa.. poczytałbym 🙂
Muszę przyznać, że ma fajną formę, która nie jest w takim trybie narzucająco-rozkazującym jak niektóre poradniki.
Chętnie bym przeczytała, jestem ciekawa tych szczegółów.
Heh, często w supermarkecie są lepsze warzywa, a na targach sprzedają te gorszej jakości, które się "nie dostały" na targi. Podobnie z mlekiem itp. Jak się naprawdę nie zna sprzedawcy i tego jak to działa, to lepiej być ostrożnym z nie-tak-eko targami. Całe szczęscie ja mam mniej wiecej obczajone gdzie w swoim mieście co kupować, ale i tak chętnie kupuję w supermarkecie, po prostu wszystko dokładnie oglądam i czytam skład.
Mam podobnie ☺
Nie można dać się zwariować, a to wmawianie ludziom alergii na gluten i laktozę doprowadza mnie do szału ( na szczęście w tej książce nie ma takich herezji ). Sam autor badań nad glutenem wycofał się z tych sensacji dlatego tak drażni mnie, że wiele fit celebrytek nie czyta tylko dalej głosi bzdury. Jak mi ktoś mówi, że ma nietolerancję glutenu, a na pytanie czy robił sobie testy odpowiada " nieee ja to wyczytałem" to aż mnie trzęsie.
Tez musze sięgnąć po ta książkę tak z czystej ciekawości choc ostatnio znowu problemy z twarzą i nerwica no ale tak to juz jest co nas nie zabije to nas wzmocni ps zdjęcie z psiurkiem świetne !!! No i widzę ze szata graficzna bloga sie zmieniła na plus . A tak po cichu mam nadzieje ze napiszesz czy chłopczyk czy dziewczynka bedzie zreszta nie wazne byleby zdrowe było i ono i Ty
Przez ostatni miesiąc moja pielęgnacja była baaardzo ograniczona i niestety już zauważam tego skutki. Co do wyglądu bloga – po moich przeróbkach był fatalny teraz jest dokładnie tak jak chciałam 🙂 A co do płci – też już nie mogę się doczekać, na pewno powiem jak już będę wiedzieć 🙂
Ja lubię czytać tego typu poradniki, chociaż często nie wprowadzają do mojej pielęgnacji jakichś rewolucyjnych zmian 😉 Raczej sama staram się być dla siebie "skin coach'em". Notabene też uważam, że to słowo jest już wyświechtane i stanowczo nadużywane 😉 Ja wychodzę z założenia, że dzięki obserwacji stanu mojej skóry najlepiej wiem cze jej w danej chwili potrzeba. Pielęgnację opracowywałam przez wiele lat i ciągle ją modyfikuję, bo wiadomo, lata lecą i nasza skóra też się zmienia. Przyświeca mi tylko jedna reguła "mniej znaczy więcej". 😉 Ta książka jest właśnie przeze mnie czytana i można w niej znaleźć na prawdę ciekawe rzeczy, ale też nie wywołała u mnie euforii i chęci wykrzyknięcia "eureka, cóż za nowatorskie podejście". Moją sztukę dostałam właśnie z lutowym pudełkiem. 😉 Książki idealnej o tej tematyce nadal poszukuję 😉