Kocham peelingi do ciała. Od tych domowej roboty po gotowce. Uważam, że to jeden z najważniejszych zabiegów pielęgnacyjnych, który jednocześnie relaksuje i odpręża. To uczucie jedwabistej skóry po masażu jest wręcz nie do opisania. Peelingi , które przerobiłam można już chyba liczyć w setkach. Moim ostatnim towarzyszem wygładzającego rytuału był scrub Planeta Organica Cedr i Malina od sklepu Kalina.
Na tę konkretną wersję scrubu zdecydowałam się kompletnie w ciemno. Malina i cedr brzmiały bardzo dobrze, a zaufanie do Planeta Organica tym bardziej pchnęło mnie w jego ramiona.
Scrub zamknięty jest w klasycznym, zakręcanym pudełeczku. Nie ma wygodniejszej formy dla tego typu produktu. Pojemność to aż 450 ml. Niezła wydajność sprawia, że możemy cieszyć się kosmetykiem naprawdę długo. Ja zazwyczaj bardzo szybko „zjadam” peelingi, tym razem, mimo częstej aplikacji wcale nie zobaczyłam dna tak szybko.
Konsystencja jest gęsta, zwarta i lekko ciągnąca. Po nałożeniu na wilgotną skórę daje się łatwo rozprowadzić i nie „odpada” z ciała. Zapach jest niesamowity – tak naturalnie malinowy, lekko kwaskowy, bez chemicznych nut. Mniam 🙂
Z działania scrubu jestem zadowolona choć nie należy do bardzo ostrych. Świetnie jednak sprawdza się w masażu całego ciała. Zmielona skorupka orzeszków cedrowych tworzy grubszą „fazę” peelingu, sól morska zaś tę drobniejszą. Całość bardzo dobrze wygładza skórę, a jednocześnie uelastycznia ją i nawilża. Dla osiągnięcia jeszcze mocniejszego efektu możemy nanieść kosmetyk na suchą skórę. Wtedy to prawdziwy drapak – osobiście w takiej formie sprawdzał się u mnie na nogi, bo na górne partie ciała wolałam w wersji „na mokro”. Scrub łatwo się spłukuje i nie pozostawia nieprzyjemnej, tłustej warstwy, a jedynie sprężystość i odżywienie.
W składzie znajdziemy takie smakołyki jak: sól morska, zmielona skorupka orzeszków cedrowych, olej z pestek malin, ekstrakt z maliny moroszki, ekstrakt z dzikiej róży czy olejek z kiełków pszenicy.
Za 450 ml produktu, który spełnił moje wygórowane wymagania w stosunku do scrubów, zapłacimy w sklepie Kalina ok. 30 zł. Moim zdaniem warto się skusić biorąc pod uwagę, że rodzime odpowiedniki naturalnych peelingów bywają o wiele droższe.
Lubicie scruby do ciała? Macie może swoich faworytów w tej kwestii? Podrzućcie mi info 🙂
A tak przy okazji – czy ja już wspominałam o tym, że jak co roku, w połowie listopada startuje świąteczny konkurs u Kaczki? Nie? No to już niedługo poznacie 6 wspaniałych sponsorów z mega nagrodami… Ciekawi?
Wygląda bardzo kusząco, uwielbiam tego typu produkty. =)
jak nie zostawia tłustej warstwy to na pewno by mi się spodobał 🙂
Chcę go 🙂 ciekawa jestem tego zapachu
Bardzo zachęcająco wygląda.
Lubię owocowe zapachy, a konsystencja wygląda bajecznie 🙂 No i cena bardzo przyjazna 🙂
Pewnie pachnie SUPER…
Ale zajefajnie wygląda. Jak maliny zmielone i pomieszane z duża ilością cukru. Super.
O tak , na ten peeling bym się chętnie skusiła 🙂
Właśnie zamknęłam oczy i sobie wyobraziłam ten zapach:)
Wspomnienie lata:)
Wygląda niesamowicie. Na pewno go kupię, bo uwielbiam Paneta Organica. Właśnie używam ich peelingu greckiego- pistacje i olejek daktylowy. Znasz? Jest świetny!
Nigdy nie używałam kosmetyków tej marki.
Hmmmmm i malinowy zapach <3 Uwielbiam takie kosmetyki.
Wygląda jak mus truskawkowy! Obłędny. 🙂
Wygląda jak owocowy deser! 😀 Lubię porządne zdzieraki, więc chyba z powyższym nie miałabym dużo zabawy, ale nie można mu odmówić zachęcających właściwości. Na co dzień wybieram ostrą gąbkę i żel pod prysznic, ale od czasu do czasu, czemu nie.
pozdrawiam, A