Nie pytajcie ile czasu zbierałam się do tej notki, bałam się już, że w obu kosmetykach zaświeci dno, a ja nadal nie zdążę ich opisać. Szybko jednak nadrabiam zaległości żebym mogła spać spokojnie.
Korektory w płynie od pewnego czasu regularnie mi towarzyszą. Stosuję je pod oczy. Nie mam wybitnych problemów z cieniami, ale jednak korektor bywa niezastąpiony. Obecnie w mojej kosmetyczce pomieszkują dwa korektory w płynie – Kryjąco – rozświetlający korektor BB 8w1 od Eveline i KOBO Modeling Illuminator. Który bym Wam poleciła, a do którego nie zamierzam wracać? Werdykt może zaskoczyć bo sama się go nie spodziewałam.
Na pierwszy ogień idzie korektor Eveline. O ludzie! Czego on nie robi?!! Nie cierpię gigantomanii Eveline – wszystko jest BIG, MEGA, 20w1 i ciocia Fruzia raczy wiedzieć jakie jeszcze. Nie lubię tego bo wielokrotnie jest to zwykłe naciągactwo – efekt 4D, serio? To ja zatrzymałam się w czasach trzech wymiarów… Mniejsza o większość. Korektor Eveline trafia do nas w szlachetnej wersji 8w1. Od ilości jego dobrodziejstw może zakręcić się w głowie.
Produkt trafia do nas w przyjemnym dla oka kartoniku – posiadam odcień Light. Jest to jasny, neutralny beż, który idealnie zgrywa się z kolorem mojej skóry. Klasyczny flakonik w błyszczykowym stylu mieści 7 ml produktu. Aplikator to mięciutka gąbeczka, którą łatwo nałożymy kosmetyk.
Konsystencja produktu jest idealna, wystarczająco płynna, niezbyt gęsta i nie za rzadka. Przyjemnie daje rozprowadzić się zarówno pod oczami jak i na powiekach. Ładnie stapia się ze skórą, nie wbija się w zmarszczki i daje cudowne uczucie chłodzenia – gwarantuję, że to naprawdę przyjemne uczucie, szczególnie po ciężkiej nocy.
Kosmetyk nie jest mocno kryjący, ale w moim przypadku to krycie jest wystarczające. Cienie, zasinienia, drobne żyłki – wszystko jest ładnie ukryte. Skóra zyskuje zdrowy glow, nie mamy tu rozświetlających drobinek, a taki zdrowy, naturalny połysk. Może nie powiedziałabym, że korektor nawilża 24H, ale faktycznie trzeba przyznać, że zapewnia skórze wokół oczu komfort i nie powoduje przesuszenia.
Dodatkowy atut to trwałość, owszem – po wielu, wielu godzinach jakieś tam drobinki mogą wbić się w załamania, ale to są tak mikroskopijne defekty, że praktycznie nie idzie tego zauważyć.
Poniżej efekt tuż po nałożeniu:
Skład dla zainteresowanych:
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że będzie to tak udany produkt. Jakość, wydajność, efekt i cena – ok. 15 zł naprawdę przemawiają na jego korzyść.
Korektor KOBO dorwałam w Naturze na jakiejś promocji. Ucieszyłam się bardzo bo byłam tuż przed sobotnimi makijażami i potrzebowałam dobrego korektora pod oczy. Generalnie bardzo lubię markę KOBO, zdecydowana większość produktów, które miałam bardzo mi pasowała więc zakup korektora był czystą formalnością.
Korektor KOBO Modeling Illuminator with Tens’up otrzymujemy w zakręcanym flakoniku identycznym jak w przypadku Eveline. Od strony technicznej nie mam mu nic do zarzucenia choć nakrętka po pewnym czasie się przekręciła i lubi „chrupać” zanim da się odkręcić. Sam aplikator jest również nieco twardszy niż w przypadku Eveline. Posiadam odcień 101 – jest to bardzo jasny beż, raczej w chłodnej tonacji. Czasami mam wrażenie, że dla mnie jest ciut za jasny.
Konsystencja w pierwszej chwili może przypominać tą z Eveline jednak już po chwili czujemy, że korektor jest zdecydowanie bardziej suchy, pudrowy, daje bardziej matowe wykończenie, choć po roztarciu, w sztucznym świetle dopatrzymy się delikatnych drobinek rozświetlających. Niestety korektor nie zostawia tego zdrowego glow, a raczej mat. Nie mogę powiedzieć, że wysusza czy podrażnia, ale nie daje takiego komfortu jakiego bym oczekiwała w tym newralgicznym miejscu. Krycie jest na bardzo dobrym poziomie jednak mam zastrzeżenia do trwałości – kosmetyk dość szybko wbija mi się w załamania mimo szybkiego przypudrowania.
Efekt tuż po nałożeniu:
Niestety na opakowaniu nie mam żadnego info o składzie, na Wizażu jednak możemy dowiedzieć się, że wygląda on następująco KLIK.
Cena kosmetyku to ok. 17 zł jednak w promocji dorwać go można za dyszkę. Moim zdaniem wypada słabiej niż Eveline – nie jest do końca tym czego bym oczekiwała przede wszystkim z racji na trwałość. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, że już po niedługim czasie Eveline i KOBO zaczynają przypominać księżniczki z zupełnie różnych bajek.
A Wy macie swojego korektorowego ulubieńca? Jeśli tak to koniecznie dajcie mi znać, bo ciągle jestem na etapie poszukiwań.
Nie miałam żadnego, kusi mnie eveline:)
No właśnie od pewnego czasu nie mogę go namierzyć bo chciałam kolejny flakonik 🙁
Ja do niedawna używałam tylko korektora w pomadce z Avonu. Jakoś w wakacje skusiłam się na ten z Eveline, ponieważ był w promocji za ok. 7zł. Pokochałam go od pierwszego użycia! Minęły jakieś 3 miesiące, ja mam go nadal i nadal go kocham. Skusiłam się na korektor Wibo na obecnej Rossmannowskiej promocji, który ma cztery różne kolory do różnych typów niedoskonałości – zobaczymy 🙂
Oooo witam w klubie 🙂 Cieszę się, że nie tylko ja jestem jego wielką fanką. Niestety teraz nigdzie nie mogę go namierzyć, a chcialałabym kolejny flakonik. Ja taki kolorowy korektor mam z Catrice 🙂
Przyznam, że z reguły nie chce mi się komentować, ale tym razem nie wytrzymam. Bardzo lubię Twoje zdjęcia – dla mnie zdjęcie kosmetyku na dłoni nie jest miarodajne, wiem, że kolory cery też są różne, ale mimo wszystko zawsze bardziej przemawia do mnie swatch szminki na ustach, efekt podkładu na twarzy czy właśnie korektora na oku. U Ciebie zawsze są te zdjęcia i to ułatwia mi wybór. Poza tym piszesz zawsze bardzo wnikliwie, czasami nawet o takich rzeczach, o których inne blogerki wcale nie wspominają. Gdy idę na zakupy to wiem czego mam się spodziewać bo kosmetyk na zdjęciach widziałam z każdej strony. Lubię Twoją pedanterię – w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Pozdrawiam
Ola
O matko nie wiem co powiedzieć 🙂 Bardzo dziękuję 🙂 Miło mi, że komuś podobają się moje zdjęcia, zawsze bardzo się staram jak najbardziej realistycznie oddać to jak produkt prezentuje się na skórze. Cieszę się, że moje zdjęcia są przydatne 🙂
KOBO Modeling Illuminator jak dla mnie jest świetny. Dobry stosunek ceny do jakości. Z resztą jeszcze nigdy nie byłam zawiedziona marką KOBO. W naturze właśnie często są promocje, a że mam blisko to łapie okazje 🙂
Ja też bardzo lubię KOBO mam od nich wiele świetnych produktów, ale w tym korektorze przeszkadza mi to pudrowe wykończenie. Po prostu korektor nawet utrwalony sypkim pudrem i tak włazi mi z załamania tak jakbym miała jakieś niesamowite zmarszczki. Może to kwestia rodzaju skóry, bo akurat powieki i skóra pod oczami to u mnie bardzo wymagająca strefa, którą muszę nawilżać na potęgę.
Nie miałam ani jednego ani drugiego 🙂
Może wpadną Ci w łapki 🙂
Ja pod oczy używam tylko mineralnych korektorów. Za dużo substancji podrażnia mi skórę powiek i wokół nich…
Właśnie ostatnio zaczął mi się marzyć korektor od Lily Lolo 🙂
Kosmetyki fajne ale ja raczej nie mam do nich dostępu wiec z racji tego ze mam porcelanowa skore bardzo po prostu jasna musze używać drogich firm jesli chodzi o pudry podkłady czy korektory bo te tansze po prostu nie maja mojego odcienia najjaśniejszy jest zawsze za ciemny buziaki Gosia
Rozumiem Kochana, domyślam się, bo wśród drogeryjnych kosmetyków ciężko znaleźć naprawdę jasne, ale nie sine cz "trupie" odcienie.
jak będę w rossmannie to chętnie pobuszuję w szafie evelinki:) generalnie mnie namówiłaś:)
A nawet się cieszę, że wygrał Eveline, bo dla mnie jest łatwiej dostępny. Co do opisów na opakowaniach tej firmy to się zgadzam, czasami ich ponosi. 8 w 1, 5 w1, 10 w 1, czasami to się zastanawiam czy ci ich marketingowcy czegoś nie biorą, że im się tak dwoi i troi 🙂
Mam ten 8w1 ale przy moich zmarchach ciężko mi się z nim współpracuje. Sięgnęłam teraz po znacznie droższy iiii nie umywa się do tego z Eveline. No nic zobaczymy bo dalej szukam swojego ideału. Nie wiem czy kiedykolwiek takowy znajdę. Prędzej czy później wszystko się w tych zmarszczkach zbierze :/
Evelinie w Twoim teście wypada świetnie, chyba się na niego skuszę po tym co widzę na ostatnim, porównującym zdjęciu 🙂