Ależ mamy cudowną pogodę, koniecznie muszę dodać „za pracowym oknem” hehe. I pomyśleć, że we wrześniu wyciągnęłam już kozaki, a październik zrobił się tak cudowny, że z pracy wracałam z płaszczem w ręku 🙂 To cudowne słońce kojarzy mi się z wybitnie słonecznymi wakacjami, one z kolei kojarzą mi się z rozświetlająco-brązującym różem od GOSHa. W kwietniu wpadł on w moje łapki, ale sięgnęłam po niego dopiero w czerwcu ponieważ długo odrzucała mnie masa złocistych drobinek na wierzchu kosmetyku. Okazało się jednak, że jest to tylko powierzchowna ozdoba, którą z całego serca zalecam wymieść pędzlem lub zaaplikować sobie na dekolt bo efekt dyskoteki murowany 🙂 Gdy już pozbędziecie się ozdobnika w postaci złotego shimmeru ukaże Wam wnętrze, w którym można się zakochać.
Mozaika różów GOSH zamknięta jest w wygodnej kasetce z przezroczystą górą. Nie sposób pomylić jej więc z innymi kosmetykami w moim przepastnym kufrze. Opakowanie jest bardzo porządnie wykonane, nie ma szans, aby samo otworzyło się w kosmetyczce. Zresztą po kilku miesiącach spędzonych w towarzystwie ocierających się o nie produktów, nadal wygląda estetycznie.
Moja wersja to 002 Pink. Są to umiarkowanie ciepłe, brudne róże + biel. Jedne róże są jaśniejsze, inne zaś ciemniejsze, ale wszystkie z domieszką brązu. Bardzo, ale to bardzo odpowiada mi ta tonacja. Dodatkowo, kosmetyk ten ma w sobie delikatnie połyskujący, bardzo subtelny shimmer. Całość nadaje twarzy maksimum świeżości i uroku. To niesamowite jak dobrze dobrany róż potrafi zmienić wygląd.
Ten mały cudak od Gosha pięknie podkreśla kości policzkowe i nadaje naturalny glow. Efekt jest naturalny, absolutnie nie przerysowany, co bardzo cenię i dlatego sięgam po niego każdego dnia.
Z kwestii technicznych nie mam mu nic do zarzucenia. Łatwo i równomiernie się aplikuje, niezależnie od kremu czy podkładu jaki stosowałam, nigdy nie tworzył plam. Róż po nałożeniu zachowuje swój odcień, nie ciemnieje, ani nie blaknie. Nawet po 8 godzinach pracy w nieco dusznym biurze, róż pozostaje na swoim miejscu. Ba! Przetrwał całonocne wesele, więc trwałość to z pewnością jedna z jego głównych zalet.
Wydajność jest moim zdaniem na bardzo dobrym poziomie, na zdjęciach widzicie produkt, którego używam od początku czerwca, każdego dnia. Nawet na środku nie dobiłam jeszcze do dna, więc myślę, że mogę dotrwać nawet do roku w jego towarzystwie.
Dla zainteresowanych skład poniżej:
Za 9 gram produktu zapłacimy ok. 40-50 zł. Nie jestem pewna czy mają go w Hebe, ale wysoce prawdopodobne, że tak. Do tego drogerie internetowe oraz stacjonarne, z szafami marki GOSH. Ja jestem w nim zakochana po uszy – prostota aplikacji o 7.00 rano to coś co ostatecznie stawia go na czele mojej „różowej” gromadki i ostrzę zęby na wersję 001 🙂
Lubię taki efekt, ale tylko zimą 🙂
To się dobrze składa bo zima już niedługo, choć patrząc na pogodę za oknem…. 😀
Zaraz po otwarciu wygląda slicznie 🙂 ogólnie daje bardzo ładny i subtelny efekt 🙂
Zgadzam się, na początku aż szkoda było mi go ruszać 🙂 Najbardziej lubię to, że w zasadzie bez patrzenia w lustro mogę się umalować i efekt nie będzie przerysowany 🙂
Ładnie wygląda na Twojej twarzy, ja jednak wolę bezdrobinkowe róże i brązery 😉
Ja kiedyś sięgałam tylko po matowe, ale pani wizażystka na sesji do Twista powiedziała mi, że powinnam wybierać te z rozświetlającym pigmentem i faktycznie takie wykończenie ożywia mi buźkę 🙂
no cena konkretna;)
Z jednej strony tak, ale z drugiej czasami warto zainwestować i cieszyć się czymś porządnym przez dłuższy czas 🙂
ty tu o różu-bronzerze-rozświetlaczu piszesz a ja 'paczę i paczę' i na Twoje brązowe oczyska ♥ pięknooka zdecydowanie! 🙂
Ojej, dziękuję bardzo :*
całkiem fajnie prezentuje się na policzku, 3 w 1, co za biznes 🙂
Dla mnie to on taki mało brązujący, ale jako różo-rozświetlacz radzi sobie idealnie i zapewniam, że efekt na żywo jest naprawdę uroczy 🙂
wyglada ślicznie 🙂
Cieszę się, że nie tylko mi się podoba 🙂
Podoba mi się ten efekt!
Oj mi też, dzień w dzień ląduje na moich policzkach, nawet Lily Lolo poszły w kąt.
Świetny efekt!
Moje duże kości policzkowe byłby zachwycone taką naturalnością 😀
No właśnie ta naturalność urzeka mnie w nim najbardziej 🙂
Fajnie wygląda na policzkach 🙂
Na żywo jest jeszcze lepiej 🙂
Moja ukochana mozaika <3
Jak spotkałyśmy się przypadkiem w Złotych to chyba mi ją pokazywałaś ;>
Znam sytuację – Ania opowiadała 🙂
ślicznie wygląda na buzi, z resztą w opakowaniu też 🙂
Fajny efekt. Nie wiem tylko po co oni sypią tyle tych drobinek na wierzch produktu? Zupełnie bez sensu.
Zawsze dziwię się, dlaczego zewnętrzne warstwy niektórych pudrowych kosmetyków mają takie brokatowe skorupy, które zdzierają się z czasem 😛
Bardzo łanie się prezentuje ale ja z różami to tak mam że zawsze o nich zapominam 🙂
Ładnie wygląda na twarzy 🙂
Bardzo ładnie się prezentuje na policzku 🙂
Na pierwszym zdjęciu zniechęca ten shimmer,ale potem jest już pięknie 🙂
Ciekawie się prezentuje 🙂
Wygląda ciekawie, ale ja musiałam podziękowałać różom i bronzerom innym niż mineralne 😉
ten brokat na poczatku mnie przerazil, ale na policzku efekt znacznie delikatniejszy:))
Ładnie na skórze się prezentuje.
tłoczenie bardzo mi się podoba! efekt też całkiem, całkiem 😀
Kaczuszko, i Ty mówisz, że masz problem ze skórą? Nie widać tego 🙂
Ciekawy produkt, nie jest brokatowy na twarzy 🙂
Fajny blog tak btw 😀
No niestety, podkład to mój wierny przyjaciel 🙁 Najbardziej dokuczają mi rozszerzone pory i nawroty trądziku. ostatnio jest o niebo lepiej, ale myślę, że problem tkwi gdzieś głębiej 🙁
Cieszę się, że blog Ci się podoba 🙂 Miałam lekki kryzys, ale biorę się za siebie 🙂
Może masz coś z hormonami? Ja mam i jak tylko odstawię smarowidła to jest nawrót.
Nie kryzysuj dalej 😀
Bingo! Właśnie obstawiam, że to właśnie o hormony u mnie chodzi bo wszelkie niedoskonałości koncentrują się w okolicach żuchwy 🙁 Mam nadzieję, że w ten weekend nadgonię wszystkie zaległości, kolejny też dłuższy więc mam nadzieję, że wyjdę na prostą 🙂
Nie, nie nic nie pomyliłam bo właściwie to był komentarz do opinii Ani 🙂 Widocznie się źle zrozumiałyśmy.
Tak, tak już skumałam. Po prostu odczytałam na telefonie :/
lubię takie produkty 🙂 tak, gosh jest w hebe i w kosmeterii 😛
No właśnie moje produkty pochodzą właśnie z Kosmeterii 🙂
Bardzo mi podoba się 🙂
Ja się z nim nie rozstaję, po prostu mój zdecydowany faworyt 🙂
Jak ktoś się skusił na ten kosmetyk ze względu na drobinki to może być zawiedziony faktem, że tak łatwo je usunąć 😛 Efekt bardzo ciekawy 🙂
Hahaha, faktycznie! O tym nie pomyślałam 😀 Cóż, można łatwo się zawieść 🙂