Jakiś czas temu pisałam Wam, że zostałam wybrana do przetestowania produktu firmy NovaClear. Przysłano mi preparat do osuszania zmian trądzikowych czyli bardziej swojsko mówiąc – żel punktowy na pryszcze. Szczerze mówiąc zawsze zawodziły mnie tego typu produkty i bardziej liczyłam na maseczkę, ale jak się nie ma co się lubi to się kradnie co popadnie. Traf chciał, że preparat przybył w idealnym momencie – PMS i wysyp pryszczy. Zawsze tak mam z okazji przyjazdu cioci komunistki. W tym miesiącu już ponad tydzień przed na mojej twarzy zaczęły się pojawiać czerwone, bolące guzki. Tak u mnie wyglądają pryszcze. Robi się naciek, jest twardy jak guzek, czerwony i bolący. Czasami siedzi tak ok. 2 tygodni, powoli ginie zaczerwienienie i przestaje boleć, ale pod skóra jest nadal wyczuwalny. Ewentualnie dodatkowo powstają klasyczne wypryski, które po kilku dniach mają biały czubek.
Rad nie rad zabrałam się za smarowanie moich diod. Przy pierwszym uczuciu poczułam lekkie pieczenie. Nie było ono męczące, ale czułam, że preparat coś tam robi z tym pryszczem. Potem nałożyłam drugą warstwę ( po uprzednim zwałkowaniu resztek poprzedniej ) i trzecią. Może ciężko w to uwierzyć, ale po trzech zastosowaniach pryszcz przestał boleć, zmniejszył się i tak jakby zaczął ściągać się ku środkowi. Potem były kolejne pryszcze i kolejny atak preparatem. No i niechętnie muszę przyznać, że myliłam się co do działania żelu punktowego. Ten naprawdę działa. Wiadomo, efekt nie jest natychmiastowy, ale jeśli po trzech nałożeniach zmniejsza pryszcza o ponad połowę to ja jestem jak najbardziej na tak.
Przede wszystkim bardzo mi się podoba to, że szybko znieczula zmianę trądzikową i łagodzi zaczerwienienie. Dzięki temu łagodzi ból fizyczny i ten psychiczny związany z przykuwaniem uwagi swoim czerwonym punktem na środku czoła ( tak – mi pryszcz – gigant wyskoczył dosłownie po środku drogi między jedną brwią a drugą; nie – to nie jest śmieszne ). Co jeszcze mi się podoba ? Podoba mi się to, że preparat nie wysusza zbytnio skóry. Często bowiem z żelami punktowymi bywa tak, że oprócz wysuszania pryszcza, wysuszają również centymetr skóry wokół niego.
Preparaty punktowe mają to do siebie, że wielokrotnie nie nadają się pod makijaż, zlepiają się z podkładem cz pudrem i tworzą plamy. W tym wypadku producent zapewni, że kosmetyk nadaje się również pod tym względem. Należy posmarować diodę, poczekać aż preparat wyschnie, nałożyć krem i normalnie się umalować. Sprawdziłam – plam nie było, wszystko wyglądało jednolicie.
![]() |
SKŁAD |
W tej chwili wszystkie moje pryszcze są uśmiercone, zostały tylko delikatne zaczerwienia przypominająca, że jeszcze dosłownie 3 dni temu był tam pryszcz. Dla mnie jest to o tyle zaskakujące, ponieważ moje wypryski goją się ( tak jak już wyżej pisałam ) naprawdę bardzo długo. Z reguły dojrzewają kilka dni i kilka dni schodzą z mojej twarzy. W praktyce wygląda to tak, że gdy po jednym ślad ginie to powstaje następny. Tzn. nie myślcie, że jestem jednym wielkim krościatym potworkiem, ale 3 – 4 krostki na mojej twarzy to norma mimo, że 23 lata stuknęło mi na początku września.
Skład uwieczniłam na zdjęciu, które wstawiam obok.
Za 10 ml żelu zapłacimy ok. 30 zł i z tego co się orientuję – tylko w aptekach. Wiem, że to całkiem spora kwota jak na takie maleństwo. Jednak jeśli mam zapłacić 15 zł za preparat, po którym nie ma żadnych efektów i prędzej czy później skończy w śmieciach, to wolę zapłacić prawie dwa razy tyle i żyć w przekonaniu, że pieniądze jakie na to poświęciłam faktycznie były opłacalnym wydatkiem. Tym bardziej, że jest to taki kosmetyk, który starcza na dość długi czas.
PS. Dodam jeszcze, że spotkałam się z wieloma komentarzami, że dziewczyny również otrzymały preparaty tej firmy, nie mają zmian trądzikowych, ale cieszą się, że coś dostały… Ręce mi opadły. Jeśli nie interesuje mnie wygranie maści na hemoroidy bo ich nie mam to nie biorę udziału w takim konkursie czy akcji mającej na celu próbowanie produktu. Jak potem ocenić czy otrzymany preparat działa na pryszcze skoro pryszczy się nie ma ?
mi trafiła się maska tej firmy, dałam jej dwa tygodnie na działanie – jeśli będzie miała takie efekty, jak opisywany przez Ciebie żel, będę wniebowzięta. a jeszcze bardziej, jeśli w drugiej przesyłce dotrze do mnie ten żel 😀 na razie zauważyłam wzmożony wysyp tego paskudstwa…
również, podobnie jak Ty, nie rozumiem idei testowania dla kosmetyku za darmo, bo przecież tylko o to tutaj chodzi. to tak, jakby blogerka bez psa testowała karmę, albo nie wiem, mężczyzna bloger testował tampony. no ale jak nie wiadomo o co chodzi… no właśnie.
pozdrawiam!
Niektórzy chyba mają manię hasła " za darmo " , " gratis " itd. Jeśli biorę udział w konkursie, w którym są do wygrania pampersy to tylko dlatego, że moja kuzynka ma bliźniaki. Ale jeśli warunkiem otrzymania kosmetyku czy innej nagrody jest jego przetestowanie i wyrażenie opinii to przecież nie zrobię siusiu w pampersa i nie powiem jak było 😀
A co do żelu to ja cicho liczę na to, że znów dostanę ten sam produkt 🙂 Przekonał mnie mimo, że podejście miałam z miejsca na NIE.
też go zaczęłam testować 🙂 / http://murphose.blogspot.com/
tez testuje i jestem zachwycona , zapraszam do odwiedzenia mojego bloga 🙂
Wydaje być przydatny na te mało oczekiwane i nieznośne niespodzianki w najmniej odpowiednim momencie heh:) Pozdrawiam serdeczne, dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie 🙂
Testowałam maseczkę z tej serii. Zapraszam 🙂