Słońca! Dajcie tu trochę jakiegoś słońca! Niech będzie -15 stopni C, ale niech nie piździ tak szaleńczo i niech zaświeci słońce. Zwariuję z tą pogodą. Kiedyś kochałam zimę. Ale zimę przez wielkie Z, a nie deszcz, wiatr i szarówkę. Do tego obie zasmarkane z gilem, więc nie ma mowy o jakimś chociaż 5 kilometrowym spacerku. Lipa! A do tego, od przyszłego tygodnia nadają nawet -20 stopni. Co zrobić, żeby na chwilowy mróz nie kupować specjalnie zimowego kremu? Podrasować swój krem! Czym? Kapsułkami NovAge Nutri6 od Oriflame. Dlaczego?
Cetralne ogrzewanie i zimno wymuszają na nas naprawdę porządne nawilżanie twarzy. Samo nawilżanie jednak nie wystarczy, szczególnie gdy planujemy dłuższy spacer na wietrze i mrozie. Nasza skóra potrzebuje dodatkowej kołderki ochronnej w postaci emolientów. Ponieważ tak przywykłam do podkładów mineralnych, że ciężko mi się z nimi rozstać zimą, musiałam znaleźć coś co będzie dobrze się z nimi zgrywało, a jednocześnie zapewni ochronę. Idealne okazały się być kapsułki od Oriflame z 6 olejami.
Opakowanie wygląda jak słoiczek z kremem. W środku znajdziemy jednak 30 szt „rybek” wypełnionych kombinacją olejków i silikonów. ” O mój Boże – silikony!” – mam nadzieję, że nie krzykniecie z przerażenia, bo już dawno upadł mit tych strasznych silikonów, a w wielu przypadkach są nie tylko świetną substancją okluzyjną, ale i po prostu poprawiają przyjemność użytkowania kosmetyków. Jestem miłośniczką natury, ale uważam, że kosmetyk powinien być również wygodny w stosowaniu i skuteczny. Pielęgnacja ma być przyjemnością, a nie umartwianiem się… O taka dygresja.
Aby wydobyć lekki, śliski olejek wystarczy oderwać ogonek kapsułki. Ja najpierw wyciskam na wierzch dłoni trochę kremu, a potem dolewam zawartość rybki i szybko mieszam palcem. Olejek ma przyjemny zapach, super miesza się z humektantowymi ( nawilżającymi ) kremami, a nawet, mam wrażenie, że przyśpiesza ich wchłanianie. Twarz szybko robi się miękka i wygładzona ( jak to po silikonach), ale bez wyraźnie tłustej i lepkiej warstwy.
Na takim „mixie” zarówno klasyczne podkłady jak i minerały rozprowadzają i trzymają się bardzo dobrze. Wiadomo – gładka baza, trwalszy efekt.
Poza „tym strasznym” silikonem, znajdziemy w składzie olej sojowy, olej z avocado, olej z pestek brzoskwini, olej z czarnej porzeczki, olej sezamowy, olej z rzeżuchy łąkowej, a w ramach konserwantu, dwie formy witaminy E. Jak widać konwencjonalne kosmetyki mogą być dobre!
Moim zdaniem, kapsułki Nutri6 to świetny produkt dla cer łatwo przesuszających się. Olejki pielęgnują cerę, a w połączeniu z silikonem ograniczają transpirację. Coś w stylu parafiny, ale bez zapychania 🙂
Robicie takie domowe eksperymenty z mieszaniem formuł?
Lata temu próbowałam czegoś takiego od nich, ale wtedy mnie nie zachwyciła kapsułka, jednak nie używałam dłuższy czas. Jestem ciekawa jakby się teraz u mnie sprawdziły ;P
Ech, mnie jakoś w ogóle nie ciągnie do kosmetyków katalogowych już. Daaaaawno temu miałam coś z Oriflame czy Avonu, teraz jak poznałam pielęgnacje kosmetykami naturalnymi, koreańskimi – to już katalogowe totalnie mnie nie kuszą 🙂
Uwielbiam takie gadżety! Mam dużo przyjemności z mieszania kosmetyków i tworzenia moich własnych mikstur. Regularnie wzbogacam kremy olejami, jak i kwasem hialuronowym 🙂
Bardzo fajny pomysł na poprawienie działania kremu niedużym kosztem 😉 podoba mi się takie rozwiązanie. Nie znam tych kapsułek, ale wydają się ciekawą opcją. Nie znam się na tyle na składach, żeby ocenić obecność silikonu pozytywnie lub negatywnie 😉
Jakoś nie ciągnie mnie do marki Oriflame.
Nigdy nie korzystałam z takich kapsułek. Jak chcę podrasować swój krem to wlewam kilka kropli czystego oleju. Takiego, którego działania akurat najbardziej potrzebuję 🙂
Nie znam tych kapsułek, nigdy w sumie jeszcze nie miałam niczego z Oriflame.
Kiedyś stosowałam podobny produkt od Oriflame, ale mnie nie zachwycił 🙂 Może z biegiem lat coś się zmieniło 🙂
idealne na teraz jak się w domu grzeje a na zewnątrz wietrznie 🙂
Z żadnych kapsułek nigdy nie korzystałam, choć nie raz je widziałam i czytałam o nich. Ponoć nawet te z Rival de Loop są świetne 🙂
Z oriflame dawno nie miałam styczności.
A to ciekawe rozwiązanie – nigdy nie pomyślałabym że w tak prosty sposób można podrasować krem!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Nigdy nie korzystałam z żadnych kapsułek tego typu, muszę zamówić te!
Mialam je. Napalilam sie na nie jak szczerbaty na suchary a potem bylam niestety niezadowolona. Moze odzwyczailam sie od olejkow bo mialam wrazenie, ze moja skora sie dusi po zaaplikowaniu ich.
Nigdy nic nie miałam do pielęgnacji od Oriflame, ale ten produkt w kapsułkach to rzeczywiście świetna opcja dla cer przesuszających się 🙂 myslę, ze mojej Mamie by się sprawdził 🙂