Od wielu lat zaliczam się do teamu włosomaniaczek. Ciężko nie skupiać się na swojej czuprynie jeśli ma się długie, kręcone afro, które czasami żyje własnym życiem. Od czasu ciąży moje włosy są kompletnie nieprzewidywalne, więc ilość specyfików jakie im serwuję bywa przerażająca dla przeciętnego, niewłosingowego obywatela… Gustuję przede wszystkim w kosmetykach naturalnych, a maska i odżywka to mój must have. Staram się iść filozofią curly girl ( BTW polecam facebookową grupę Curly Hair Project wszystkim kręconowłosym ), ale czasami grzeszę… bo lubię 😀 Moim grzechem bywają kosmetyki fryzjerskie, które nie zawsze mają piękny skład, ale czasami dla efektu warto wybrać ciemniejszą stronę mocy. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że Biolage ma serię odżywek R.A.W., które w 97% składają się z naturalnych składników. Zero parabenów, zero siliconów, a nawet 100% biodegradowalności. Olej kokosowy to nie jest typ oleju, który zawsze się u mnie sprawdza, ale odżywkę po prostu musiałam wypróbować.
Ło panie ale flacha!
1 litr odżywki! Niby co tu się podniecać – Kallosa też kupimy w wielkiej paczce, tyle że w duecie z dość parszywymi konserwantami.
To co w pierwszej kolejności rzuci się Wam w oczy, a w zasadzie w nos to zapach. Kosmetyki fryzjerskie mają to do siebie, że pachną na kilometr. Nie inaczej jest też w tym przypadku. I to jedyna uwaga dla wrażliwców – jak wiemy, zapachy mogą uczulać, więc jeśli mocno perfumowane produkty robią Wam kuku, to do odżywki raczej Was nie zachęcę.
Samo wydobywanie produktu z butli bywa mozolne, szczególnie gdy miniemy połowę, butla nie da się stabilnie postawić na nakrętce, więc trzeba na czymś ją oprzeć.
Czy to działa?
Jest to typowa odżywka emolientowa, czyli w zasadzie podstawowy typ w pielęgnacji. Moim zdaniem najlepsza dla nisko i średnioporowatych włosów. Ale moje wysokopory też nie marudzą pod warunkiem, że są dobrze dociążone. Pokuszę się kiedyś o osobny wpis z podziałem na emolienty, humektanty i proteiny choć sądzę, że jak zajrzycie do Agnieszki z wwwlosy to wszystko stanie się jasne.
Odżywki emolientowe nie nawilżają bezpośrednio, ale pośrednio. Chronią przed utratą wody, pielęgnują i otulają włosy. Moje włosy są po niej miękkie, wygładzone i lekkie. Nie mam smętnego przyklapu, a dzięki białej glince są naprawdę bardzo długo świeże. No i ten zapach… dla mnie bomba.
Jak używać?
Wszystkie produkty – czy to maski, czy odżywki traktuję identycznie. Na wilgotne włosy, rozczesuję, zawijam, wsadzam pod foliowy czepek, następnie pod materiałowy co by mi nic nie ciekło bo nienawidzę tego uczucia ( choć tutaj konsystencja jest mega gęsta i nic nie spływa ). No i zostawiam na jakieś 20-30 minut ( czasami krócej, czasami dłużej ). Szkoda mi nakładać odżywkę tylko na zalecane przez producenta 2 minuty, bo mam wrażenie, że nie wykorzystujemy w pełni jej możliwości.
Jeśli myjecie włosy metodą OMO to dzięki białej glince ( kaolinowi ) fajnie sprawdza się jako pierwsze O. Emolientowa, bez silikonów i bez rozbudowanego składu.
Skład
Pełny skład znajdziecie na zdjęciu poniżej. Mniej więcej leci tak:
woda, cetearyl alcohol ( emolient – to ten dobry alkohol ( mogłabym tu rzucić sucharem, że każdy alkohol jest dobry hehe, ale nie o konsumpcji rozmawiamy 😀 ), Brassicamidopropyl Dimethylamine – naturalna amina ułatwiająca m.in. rozczesywanie włosów, Cocos nucifera oil – olej kokosowy, Benzyl alcohol – konserwant zatwierdzony do kosmetyków naturalnych, Parfum – kompozycja zapachowa, wysoko w składzie, Sclerotium gum – naturalny środek żelujący, Tartaric acid – naturalny środek zapewniający stabilność pH, a przy okazji antyseptyczny, Caprylyl Glycol – emolient, Salicylic acid – kwas salicylowy, Glyceryl stearate – emolient, Kaolin – biała glinka, Tocopherol – pochodna witaminy E, naturalny konserwant, Coumarin, Linalool, Caramel – substancje zapachowe i barwnik, Glycine Soja Oil – olej sojowy.
Zakupy
Za 1 litr kosmetyku zapłacimy ok. 60 zł – mój pochodzi ze sklepu Gobli.pl.
Milena M napisał
Nie zawsze jestem restrykcyjna jeśli chodzi o składy, ale fajnie, że znalazłaś coś dla siebie 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Ja też nie jestem ortodoksem. Czasami wolę wybrać coś z nieco gorszym składem, ale co faktycznie działa. Bo sam piękny skład to nie wszystko 🙂
Dorota napisał
Dla mnie na pierwszym miejscu jest działanie, zapach, dopiero później skład. Nigdy jednak nie kupuję wielkich opakowań 🙂