Mam głębszy problem z ciuchami i nie mogę już dłużej sama siebie oszukiwać, że tak nie jest. Podobno kiedyś nieźle się ubierałam i miałam gust. Podobno… Od jakiegoś czasu moją szafą rządzi chaos. Lubię wyraziste ciuchy, orientalne wzory, dopasowane kroje, ale także luźne w stylu boho, misz-masz intensywnych kolorów, głębokie dekolty lub obszerne golfy. Świetnie czuję się w etnicznych stylizacjach, ale także w dopasowanych, ogniście czerwonych kieckach. Na chwilę obecną mój styl to brak stylu… Zmęczyło mnie to już do tego stopnia, że zakupiłam ostatnio kilka modowych książek i uczę się składać swoją szafę na nowo. Choć nie zawsze zgadzam się z autorkami to wywaliłam dwa wielkie wory ciuchów na potrzebujących i z całych sił obiecuję sobie, że zacznę od podstaw i skompletuję od nowa ciuchową bazę, która będzie tłem dla innych rzeczy. Zanim jednak pokażę Wam moją basicową „nudną” wishilistę to najpierw podzielę się nowościami z SheIn.
A poniżej kilka inspiracji do bazy – moja szafa musi się w tym sezonie o nie wzbogacić.
Koszule – nie mam w swojej garderobie praktycznie żadnych koszul. Owszem, jakaś czarna i czerwona gdzieś tam się poniewierają, ale zdecydowanie potrzebuję białej w męskim stylu i błękitnej. Sweterek w paski to moja najnowsza zachciewajka. Gdy na studiach pracowałam w H&M, dziwiłam się, że w basicu, niezależnie od działu, zawsze były granatowo-białe bluzki w paski. Dopiero po latach skumałam, że to niby ten francuski szyk i kurczę naprawdę jest to twarzowe.
Spódnice – akurat tych w szafie mam mnóstwo. Potrzebuję jednak prostej, ołówkowej, najlepiej grafitowej spódnicy. Kolejną czarną również bym nie pogardziła. Chciałabym także spróbować czegoś bardziej rozkloszowanego. Ta spódnica w butelkowej zieleni wygląda pięknie, ale waham się czy ten krój będzie mi służył.
Spodnie – mam z nimi ciężką relację. Bardzo trudno dobrać mi idealny fason. Jakkolwiek tragicznie by to nie zabrzmiało mam w szafie tylko jedną satysfakcjonującą mnie parę. Tym razem chciałabym zwykłe, niebieskie jeansy ( mogą być z przetarciami czy innym wygryzieniem), ale właśnie w jasnym odcieniu, a nie tradycyjnie przeze mnie wybieranym granacie. Proste, czarne portki ze stretchem to już konieczność. Odczuwam ich olbrzymi brak. Czarny kombinezon to zachcianka, która dręczy mnie od dawna – też zastanawiam się czy trafiłabym idealny na siebie.
Płaszcze – mam ich w szafie całkiem wiele, ale ciągle brakuje mi tego idealnego. Z myślą o wiośnie zdecydowanie przydałby mi się ciepły płaszczyk w kolorze wielbłądziej wełny i klasyczny trencz.
Sukienki – nie powinnam narzekać, bo akurat sukienek mam w szafie pod dostatkiem. Chciałabym jednak jakieś dwie, totalnie grzeczne, które będzie można łączyć z różnymi dodatkami.
Jeśli już o sukienkach mowa, nie byłabym sobą gdybym nie pokazała Wam mojej ostatniej miłości. Ja wiem, że Pantone w tym roku odwalił kaszanę z tym różem i niebieskim, szczególnie połączenie tych dwóch kolorów działa na mnie jak płachta na byka i kojarzy mi się z jakimiś remizowo-weselnymi klimatami z lat ’80. Moimi kolorami roku są zdecydowanie złoto i…burgund. Marzę o włosach w takim odcieniu, ale znając moje wybitnie zachowawcze podejście do fryzury pewnie nici z tego to choć kieckę sobie kupię 🙂