Kocham kiecki! Od pewnego czasu jest to zdecydowanie moja ulubiona część garderoby. Gdy więc wypatrzyłam na SheIn dwie piękności – wiedziałam, że muszę je mieć. Bałam się o jakość ( jak zawsze w przypadku zamówień z chińskich sklepów). Na szczęście na SheIn możemy często przeczytać komentarze osób, które kupiły dany ciuch wraz ze zdjęciami. Poza tym, koronkową kieckę wypatrzyłam kiedyś u Styloly. Nie zastanawiałam się więc zbyt długo 😀
Pudrowej sukienki bałam się chyba najbardziej. Mój narzeczony od razu wydał wyrok, że ani kolor ani krój nie będą do mnie pasować. Bzdura! Ja jestem w niej zakochana! Przyjemny materiał, dobry gatunkowo, nieprześwitujący i przyjemny. Rozbielony, pastelowy róż wcale nie jest majtkowy czy świnkowy. Rękaw 3/4 czyli mój ulubiony, kokardka w talii i przyjemna długość w sam raz. Może mogłaby być ciut mniejsza, ale ogólnie rozmiar trafiony.
Sukienka trafiła co prawda na małe podrasowanie do mojej mamy. Kokarda była taka oklapnięta. Wisiała smętnie więc mamusia przyczepiła mi ją delikatnie i teraz jest perfekcyjnie. Nie pytajcie czemu sama tego nie zrobiłam. Kiedyś kochałam szyć, teraz widzę diabła jak mam to robić. szyje za mnie narzeczony albo mama. Jak mam sama przyszyć guzik to wolę wyrzucić 😛 Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć 😀
Torebeczka, którą widzicie wyżej przywędrowała do mnie z Dresslink. Pokazywałam Wam ją w niedawnej wishliście i oczywiście się na nią zdecydowałam. Śliczny, jasnobeżowy kolor z wygodnym łańcuszkiem. Przyjemna wielkość, w której faktycznie coś zmieścimy. Nie cierpię tych miniaturek, do których można włożyć tylko szminkę i dowód… Ta jest w sam raz. Jeśli mój pies się do niej nie dopadnie i nie będzie ganiał przepasany nią po podwórku jak z ostatnią to będzie fajnie 🙂
Szmaragdowy szalik w kropeczki rzutem na taśmę wpadł do koszyka na Dresslink. Uwielbiam takie kolory i potrzebowałam czegoś co nieco rozjaśni moje czarne ramoneski. Nie powiem, że jakość powala bo to coś co przypomina sztuczny jedwab. Jest cieniutki, ale miły w dotyku i ładnie się prezentuje 🙂
Koronkowa sukienka wpadła mi w oko już wcześniej, ale bałam się że będzie kiepskiej jakości i że nie trafię z rozmiarem. Na szczęście moje obawy jednak się nie sprawdziły. Jakość gites, rozmiar gites, kolor gites i czuję, że przyda mi się na jakieś wesele.
Oczywiście ta sukienka również wpadła w łapki mojej mamy – zmniejszałyśmy dekolt bo był szalooony 😀
Na koniec jedyna nieudana rzecz z Dresslink czyli kapelusz. Mam burgundowy kapelusz, ze sporym rondem i uwielbiam go. Burgund nie zawsze jednak pasuje, więc oczywistym wyborem była czerń. Kapelusz dotarł, ale w rozmiarze dziecięcym. Zostałam nazwana Kargulem i w sumie jako że niebawem mam zamiar wyprowadzić się na wieś, na pole może się nada hehe 🙂
Różowa sukienka – KLIK
Koronkowa sukienka – KLIK
Torebka – KLIK
Szalik – KLIK
Kapelus a’la Kargul – KLIK
Dajcie znać czy coś wpadło Wam w oko 🙂 Może macie jakiś patent na oswojenie szycia? 🙂