Maski Planeta Organica są mi znane nie od dziś. O złotej Ajurwedyjskiej i czarnej Marokańskiej mogłyście czytać już TUTAJ. Świetny skład i niesamowita pielęgnacja to ich flagowe cechy. Tym razem, dzięki sklepowi Kalina, skusiłam się na gęstą, tajską maskę do włosów Blask i Siła. Długo zwlekałam z recenzją ponieważ moje odczucia są mieszane…
Duże, zakręcane opakowanie mieści 300 ml maski. Konsystencja na pierwszy rzut oka faktycznie jest bogata i kremowa, ale też bez przesady. Widziałam gęściejsze. Choć tajska maska sprawia wrażenie niezwykle odżywczej i obciążającej to już przy aplikacji możemy poczuć, że to raczej nie ten kierunek. Łatwo rozprowadza się na włosach, ale niestety w kontakcie z wilgocią szybko z nich spływa. Nie jest z gatunku tych otulających – a szkoda, bo przez to zużywa się jej znacznie więcej. Minus za gorszą wydajność.
Zapach z pewnością przypadnie do gustu większości – nie jest dusząca jak ajurwedyjska, czy męska jak marokańska. Tajska maska pachnie słodko-kwiatowo, ale też nieco upajająco. Ten aromat bardzo długo utrzymuje się na włosach niczym specjalne perfumy.
W kwestii pielęgnacji… na dwoje babka wróżyła. Śmiem twierdzić jest to produkt dla osób o włosach cienkich, normalnych bądź przetłuszczających się. Moje są długie, z natury mega suche i kręcone – potrzebuję konkretnego kopa, a tutaj mi tego brakło.
Nawilża, ale bez efektu WOW. Wygładza włosy i nadaje im miękkość. Jednocześnie zupełnie nie obciąża, ale i nie dociąża włosów, a w przypadku moich puszących się włosów nie jest to do końca pożądany efekt. Dużym plusem jest szybkość wypłukiwania się produktu i brak tłustego filmu. Dla mnie faworytkami pozostają złota i czarna, różowa nie do końca dla mnie.
Tradycyjnie zwracam uwagę na skład, bo Planeta Organica naprawdę ma się czym pochwalić. Olej jojoba, olejek Ylang-Ylang, ekstrakt z lotosu, ekstrakt z tamaryndowca indyjskiego, olejek z mango, ekstrakt z akacji i ekstrakt różowej orchidei. Rzadko spotykane i cenne substancje, które warto poznać w kosmetykach.
Cena maski to ok. 29 zł, do kupienia w sklepie Kalina KLIK. Choć ja jestem średnio zadowolona to myślę, że maska może znaleźć wiele zwolenniczek właśnie ze względu na swoją lekkość i brak obciążania, a do tego bardzo dobry skład.
Teraz czaję się na toskańską, bo słyszałam o niej wiele pozytywów od osoby o podobnych włosach jak moje. Miałyście może z nią jakieś doświadczenia? A może macie inne, maskowe faworytki? Dajcie znać, bo zjadam je na kilogramy 🙂
Jak dla cienkich to mnie zainteresowałaś 🙂 Maska wydaje mi się być fajna, mam ajuwerdyjską od kilku dni i póki co jest fajna 🙂 Ale zapach jest dla mnie taki dziwny…
No zapach jest taki typowo indyjski, kadzidlany – rozumiem o co chodzi 🙂
Ostatnio szaleję na punkcie masek do włosów, o tych jeszcze nie słyszałam, ale z chęcią spróbuję 🙂
Czarna marokańska jest po prostu mega 🙂
Skład mnie zachęca do wypróbowania 🙂
Jeśli nie masz problemów z puszeniem to koniecznie wypróbuj 🙂
Maski, maski… uwielbiam ruskie kosmetyki 🙂 Maska, którą jestem ostatnio zachwycona to kuracja keratynowa B.a.pp z Rossmanna.
ciekawe 😉
Ooo a ja o niej nie słyszałam, będę czekać na reckę na blogu 🙂
Lubię wszystkie maski 🙂 Chętnie bym wypróbowała i tę
Ja też byłam ciekawa, dlatego chcę do kompletu jeszcze toskańską 🙂
Maskę toskańską miałam i bardzo dobrze wspominam działanie na moich suchych, porowatych włosach, zapach też 🙂
Polecam też maskę regeneracyjną z serii Morze Martwe także z PO i z Natury Siberiki tym razem rokitnikowe maski 🙂
No to mnie przekonałaś, na bank następnym razem ją zgarnę 🙂
Zainteresowałaś mnie nią.
Ooo to fajnie 🙂 Musisz zerknąć do Kaliny 🙂
Mam cienkie wlosy, ale tez ich nie dociąża, wręcz puszy, fruwają na wszystkie strony
No to czyli mamy dość podobny problem, moje też są po niej pełne objętości 😀
Szkoda, że nie ma jej w jakimś rossmanie… :c
No niestety, przede wszystkim online 🙂
Bardzo mi się podoba konsystencja.
No do samej konsystencji nie mam żadnych zarzutów 🙂
Skoro nie dociąża włosów u mnie by się nie spisała 🙂
No niestety u mnie brakowało ujarzmienia szopy :/
Planeta organica mnie kusi już od jakiegoś czasu, ale po tą w takim razie nie sięgnę 😉
Generalnie PO naprawdę polecam, to jedna z moich najulubieńszych, rosyjskich marek 🙂
Myślę, że u mnie miałaby większe pole do popisu 😉
O widzisz, nic tylko próbować 🙂
Ja lubię dociążenie, więc chyba nie dla mnie.
No to witam w klubie 🙂
Gęściejsze??
Tak np. nowa Maska z Gliss Kura ma wręcz konsystencję masła. A jeśli problem gęściejsze tyczy słowotwórstwa to szczegóły obok http://sjp.pl/g%C4%99%C5%9Bciejsze 🙂
mamy podobny typ włosów, u mnie wow też by nie było
No szkoda, bo jej siostry wypadły u mnie wręcz rewelacyjnie 🙂
Czyli że dla mnie w sam raz 🙂 Moje włosy wręcz nie lubią konkretów &)
Zanim wypróbuje jakąś nową maskę to pewnie miną lata świetlne 😀 Macadamia jeste baaaaardzo wydajna ;D
Moją najukochańszą jest marokańska! Miałam odlewkę tej od koleżanki i nie sprawdziła się na moich włosach.
Marki nie znam. Ale przyznam, że ta maska wygląda ciekawie.
Myślę, że zapach mógłby mi się nie spodobać… Ale konsystencja wydaje się naprawdę bogata 🙂