Ostatnio doszłam do wniosku, że te najoczywistsze, najczęściej używane przeze mnie kosmetyki najdłużej czekają na recenzję. Tak jest oczywiście również w przypadku kremu koloryzującego Casting od L’oreala. Używam go od 5 lat i tymczasowo zmiany nie planuję. Zdradziłam go może 2-3 razy z inną farbą ale jak łatwo się domyśleć – nie byłam zadowolona i szybko wracałam do Castingu.

Gdy następnym razem zamarzyły mi się Ombre Hair to już bez cienia wątpliwości oddałam się w ręce fryzjera. Przynajmniej mam nauczę na przyszłość 🙂
Muszę jednak przyznać, że moje włosy i tak najlepiej prezentują się właśnie po użyciu Casting Creme Gloss. Początkowo farbowałam całe przy użyciu odcienia ” Jasny Brąz „, który wygląda na prawie czarny 😀 Teraz używam ciemniejszego odcienia nr 400 – Brąz ( bo ładniejsza pani na obrazku hehe ), ale farbuję ( za namową fryzjera ) już tylko odrosty ponieważ w moim wypadku kolor absolutnie nie wypłukuje się po 28 myciach.
Mój naturalny kolor to ciemny blond z tendencją do płowienia. Zawsze bliżej było mi do blondynki niż do brunetki co wyglądało raczej dość niespotykanie przy moich brązowych oczach oraz czarnych brwiach i rzęsach. W 3 liceum wreszcie zdecydowałam się na przyciemnienie czupryny. Nie spodziewałam się jednak, że wyjdą aż tak ciemne ! Dlatego moje jedyne ostrzeżenie dotyczące tej farby – jeśli wahacie się między dwoma odcieniami, zawsze wybierajcie ten jaśniejszy.
Zdecydowałam się na Casting Creme Gloss ponieważ nie zawiera amoniaku. Mam kręcone włosy więc chciałam zastosować preparat o możliwie łagodnym działaniu.
Zacznijmy od tego, że przepięknie pachnie. Zapach jest bardzo intensywny, ale przyjemny. Dzięki temu kompletnie nie odczuwam dyskomfortu wynikającego z farbowania.
Producent zaleca aby aplikować preparat przy pomocy buteleczki z cienką końcówką ( do mleczka utleniającego wycisnąć krem koloryzujący z tubki, wymieszać, założyć cienką końcówkę i nakładać na skórę głowy, a następnie na całe włosy ). Ja jednak jestem tradycjonalistką. Używam do tego celu miseczki i pędzelka. Czasami nakładam farbę sama, ale ostatnio znacznie częściej pomaga mi Czesław ( koleżanka z którą mieszkam ) bądź Agata ( moja kuzynka, z którą również mieszkam ) – niech czują się dowartościowane 😛
Opakowanie farby bez problemu starczało mi na całą długość włosów, a na początku przygody miałam dłuższe niż do połowy pleców. Obecnie stosuję połówkę na odrosty. Szkoda tylko, że producent nie był przewidujący i nie umieścił na opakowaniach kreseczki, która pokazywałaby gdzie jest połówka kremu czy mleczka. W każdym razie, radzę sobie ” na oko ” 🙂
Farba ma gęstą, kremową konsystencję. Nie spływa z włosów i bardzo łatwo się nakłada. Nawet samodzielna aplikacja nie stanowiła dla mnie zbytniej trudności.

Dołączona do farby odżywka pielęgnacyjna naprawdę skutecznie nawilża czuprynę.
Casting nie podrażnia skóry głowy, nie szczypie i nie pali, podczas gdy inne farby, które stosowałam często dość mocno mnie drażniły.
Cieszy mnie również to, że po latach dość regularnego farbowania moje włosy nadal się kręcą. Chyba jeszcze długo nie zdecyduję się na żadną zmianę.
Farba kosztuje ok. 25 zł jednak ja zazwyczaj poluję na promocje. Wtedy można ją dorwać nawet za ok. 19 zł. Choć szczerze powiedziawszy kupiłabym ją nawet gdyby kosztowała 30…
Obecnie mam do wypróbowania jeszcze szamponetkę z Marion i chyba w najbliższych dniach ją użyje aby przetrwać do świąt bez farbowania, jednak i tak domyślam się, że efekt powalający nie będzie 😛
Uwielbiam Castinga, ostatnio też go używałam:)0
Super ! 🙂
Z kolei u mnie wystąpiło przywiązanie do L’oreal Casting Sublime Mousse nr 40 🙂 Lubię za kolor/trwałość oraz delikatność. Porządna farba i nie brudzi aż tak bardzo. Poza tym dzięki niej uzyskuję wymarzony czekoladowy brąz w zimnej tonacji a'la gorzka czekolada 😀
Masz piękne włosy 🙂
Dziękuję za wiadomość :*
Nigdy nie miałam Sublime Mousse, właśnie widziałam, że jej używasz. Ona też jest bez amoniaku ? Jeśli tak to może wypróbuję jak będę potrzebowała upaćkać całe włosy 🙂
Co do włosów – dziękuję bardzo za komplement :* Niestety ostatnio wypadały mi na potęgę i jakoś tak straciły witalność. Dopiero od nieco ponad miesiąca ruszyłam z intensywną pielęgnacją, pierwsze efekty już są, ale marzą mi się moje włosy chociażby z początku studiów 🙁
Cieszę się, że udało mi się już przesłać Ci te fotki. Mam nadzieję, że się przydadzą 🙂
Przyznam się, że nie wiem. Nigdy nie sprawdzałam ale zerknę przy najbliższej okazji na skład.
Długo szukałam takiego koloru i później już nie sugerowałam się na jakich składnikach bazują.
lubię te farby, muszę kupić któryś brąz:)
Jest fajna kolekcja czekoladowych, czy tam złocistych brązów ( taka z dodatkowym znaczkiem na opakowaniu ) i mają cudne kolory. Sama zastanawiam się czy nie skusić się na jakąś małą, kolorystyczną odmianę 🙂
jak często farbujesz nim włosy?
Średnio raz na 3 miesiące, ale teraz tylko odrosty. Bo z długości kolor się nie wypłukuje i gdy farbowałam całe ( a nawet tylko odrosty, ale przeczesywałam jeszcze całość )to i tak odrosty były jaśniejsze, a długość coraz ciemniejsza. Moje włosy rosną dość wolno, a dzięki temu, że są kręcone to i tak odrosty nie rzucają się bardzo w oczy 🙂
teraz mam ochotę na jakiś brązik, ale może jaśniejszy 🙂
Bardzo długo farbowałam włosy właśnie TĄ FARBĄ i TYM odcieniem i bardzo mi się podobało !
Później z brązów zachciało mi się blondu, a obecnie wróciłam do swojego koloru, stwierdziłam że muszę dać im odpocząć 🙂
również używam tej farby i jestem bardzo zadowolona. Tylko zauważyłam, że w dwa, trzy tyg po jej użyciu nadmiernie wypadają mi włosy. Nie wiem czy to jej wina, czy to ze stresu…
W każdym razie bardzo ją sobie cenie 😀