Minerały towarzyszą mi przez calutką ciążę. Ich lekkość i satynowe wykończenie sprawiają, że moja cera dosłownie promienieje. O ile podkład i puder mineralny w sypkiej formie zupełnie mi nie przeszkadzają, tak inne kosmetyki wolę zdecydowanie w wersji prasowanej. Dlatego z przyjemnością sięgam po bronzer Honolulu i duet różu z rozświetlaczem Coralista od Lily Lolo. Na upały takie jak dziś nie ma po prostu nic lepszego.
Już sam design i wygoda opakowań sprawiają, że aż chce się po nie sięgać. Porządne kasetki z dołączonym lusterkiem wytrzymują nawet najcięższe tortury w kosmetyczce. Pierwszy raz skusiłam się również na pędzel spod skrzydeł Lily Lolo i faktycznie muszę przyznać, że jego jakość i komfort użytkowania dorównuje kosmetykom.
Podwójny prasowany róż do policzków Coralista Lily Lolo
To co zaskakuje w pierwszym momencie to jego konsystencja. Nie jest to suchy, pylisty produkt. Nie ma się co dziwić – oparta na naturalnych olejkach formuła jest z jednej strony typowo w kategorii produktów suchych, ale z drugiej czuć w niej pewną kremowość i wilgotność. Dzięki temu produkt bardzo dobrze trzyma się twarzy jednocześnie nie robiąc plam i nie gasnąć w ciągu dnia.
Róż nie należy do mocno napigmentowanych, daje raczej subtelną mgiełkę o lekko wilgotnym wykończeniu. Kolor to mistrzostwo świata – koralowy, subtelny, pasujący do wielu typów urody. Świeży i dziewczęcy. Rozświetlacz należy do tych mocno uniwersalnych – daje delikatny, zdrowy blask, a jednocześnie nie jest dyskotekowy. Dla mnie idealny do codziennego makijażu. A dla zainteresowanych skład poniżej.
Prasowany bronzer Honolulu Lily Lolo
Konsystencja bronzera jest w zasadzie taka sama jak różu. Powiem szczerze, że jego kolor jest dla mnie ciut za ciepły i zimą zupełnie by mi nie pasował. Typowe konturowanie nie jest najszczęśliwszym pomysłem, ale do lekkiego opalenia i wysmuklenia twarzy jest wprost idealny. Ładnie współgra z różem i rozświetlaczem, dając efekt wielowymiarowości.
Skład podchodzi wręcz pod kosmetyk pielęgnacyjny.
Dzięki braku charakterystycznej dla minerałów pudrowości, prasowańce świetnie stapiają się z cerą dając satynowy efekt.
Do różu używam pędzla również z Lily Lolo. Początkowo wydawało mi się, że włosie jest długie i nieco zbyt ubogie. Okazało się jednak, że syntetyczne włoski są niesamowicie miękkie i mięsiste. To pędzel stworzony dla osób o ciężkiej ręce – jest z jednej strony precyzyjny, a z drugiej pozwala na stopniowanie produktu niezależnie od jego pigmentacji. Włosie po myciu od razu wraca do swojego kształtu i szybko schnie. Jeśli inne pędzle są również tak udane to chcę więcej!
Mój aparat jest niestety totalnym osłem w kwestii oddania efektu na twarzy. Mam jednak nadzieję, że poniższe zdjęcia dadzą choć odrobinę poglądu na odcienie.
Malujecie się latem? Czy może zupełnie rezygnujecie z makijażu? Ja mam wrażenie, że bez chociażby odrobiny pudru moja cera świeci niczym latarnia na Rozewiu :/
Bardzo zaciekawiły mnie pędzle
Właśnie chętnie poznałabym również inne bo ten do różu jest świetny 🙂
Uwielbiam bronzer z Lily Lolo , mam kilka produktów tej marki i jestem z nich bardzo zadowolona 🙂
Pozdrawiam
On jest cudowny do opalania twarzy bo daje taki "nawilżony" efekt bez plam 🙂
Muszę przyznać, że produkty Lily Lolo kuszą mnie od bardzo dawna.
Ciekawa jestem jak sprawdziłyby się u mnie.
Chyba w końcu muszę spróbować, nie ma innej opcji. 🙂
Pozdrawiam cieplutko! 🙂
Ja uwielbiam ich produkty, może podkłady mniej, ale korektory i reszta kolorówki to mistrzostwo 🙂
Maluje się o każdej porze roku. Lily Lolo bardzo lubię, świetny design i działanie. Podkłady przy obecnym stanie mocnej cery mnie przesuszają, za to od dawna myślę o tym duo roz-rozświetlacz 😉
Do wieczorowego make-upu jest raczej za delikatny, ale na co dzień daje cudowny, świeży efekt. Szczerze mówiąc tak go namiętnie eksploatuję, że różu już niewiele zostało 😛
Pędzel do ciężkiej ręki, haha 😀 Aż się zaczęłam zastanawiać jaką ja mam.. 😀
No i ten aparat.. mój jest najwyraźniej z tej samej serii!! 😀
A tak poważnie to Lily Lolo zawsze prezenuje się tak uroczo.. ♥♥ Wszystko po kolei mi się marzy się ;D
Szczerze mówiąc ja jestem właśnie takim typem ciężkiej ręki i czasami potrafię dowalić sobie przesadnie koloru 😛
No co do aparatu to mam już czasami dość, tysiąc zdjęć i żadne nie oddaje efektu 🙁
Wyglądają uroczo! Aż chciałoby się je mieć <3 🙂
Właśnie już sam design sprawia, że łapki się wyciągają 🙂
Kocham Lily Lolo miłością bezgraniczną 😉
Ooo to rozumiemy się bardzo dobrze 🙂
Ja staram się ograniczać makijaż latem, żeby mi wszystko nie płynęło, ale korektor, puder z podkładem mineralnym, bązer oraz tusz muszą być 😛
No bo paradoksalnie taka cera zostawiona 100% saute wygląda masakrycznie – czerwona, błyszcząca, jeszcze ja mam tendencję do rozszerzonych porów to wyglądam fatalnie. A taki lekki makijaż ujarzmia błyszczenie i wcale nie wygląda ciężko.
Te pędzle mnie mocno kuszą 🙂 maja cudowne, proste trzonki 🙂
No i wielki plus za włosie, które jest sprężyste i świetnie aplikuje produkty. Czasami syntetyki strasznie zjadają kolor, a te zupełnie nie 🙂
Jakiś czas temu rozglądałam się za bronzerem dla siebie i wytypowałam właśnie Lily Lolo, choć wydaje mi się, że inny odcień. Jeszcze nie kupiłam, ale mam zamiar niebawem, bo mój obecny bronzer już pokazał dno 😉
Bronzer z pewnością kupię 🙂
Uwielbiam Lily Lolo, ale tych perełek jeszcze nie miałam. 🙂
Widziałam ta firme u paru bloggerek. Wydaje sie ciekawa :3
uwielbiam kosmetyki lily lolo, mam duet róż rozświetlacz już rok. super sprawa
Znam wszystkie te produkty i wszystkie uwielbiam! Bronzer to mój absolutny ulubieniec 😉