Wygląda na to, że wszelkiej maści boxy na dobre zadomowiły się w naszych realiach. Ja sama jestem do nich jednak wyjątkowo chłodno nastawiona. Na rynku były do tej pory 2 no może 3, którymi się interesowałam. Znakomita większość jednak jest dla mnie tak średnia, że po obejrzeniu zawartości kolejnego miesiąca z reguły myślę ” ufff… jak dobrze, że nie kupiłam”. Gdy więc zaproponowano mi poznanie kolejnej marki na naszym rynku byłam naprawdę bardzo ciekawa, czy ma ona szansę przebić zawartością inne, prężnie działające boxy. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Moje drogie – poznajcie Liferię.
Zapewne te z Was, które na bieżąco śledzą nowości już zapoznały się z zawartością. Niestety z racji na wydarzenia minionych tygodni, o których już wspominałam, mogę pokazać Wam box dopiero dziś, ale za to opatrzony swoimi własnymi odczuciami.
Liferia wywodzi się z Ukrainy i tam jest już bardzo znanym boxem. U nas dopiero rozpoczyna przygodę, ale muszę przyznać, że pierwsze wrażenie było dla mnie bardzo na plus. I nie chodzi tu o to, że dostałam 6 kosmetyków różnej maści, z czego 4 pełnowymiarowe. Cieszę się przede wszystkim dlatego, że nareszcie trafił się box, który stawia na mało popularne marki, których nie kupimy w pierwszym lepszym sklepie.
Dostaję szału, gdy otwieram kolejne pudełko i widzę kosmetyk, który był nowością rok temu, a półki w drogeriach się od niego uginają. Nie, nie i jeszcze raz nie! Ja chcę spróbować czegoś innego, mniej popularnego, a wręcz niszowego. Niech to będzie miniatura, ale niech mnie zaskoczy. I właśnie takie zaskoczenie zafundowała mi Liferia.
W różowym, pieczołowicie zapakowanym pudełeczku, poza kosmetykami, znajdziemy również ulotkę informacyjne i kilka słów od zespołu. Przyznacie, że od strony wizualnej, wygląda to to prostu ślicznie. Wielkim plusem jest również urozmaicona zawartość – jest i makijaż i pielęgnacja i oczyszczanie. Zresztą zobaczcie same.
Oxygenating Moisturizer Cream Naobay, Hiszpania – 50ml/137 zł
O marce Naobay usłyszałam jakiś czas temu dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy zobaczyłam dotleniający krem nawilżający spod ich skrzydeł. Marka reklamuje się jako naturalna i organiczna. Skład faktycznie poczciwy.
Już niedługo przekonam się na własnej skórze jak działa – do dyspozycji mam 30 ml kremu, mniejsza wersja, ale przy takiej ilości spokojnie idzie ocenić działanie.
Jedwabiste mleczko oczyszczające-peeling do twarzy Kueshi, Kiszpania 200ml/58 zł.
Ten produkt to dla mnie zupełna nowość. Nie znam marki, ale kocham peelingi więc bardzo chętnie go wypróbuję. Tym bardziej, że ma całkiem udany skład.
W pudełeczku znajdziemy wersję 50 ml.
Lirene VitaOil żel do mycia twarzy, Polska 75 ml/10 zł
Polski produkt, a spotykam się z nim pierwszy raz. Dodatkowo jestem zaskoczona ceną. Czy on aby na pewno jest u nas dostępny i to za dychę? Mimo, że skład nie jest za szczególny jak to w przypadku drogeryjnych specyfików, ale chętnie sprawdzę jak sobie radzi.
Liferii wkradł się jednak mały chochlik. Na opakowaniu widnieje naklejona etykietka z przetłumaczeniem na język polski za co wielki plus bo wiele firm o tym zapomina. Niestety skład chyba dobrali z zupełnie innego produktu…
Krem do rąk Dermagiq, Holandia 44 zł/100 ml
Tak, wiem… krem do rąk. Produkty tego typu recenzuję z częstotliwością raz do roku bądź rzadziej… Mimo wszystko nie czuję się rozczarowana, bo to mój pierwszy kosmetyk z Holandii, więc przekonam się jak się sprawdzi. Skład zaciekawił mnie miodem już na drugim miejscu! Może być ciekawie.
Cień do powiek Vipera Cosmetics Magnetic Play Zone, Polska 1szt/7,40 zł
Cienie zawsze na tak, jakie by nie były. Akurat linię Magnetic Play Zone z Vipery znam całkiem nieźle i bardzo ucieszył mnie ten produkt. Trafił mi się przyjemny, srebrzysty, lekko połyskujący kolor. Fajny do rozświetlania makijażu, takiego odcienia nie miałam w swoich zbiorach.
Błyszczyk do ust Glossip, Włochy 1 szt/42 zł
Nie będę ściemniać – błyszczyk cieszy mnie najmniej. Nie to, że mam jakieś uprzedzenia do marki itp. Ja z reguły nie maluję się błyszczykami, a tu dodatkowo średnio spodobał mi się kolor. To jednak moje zupełnie osobiste odczucie i wiem, że wiele osób z pewnością by uszczęśliwił
Tak prezentuje się cała zawartość październikowej Liferii. Cena pojedynczego pudełka do 69 zł, w pakiecie – 59 zł. Jeśli marka utrzyma poziom to myślę, że ma szansę dołączyć do grona ulubionych boxów kosmetycznych Polek. Jeśli czujecie się skuszone, to box można zamówić bezpośrednio na stronie Liferii KLIK.
Wpadło Wam coś w oko? A może zupełnie nie ciekawią Was kosmetyczne boxy?
Naprawdę fajnie to wygląda 🙂 W większości nieznane marki,więc duży plus 😀
Dokładnie! Nareszcie mam faktycznie możliwość wypróbować coś do czego normalnie nie mam łatwego dostępu 🙂
Też jestem chłodno nastawiona do boxów, ale nigdy nie mów nigdy 🙂 Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok i bardzo ucieszyłam się widząc nowy post na Twoim blogu 🙂
Powiem tak – namiętnie zajmuję się blogiem bo pozwala mi chociaż na moment zapomnieć.
ciekawe pudełeczko bo większość produktów to pielęgnacja i tylko dlatego bym się nim zainteresowała na dłużej – ja na razie nie zamawiam subskrypcji… może kiedyś jak nie będę wiedziała zupełnie, co zrobić z $ 😉 tymczasem poluję na pudełko ze strony naturalniezpudełka.pl – jeśli nie słyszałaś o tej stronce to zajrzyj – może coś Ci się spodoba 🙂
Słyszałam, ale nigdy nie sprawdzałam – aż z ciekawości zajrzę. Dzięki 🙂
Mam to pudełko i jestem zachwycona zawartością 🙂
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach 🙂
Jakoś mnie boxy przestały interesować… No cóż poczekam jeszcze może następne edycje czymś mnie bardzo zaciekawią?
Ja tym razem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i oby dalej szli tą drogą.
Mam bardzo podobne odczucia do Twoich. Zawartość uważam za udaną. Nawet ten błyszczyk, chociaż też nie przepadam za taką formą. Fajnie móc go spróbować, zwłaszcza że normalnie nie wydałabym na niego sama 42zł, nie ma się co oszukiwać 😉
Ja akurat błyszczyk od razu odkładam do oddania bo kolor nawet nie szczególnie mi przypasował, ale z reszty jestem mega zadowolona 🙂
Bardzo dużo produktów marek o których nie miałam pojęcia że istnieją! Bardzo fajnie! 🙂 Podobają mi się takie boksy, może sprezentuję sobie taki na święta lub urodziny 🙂 Miłego testowania! 🙂
Ciekawe. Będę obserwować, zobaczymy co dadzą w kolejnych…
miód na drugim miejscu w składzie to rzeczywiście zaskoczenie, fajny zestaw
mam nadzieję, że pudełko utrzyma się na rynku, bo mnie osobiście zawartość powaliła i część już testuję 🙂
Podoba mi się żel do mycia twarzy i krem do rąk 🙂
Można poznać kilka ciekawych firm 🙂
Faktycznie fajnie, że kosmetyk Lirene ma przetłumaczoną etykietę na język polski, ale ten podmieniony skład? Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Za to błyszczyk do ust ma fajny, jesienny kolorek. Ciekawe jak się sprawdzi. Może przekona Cię do błyszczyków właśnie? Pozdrawiam serdecznie 🙂
Mnie bardzo ciekawią takie boksy ale aktualnie nie mogę sobie na nie pozwolić. Jest ich tyle że w głowie się kręci 😉
Już dawno nie kupuje pudełek,ale to nawet mnie zaciekawiło 🙂
Mam je i jestem zadowolona z zawartości 🙂
Moim zdaniem bardzo fajna propozycja, zawsze jakaś alternatywa do pudełek znanych do tej pory 🙂