I znów wracamy do kolorówki… 🙂 Cóż, mój stosik kolorówki rośnie w zatrważającym tempie, a brak dobrego światła utrudniał mi do tej pory zrobienie w miarę dobrych zdjęć. Paletka Oh So Special ze Sleeka czeka na swoją kolej od Bożego Narodzenia. Wiem, że mała strata bo swatchy w necie jest masa, ale chciałabym dorzucić swoje trzy grosze 🙂
Dziś jednak o lakierze, który kocham i zarazem nienawidzę. Jakiś czas temu szukałam przyjemnego nudziaka bo ileż można biegać z paznokciami w wiecznie eksperymentalnych kolorach. Początkowo myślałam o nieco innym odcieniu, ale 110 z linii Classics Glamour od Golden Rose tak mnie oczarował, że już nie mogłam skupić się na żadnym innym. Misiek zaaprobował wybór ( ma cierpliwość do moich fanaberii, ale gdyby miał wybór to chyba wolałby żebym się nie malowała – ot ciężki los ).
Jest to czysty, neutralny, cielisty beż. Bez domieszki różu czy żółci – uwierzcie mi na słowo 🙂 W buteleczce, pod odpowiednim kątem widać delikatny, srebrzysty shimmer. Na paznokciach jednak lakier jest zupełnie kremowy, choć gdy bardzo, bardzo, ale to naprawdę z całych sił się przyjrzymy to można ujrzeć delikatny srebrny pyłek. W opcji bez lupy pozostaje jednak lakierem typowo kremowym, którego kolor naprawdę świetnie komponuje się z moimi dłońmi.
Dość szybko schnie i jest trwały, 4-5 dni bez żadnego uszczerbku ( oczywiście bez topu ). Skuszone ?
No to teraz nie będzie już tak różowo, a w zasadzie beżowo. Lakier smuży przeokropnie. Trzy warstwy to naprawdę minimum, jeśli macie dobry wysuszacz to polecam nawet cztery. Aplikacja również pozostawia sporo do życzenia. Trzeba się nieźle namachać, aby lakier równomiernie pokrył płytkę paznokcia. Pędzelek może nie jest najmniejszy jednak przy takiej jakości lakieru zdecydowanie powinien być znacznie większy.
Nie wiem czy jest to cecha tego szczególnego odcienia czy wszystkich lakierów z serii Classics Glamour.
Ja z pewnością nie zdecyduję się na kolejną sztukę. Tego pozbyłabym się w ekspresowym tempie gdyby nie jego cudowny kolor i Seche Vite. Pierwszy raz zawiodła mnie jakość lakierów od Golden Rose, do tej pory naprawdę wszystkie z mojej kolekcji były bardzo trafionymi produktami.
Za 11 ml flaszeczkę zapłaciłam ok. 5 zł.
Mamusia uczyła mnie, że nie ładnie jest się chwalić, ale w sumie ja się nie chwalę tylko dzielę moim szczęściem zupełnie nie mając złych intencji, więc liczę, że jakby co będzie mi to wybaczone 🙂 Przy okazji posłania w świat perełek rozświetlających Avonu z mojej zakładki wymiankowej, powędrowałam do sklepu Świat Zapachów w przejściu podziemnym przy Rotundzie po moje pierwsze woski Yankee Candle. Mama upolowała mi kominek w lumpeksie ( bo swojego, który stoi i tak tylko do ozdoby oddać nie chciała – sknerusik mały ) więc okazja była idealna.
Wybrałam na początek trzy zapachy: Midsummer’s Night, Sun&Sand i Wedding Day. Pani w sklepie była naprawdę pomocna, bo sama zastanawiałabym się pewnie ze 3 godziny. Podtykała mi najróżniejsze zapachy, aż już straciłam zmysł powonienia i poszłam za głosem serca, a nie nosa. Do zakupów dostałam jeszcze zapałki i voucher na zakupy o wartości 100 zł do answear przy zakupach na minimum 300 zł, ważny do 30 czerwca. Piszę o tym ponieważ jeśli któraś z Was byłaby nim zainteresowana to chętnie oddam. Oczywiście za darmo, w razie wątpliwości 🙂
Wracając do wosków, za wcześnie na pisanie o zapachach, naskrobię więcej po stopieniu ich, ale już czuję, że Sun&Sand to absolutny strzał w dziesiątkę. Midsummer’s Night pachnie męsko, a Wedding Day może być ciut duszący. Najbardziej podoba mi się połączenie kolorystyczne tych wosków – biel, beż i czerń.
Teraz muszę uzbroić się w cierpliwość i zaczekać do weekendu – jakoś tak odczuwam potrzebę zaczekania z tym wielkim wydarzeniem, jakim jest topienie wosku, na mojego mężczyznę.
A teraz uciekam posprzątać pokój, bo przed świętami, wstyd się przyznać, nie zdążyłam zrobić generalnego porządku w mojej studenckiej kliteczce i moje sumienie gryzie mnie do kości, że nie mam w oknie świeżej firanki :/
PS. Otrzymałam właśnie info od Pani Julii zajmującej się promocją kosmetyków Decubal. Jeśli macie ochotę przetestować kosmetyki tej firmy to od jutra można wypełnić ankietę na facebook’owym profilu firmy pod adresem https://www.facebook.com/decubalpolska .
niby ładny kolor lakieru, ale troszkę dziwnie wygląda na pazurkach
Hmmm… możliwe, ale chyba udało mi się oddać jego faktyczny kolor. Ja lubię, ale rozumiem, że nie każdemu musi się podobać 🙂
na blogu można się chwalić 😀
Dla mnie to taka forma podzielenia się szczęściem 🙂
lubię takie nudziaczki 🙂
a ja jakoś nie mam chęci na te woski i świeczki od yankee 😉
Ja długo się opierałam, ale ostatnio często paliłam zwykłe, zapachowe podgrzewacze i stwierdziłam, że chyba czas zgrzeszyć 🙂
Ten NOCNY taki ładny… ummmm 😀
Oj to dobrze wiedzieć, że nie odwaliłam kaszany 🙂 na razie wyczuwam w nim takie męskie nuty, będę sobie topić jak mi się za moim mężczyzną zatęskni 🙂
mi sie podoba tai kolorek, lubie takie mleczne barwy 🙂
Ja do niedawna lubiłam raczej tylko żywe, nasycone barwy, ale czasami taki nudziak jest naprawdę bardzo przydatny 🙂
Ładny odcień, mam podobny tylko, że bez shimmera.
A co do YC to ostatnio namiętnie palę kokoska 🙂
Ten shimmer to i tak oszukaniec bo na paznokciach kompletnie nie idzie go dojrzeć :/
Palisz kokoska mówisz ? 🙂 No właśnie ja po powrocie do domu odkryłam, że nie kupiłam sobie żadnego słodziaka, następnym razem przekopię w necie rodzaje wosków i pójdę z listą, dzięki za podpowiedź bo kokoska lubię choć domownicy mogą nie być zadowoleni 😀
Bardzo przyjemny kolorek lakieru 😉 Tylko szkoda, że aż 3 warstwy są potrzebne. Nie lubię jak lakier tak długo schnie i wtedy kiedy wydaje się, że już jest suchy dotykam czegoś i bach!
A wosków z YC nigdy nie miałam 😉 Jestem ciekawa jak się sprawdzą.
Dokładnie ! Ja wiecznie muszę sobie uszkodzić i potem łażę z nieestetycznymi dziobami :/
YC też jestem bardzo ciekawa, nie jest to najtańsza rozpusta, więc raczej będą się u mnie pojawiać jedynie okazjonalnie, ale czasami w końcu trzeba się jakoś rozpieścić. Niestety w tym miesiącu czuję, że już przesadziłam z rozpustą :/
Mrrał, jaki piękny kolor! Bardzo lubię takie:)
Ja w zasadzie dopiero niedawno polubiłam się z nudziakami, ale ten jest faktycznie świetny 🙂
Ładny kolorek, a woski pewnie cudownie pachną:) Zazdroszczę;)
Mam nadzieję, że wpadnie mi jakiś ekstra grosz to pomyślę nad rozdaniem z YC 🙂
śliczny kolor ma ten lakier :))
Początkowo sama się nie spodziewałam, że tak mi się spodoba, a teraz chętnie po niego sięgam choć 4 warstwy bywają męczarnią.
ja swój wymarzony cielisty lakier odkryłam w avonie: PERFECTLY FLESH z tego co pamietam bo nie mam go przy sobie 😉
Wiem który to, ale nie miałam. Widziałam u koleżanki na paznokciach i mi się podobał 🙂
Ładny,delikatny kolorek:)
Cieszę się, że też przypadł Ci do gustu. Niestety jakością nie grzeszy 🙁
lakier niby fajny, ale wkurzają mnie butelki tej serii 😛 za dużo miejsca zajmują.
A co do YC, cóóóż. Ja swoje wypaliłam i nadal uważam, że szkoda kasy. Ale może to kwestia zapachów?
Ale za to mają wygodne trzymadełko do pędzelka 😛 Lubię jak jest długie bo tak stabilnie w łapce leży. A co do YC – nie odbieraj mi radochy hehe, czasami trzeba się rozpieścić 😀
Bardzo ładny kolor 😉 Uwielbiam nudziaki :))
W wolnej chwili zapraszam do mnie na news;*
Ja przekonałam się do nich dopiero niedawno 🙂
Piękny jest ten kolor <3
Kolorem również jestem oczarowana i tylko dlatego tak często po niego sięgam 🙂
A dla mnie się bardzo podoba :). Nudziaki rządzą 🙂
Przyznam, że ja powoli również zaczynam je doceniać, choć nie każdy odcień pasuje do moich dłoni.
Mi się bardzo kolor podoba;) Woski z YC mam obecnie tylko 2…;p
Hehehe tylko ? Czyli jak się zacznie to chce się więcej i więcej i więcej ? 🙂