Pewnie już czytając sam tytuł posta popukałyście się w głowę – jakim cudem porwałam się na krem do skóry suchej, a wręcz bardzo suchej skoro mam mieszaną cerę? Historia jest dość długa, a jej finał zaskoczył nawet mnie 🙂
Krem Pharmaceris z linii Emoliacti dostałam w towarzystwie kremu peelingującego z 10% kwasem migdałowym, o którym pisałam TUTAJ. Z założenia, krem z kwasami miał powodować łuszczenie cery stąd ten lekko natłuszczający towarzysz. Okazało się jednak, że Sebo-Almond Peel z linii T wcale nie podrażniał mojej cery i nie musiałam specjalnie jej wspomagać ( nota bene to rewelacyjny kosmetyk i mam już trzecie opakowanie ). Krem emolientowy stał więc sobie na półce, a ja nieszczególnie się do niego garnęłam. Jako osoba z cerą mieszaną obawiałam się obciążenia i wzmożonego przetłuszczania. Sądziłam, że pod makijaż zupełnie się nie sprawdzi. Minęło lato i przyszły chłodniejsze dni, najgorsze zaczęło się jednak gdy w biurze poszło w ruch ogrzewanie. Tradycyjnie moja cera zaczęła się w ekspresowym tempie odwadniać ( bo podobno właśnie poza tym, że jest mieszana to i odwodniona ), a co za tym idzie łuszczyć. Już miałam wyruszać na poszukiwania czegoś, co szybko zahamuje ten proces, gdy przypomniałam sobie o zachomikowanym kosmetyku. Najpierw wypróbowałam go w weekend, żeby w biurze nie mieć niespodzianki w postaci spływającej „tapety”. Próby wypadły pomyślnie, więc odważyłam się zacząć używać go na co dzień. Wierzcie lub nie, ale moja cera go pokochała, a ja wreszcie mam specyfik, który sprawdzi się zimą ( bo te typowe, zimowe, tłuste kremy to niestety w moim przypadku nieporozumienie ).
Krem zamknięty jest w wygodnej buteleczce z pompką. Dla mnie najlepsze z możliwych opakowań. Wielki plus za design, produkty spod szyldu Pharmaceris przyciągają mnie już samym wyglądem.
Zapach produktu jest bardzo delikatny, kremowy, ledwo wyczuwalny. Cieszy mnie to bo drażnią mnie intensywne zapachy na twarzy.
Konsystencja produktu jest treściwa, ale niezbyt gęsta. Trzeba poświęcić chwilkę na wsmarowanie jej w twarz, ale wszystko pięknie i równomiernie się wchłania. Na twarzy pozostaje bardzo delikatny film ochronny, który jednak nie tworzy błyszczącej tafli. Dla mnie to ważne bo nie chciałabym, żeby coś dodatkowo nabłyszczało moją strefę T.
Kosmetyk naprawdę bardzo dobrze nawilża twarz. Tuż po nałożeniu czujemy, że skóra staje się niesamowicie miękka i gładka. Znika nieprzyjemne napięcie skóry. Regularnie stosowany chroni skórę przed wysuszeniem normalizując proces złuszczania naskórka. Zazwyczaj po 8 godzinach w suchym powietrzu ogrzewanego biura, moja cera była strasznie napięta, tak jakby za chwilę miała pęknąć – no i pękała, tworząc paskudne łuski mimo iż naprawdę przykładam do jej pielęgnacji olbrzymią wagę. Krem emolientowy Pharmaceris pomógł jej przyzwyczaić się do okresu grzewczego. Filtr SPF20 jest jak dla mnie wystarczający na tę porę roku.
Jeśli tak jak ja martwicie się o trwałość makijażu to bądźcie spokojne – wszystko idealnie trzyma się twarzy. Ja dodatkowo jestem zachwycona tym, jak świetnie krem współpracuje z kosmetykami mineralnymi. Podkład mineralny idealnie się z nim stapia, nie tworzą się plamy, czy efekt „ciasta”, a z drugiej strony nie ma efektu pudrowości makijażu. Wszystko tworzy bardzo naturalny wygląd. Nie z każdym kremem nawilżającym chciały tak dobrze współpracować.
Skład kosmetyku tym razem niewiele mi mówi, ale działanie przyćmiło wszystko 🙂
Za 50 ml kremu zapłacimy ok. 30 zł, warto wypatrywać różnych promocji w aptekach. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego kosmetyku i podobnie jak krem peelingujący, z pewnością zagości u mnie na dłużej.
Macie jakichś swoich ulubieńców z Pharmaceris?
O cos dla mnie 🙂
Ja jestem niesłychanie zadowolona, a podchodziłam do niego jak pies do jeża 🙂
Fajnie, bo i cena przystępna i działanie świetne 🙂 rozejrzę się za nim 🙂
Myślę, że w okolicach świąt można będzie go dostać w jakimś fajnym zestawie. Z pewnością nie jest to krem tylko do suchej skóry, a na chłodne dni sprawdza się super 🙂
Może też się na niego skuszę aby stosować co kilka dni kiedy moja skóra będzie tego potrzebowała 😉
Właśnie ja na początku też myślałam, że będę go stosowała jako uzupełnienie tak jak np. olejki do twarzy, ale od kiedy zauważyłam, że super współgra z minerałami to stosuję go codziennie 🙂
Jeszcze nie używałam tej marki..
Ja z każdym kolejnym produktem chcę więcej, chyba trafiam na perełki 🙂
Tak się zastanawiałam czy nie jest za ciężki pod makijaż, ale widzę że nie ma się czego obawiać. Bardzo ciekawy i to nawilżenie robi wrażenie. Będę go miała na uwadze 🙂
Właśnie moją największą obawą była współpraca z makijażem. Z góry założyłam, że pewnie będzie wzmagał przetłuszczanie przez co make up zjedzie mi w pracy na biurko. Okazało się jednak, że obawy są totalnie bezpodstawne, a gdy zaczęłam stosować produkty mineralne to już w ogóle przepadłam 🙂
Obawy w pełni usprawiedliwione, bo część kremów emolientowych tak ma. Nawet przy suchej cerze potrafią zważyć makijaż. Wiem co mówię ( a raczej piszę :))
Koniecznie kupię dla faceta. On lubi kosmetyki z Pharmaceris, a te z serii A są na zimę za słabe
Właśnie u mnie następny w kolejce jest ten z linii A, ale stwierdziłam, że zaczekam do wiosny 🙂
Po Twoim wpisie kupiłam krem peelingujący i bardzo go sobie chwalę. Skoro polecasz ten to pewnie też się skuszę 🙂
A tak poza tym to robisz coraz ładniejsze zdjęcia, nadal są czytelne ( bo ja nie lubię tych z przerostem formy nad treścią ) ale do tego są po prostu piękne 🙂
Pozdrowionka
Aga
Bardzo dziękuję, miło mi bardzo 🙂
Muszę się porozglądać za tym produktem 😀
Myślę, że warto 🙂
Produkt wygląda rewelacyjnie i jeśli faktycznie tak dobrze nawilża, to wart jest wypróbowania. Ja chyba chcąc nie chcąc stałam się fanką produktów od włosów Pharmaceris. Są rewelacyjne, skuteczne, cudowne, obłędnie pachną i działają cuda – i to się tyczy zarówno szamponów jak i odżywek 😉 100 % profesjonalne dermokosmetyki.
O widzisz, a ja z produktami do włosów nie miałam jeszcze styczności, muszę zgłębić temat 🙂
Miałam pisać, że pewnie nie dla mnie bo mam cerę mieszaną, ale potem zobaczyłam co napisałaś no i chyba sama spróbuję. Lubię kremy nawilżające Pharmaceris, mimo, że krem z kwasem migdałowym się u mnie totalnie nie sprawdził.
Ja początkowo byłam przekonana, że kompletnie się nie sprawdzi, a jestem w pozytywnym szoku 🙂 Szkoda, że krem z kwasem migdałowym się u Ciebie nie sprawdził, u mnie ta 10% wersja działa cuda 🙂
Wydaje się być odpowiedni i dla mnie 🙂
Ciekawa jestem czy mają w aptekach próbki.
Oooo dziękuję za ten wpis! Właśnie kończą się moje 2 kremy na dzień (w tym Pharmaceris z serii A) i wiem co kupię w następnej kolejności :)))
Ja za to muszę wreszcie kupić ten z linii A, ale na wiosnę 🙂
Myślałam nad kremem z Perfecty na zimę jednak chyba sięgnę po ten z Pharmaceris. Tak czaje sie na ich kremy i czaje. Ale bd zamawiac z gemini więc się skuszę 😀
Ja takich typowo zimowych nie mogę używać, zresztą nie spędzam na dworze wybitnie dużo czasu. Mój dermatolog obśmiał się ze straszenia ludzi, że krem na zimę nie może być na wodzie. W sumie fakt – jeszcze nigdy mi nie zamarzła 🙂
podoba mi się jego konsystencja, chętnie wypróbowałabym ten kremik i zobaczyła jak się u mnie sprawdzi 🙂
Właśnie ta konsystencja jest bardzo specyficzna, nawet tuż po nałożeniu nie wywołuje błysku na twarzy 🙂
Mam krem nawilżający w identycznym opakowaniu z pompką, Sensilium czy coś w tym stylu. Jest OK.
Dawno używałam kosmetyków 'aptecznych', chyba minie już rok. Ja ulubowałam sobie Avene i chyba będę się go trzymać 🙂
Co do opisywanego kosmetyku bardzo estetyczne opakowanie, lubię te z pompką 🙂
Widzę że coś idealnego dla mnie na właśnie jesienno – zimowe dni 🙂