Najsamprzód ( jak mawiała moja niegdysiejsza pani od matematyki ) chciałam przeprosić Was bardzo za to, że wczoraj nie było notki… Najpierw rano mój kumpel wyciągnął mnie na zakupy – no dobra, to ja go zwlekłam z wyra i zaciągnęłam na poszukiwanie akcesoriów typowo bieliźnianych. Ma facet do mnie cierpliwość hehe, ale ja do niego trochę też więc wzajemnie się jakoś uzupełniamy choć nasze drugie połówki nie są z tego wybitnie zadowolone. Zresztą mniejsza o to 🙂 Dzień jakoś tak mi zleciał, że normalnie nie zdążyłam przygotować żadnej notki. Przepraszam i obiecuję poprawę. 6 października mam jednak wesele, więc znów może mi się przydarzyć taka wpadka… Nadrobię, obiecuję 🙂 Po serii obiecanek mogę wziąć się za recenzję produktu na dziś czyli gruboziarnistego peelingu do ciała z kawą firmy Joanna.
Przyznam, że w kwestii peelingów jestem wymagająca jak mało kto. Najczęściej robię go sama z fusów kawy bądź po prostu z soli. Najważniejsze, aby dobrze ścierał. Nie zawsze mam czas paćkać się w fusach czy soli, dlatego szukałam alternatywy ” na szybko „.
Fanką peelingów myjących z Joanny nie jestem, nie leżą mi. Traf chciał, że wpadł mi w ręce produkt wyglądający na identyczny, a jednak tak inny – i dobrze ! Skusiłam się na niego ze względu na moje zamiłowanie do kawy, spodziewałam się boskiego zapachu i się nie pomyliłam. Peeling pachnie obłędnie, taką słodką kawą. Można się uzależnić 🙂
Konsystencja nie jest bardzo gęsta, rzekłabym raczej, że żelowa, jednak dobrze trzyma się skóry i nie spływa. Posiada naprawdę sporą ilość drobinek ścierających. Zarówno czarnych kuleczek jak i przezroczystych, nieregularnych drobinek. Choć nie jest to to samo co naturalny peeling z fusów to jednak jestem z tego produktu bardzo zadowolona. Drobinki nie rozpuszczają się i pozwalają na długi masaż preparatem. Dobrze usuwają martwy naskórek i pozostawiają gładką i bardzo przyjemną w dotyku skórę. Peeling nie wysusza i nie podrażnia. Łatwo się spłukuje no i nie brudzi wanny jak kawowe fusy 😀
Co do działania antycellulitowego – ja takiego nie zauważyłam. Wiem, że peeling pozwala walczyć z cellulitem i każdy regularnie stosowany ma podobne właściwości. Zakładam, że ten działa na podobnej zasadzie, ale o zauważalnych efektach ciężko rozmawiać.
Nie będę się jednak zachwycać jak co niektórzy jego niebywale niską ceną, ponieważ owszem płacimy nie dużo, ale i za nie dużą buteleczkę. Ja w promocji zapłaciłam 3,99 zł za 100 ml, normalna cena to ok. 5 zł. Jak widać szałową ceną tego nazwać nie można bo za 250 ml wychodzi 15 zł. Plusem jest to, że rozmiar buteleczki pozwala na przerobienie jej na opakowanie podróżne np. na szampon. Pisałam już o tym kiedyś, myję, wyparzam i mam domowy recykling 🙂
Niemniej jednak ja na pewno zdecyduję się na niego ponownie bo jestem zadowolona. Wtedy też zrobię dla Was zdjęcie konsystencji, bo niestety jak zużyłam wszystko to dopiero mnie olśniło, że nie strzeliłam wcześniej foci :/ Mój błąd, naprawię się w najbliższej przyszłości 🙂
SKŁAD |
Po prostu Dżoana :))) napisał
ja wolę domową wersję peelingu kawowego 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Nie ukrywam – ja też 🙂 ale nie zawsze czas mi na to pozwala
nikt_wielki_ona napisał
Pisałam m. in. o nim wczoraj.
Lagoena napisał
miałam wersję z pomarańczą i nawet ją lubiłam – pięknie pachniała 🙂
IngaSz napisał
ja używam bodajże z kiwi 🙂 takie zielone opakowanie, peeling jest ok, ale buteleczka która po nim pozostanie…. fantastyczna 😉
An J napisał
Aaaaaaaaa też lubię tą kawową wersję 🙂