Od zawsze wolałam robić zdjęcia niż pozować do nich. Lubiłam kreatywne kompozycje i niebanalne kadry – takie dziecięce, szalone wizje… Ograniczała mnie jedynie klisza. Mój pierwszy, domowy aparat cyfrowy był tak do bani, że aż trudno to opisać. Nadawał się tylko do robienia zdjęć w pełnym słońcu wakacji. Kolejną cyfrówkę podwędziłam rodzicom, gdy wróciłam do blogowania. Z perspektywy czasu stwierdzam, że była całkiem nie najgorsza jednak w dobie lustrzanek nie byłam w stanie osiągnąć wymarzonych efektów. Obecnego bloga prowadzę od 4,5 roku, moje zdjęcia robię Nikonem Coolpix L820 i najlepsza definicja mojego stosunku do fotografii to „wiem, że nic nie wiem”. Gdy więc na grupie fotograficznej, do której należę padła propozycja poznania lekcji fotografii to zgłosiłam się bez wahania. Bloga Jest Rudo chyba nie muszę nikomu przedstawiać? To dzięki Natalii miałam okazję liznąć głębszej wiedzy. Jak więc wypadły lekcje fotografii, które dostępne są na Mój Szop?
Wiem, że złej baletnicy to rąbek u spódnicy bla bla bla… i tak dalej. Uważam jednak, że klasyczną cyfrówką NIGDY nie osiągniemy efektu lustrzanki. Nie rozmyjemy tła, nie osiągniemy tej specyficznej, jak gdyby lekko rozmytej magii zdjęcia. Mój aparat działa niczym rentgen – wyłapuje wszelkie niedoskonałości. Zdjęcia są płaskie i nudne. I co mi z tego, że inwestuję w softboxa, blendy czy tła. I tak nigdy nie jestem z nich zadowolona, a gdy na przykład zaglądam do Hushaaabye to mam ochotę iść w kąt płakać. Ciągle pracuję nad jakością moich fotografii i dlatego lekcje okazały się zdecydowanie dla mnie!
Ta lekcja okazała się być dla mnie najmniej przydatna, ale to wszystko dlatego, że PS6 używam od kilku lat i podstawy mam jako tako ogarnięte, a lekcje właśnie tych podstaw dotyczą. Jeśli dopiero rozpoczynacie swoją przygodę z photoshopem i wydaje się on Wam czarną magią to zdecydowanie warto sięgnąć po lekcje Natalii. Dlaczego?
Przede wszystkim w bardzo prosty sposób dowiemy się jak rozjaśnić, wyostrzyć czy poprawić nasycenie. Zrozumiemy co to są te diabelne krzywe i jak je okiełznać. Nie zostaniemy jednak zasypani przy tym bardzo skomplikowaną wiedzą. Ja grafikiem nigdy nie będę więc jeśli Wy też wolicie po prostu robić zdjęcia, a nie godzinami je obrabiać to lekcje pokażą Wam jak poradzić sobie z kosmetycznymi poprawkami.

Wiem, że takie rzeczy spokojnie można znaleźć na blogu Natalii, ale w lekcjach jest to wszystko ładnie rozpisane, usystematyzowane, ze świetnymi, prostymi ilustracjami, które same się zapamiętują. No i dla utrwalenia mamy także zestaw ćwiczeń do samodzielnego wykonania.
Z tym mam chyba największy problem. Mniej więcej rok temu, a może krócej odkryłam, że w moim aparacie można ustawić balans bieli 😀 Że tak to ujmę, zmieniło to moje życie. Wreszcie przestałam mieć problem z nadmiernym ociepleniem lub ochłodzeniem zdjęć ( oczywiście pomijając momenty, w których było to zamierzone). Niemniej jednak nadal mam duży problem z kolorami. Mam słabość do intensywnych, nasyconych odcieni. Blogosfera tonie jednak w bieli i szarościach. Fakt, że takie zdjęcia są wielokrotnie bardziej czyste i czytelne. Muszę się bardzo pilnować żeby nie przesadzać z pstrokacizną. Dzięki lekcjom staram się podchodzić do barw bardziej świadomie. Nie łączę przypadkowo trafionych kolorów. Sprawdzam jak mają się do siebie wzajemnie – czy są analogowe czy dopełniające. Głęboko wierzę w to, że dzięki dołączonym ćwiczeniom kiedyś będę mistrzem kompozycji.
W najbliższym czasie planuję się skusić na jeszcze jedną lekcję, a mianowicie „Perspektywa I Go – jak nadać zdjęciu głębi? „. Wydaje mi się, że ta lekcja doskonale dopełniła by moją wiedzę i nadała by się również na mój mizerny sprzęt. Na szczycie mojej listy celów na przyszły rok jest jednak lustrzanka. Jeśli możecie coś polecić to zamieniam się w słuch 🙂
PS.
Gdy patrzę na moje zdjęcia robione w roku 2012 i obecnie to aż za głowę się łapię jak ja mogłam takie paskudztwa wstawiać 😀
Jak jest u Was? Jesteście w pełni zadowolone ze swoich zdjęć czy może stale poszukujecie inspiracji? Szukacie specjalistycznej wiedzy z dziedziny fotografii czy idziecie ” na czuja”?