Za każdym razem gdy wrzucam na Insta mój jagielnik, pytacie mnie o przepis. Początkowo korzystałam z przepisu znalezionego w necie więc nie ładnie by było gdybym podawała go za swój. Z biegiem czasu jednak zaczęłam modyfikować – dodawać, przerabiać, aż doszłam do mojej idealnej wersji. Bez jajek, bez latozy, bez białego cukru ale z glutenem bo używamy owsianych płatków. Nie będę mówiła, że to ciasto fit, ale na pewno jest to zdrowa, a jednocześnie przepyszna alternatywa, szczególnie dla kupnych słodkości.

Jagielnik czyli ciasto z kaszy
Jagielnik swoją nazwę zawdzięcza kaszy jaglanej. Nie przepadam za nią… mój mąż to już w ogóle w wersji obiadowej, kijem przez szmatę nie tknie. Co najwyżej jaglankę w formie płatków. No ale proso to dosłownie super food. Naprawdę warto je włączyć do swojej diety. Dlatego u nas sprawdza się właśnie w przepisach na słodko.

Kasza jaglana jest szczególnie cenna dla wegan – wyróżnia się wysoką zawartością witamin z grupy B.
Nie zawiera glutenu, ma właściwości antywirusowe, zasadotwórcze i wspomaga m.in. leczenie kataru. Jest więc świetnym wyborem na chłodne dni.
Największym sekretem, orgazmem i poezją tego ciasta jest solony karmel z daktyli. O Panie! Jakie ja wydaję dźwięki wylizując miskę… mogłabym podkładać ścieżkę dźwiękową w filmach XXX. Gwarantuję, że to ciasto zmieni Wasz pogląd na zdrowe słodkości.
Czujecie się przekonani? 😀
Zobacz też: wegańskie flaczki z boczniaków
Jagielnik z daktylowym, solonym karmelem – składniki
Zacznijcie od przeczytania całego przepisu, żeby nie zdziwiło Was np. że potrzebna jest woda od namaczania daktyli, a Wy wylaliście ją do zlewu 😀

Spód:
- czubata szklanka suszonych daktyli
- pół szklanki płatków owsianych ( dla bezglutenowców – mogą być jaglane )
- pół szklanki wiórków kokosowych
- łyżka oleju kokosowego extra virgin ( z racji na zalety zapachowo-smakowe)
- łyżka ciemnego kakao
Masa: ( najpierw masa potem rzeźba – przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ja rzecz jasna ciągle na masie hehe )
- pełna szklanka suchej kaszy jaglanej
- szklanka napoju ( tzw. mleka) roślinnego ( u mnie owsiane, ale może być dowolne )
- szklanka wody
- puszka mleka kokosowego ( tylko stała część, warto wcześniej schłodzić )
- pół szklanki wiórek kokosowych
- łyżka oleju kokosowego Extra Virgin
- ulubione słodzidło ( u mnie zamiennie syrop z agawy lub erytrol ) – do smaku, ja daję ok. 5 łyżek syropu z agawy
Karmel daktylowy:
- 1,5 szklanki suszonych daktyli
- 3 łyżki masła orzechowego ( preferuję smooth)
- duża szczypta soli
Płatki migdałowe, orzechy, wiórki – cokolwiek do dekoracji jeśli macie życzenie
Wykonanie:
Spód:
Daktyle zalewam wrzątkiem i namaczam przez 30 minut. Płatki owsiane mielę w młynku na drobno ( prawdę powiedziawszy można też użyć mąki owsianej, ale ja lubię jak jednak mają lekką strukturę ). Do płatków dodaję wiórki, olej kokosowy, kako, namoczone i odsączone daktyle oraz ok. 2-3 łyżek wody od namaczania. Wszystko blenduję na gładką masę. Dno tortownicy wykładam papierem, przekładam masę i uklepują dłonią zwilżoną zimną wodą. Wstawiam do lodówki na chwilę, aby masa stężała.
Masa:
Kaszę płuczę naprzemiennie zimną i ciepłą ( jak najcieplejszą ) wodą. Czyli nalewam wodę, odsączam, nie bezpośrednio na sicie bo tak łatwiej nam kontrolować czy woda robi się przejrzysta. Eliminuje to goryczkę. Wypłukaną kaszę przekładam do garnka. Zalewam wodą oraz mlekiem roślinnym, dodaję łyżkę oleju kokosowego i gotuję na małym ogniu, aż kasza wchłonie cały płyn. W trakcie gotowania kaszy nie dotykamy, nie mieszamy, pilnujemy tylko, aby moc indukcji czy płomień były takie, aby tylko lekko „pyrkała”. Wtedy nic się nie przypali.
Gdy kasza będzie ugotowana, odstawiam ją na chwilę, aby lekko ostygła ( gorąca tępi noże ).
Do kaszy dodaję wiórki kokosowe, stałą część z mleka kokosowego i słodzę. Całość blenduję na jednolitą masę. Najczęściej na raty, żeby mi ręka odpoczęła.
Masę przekładam na nasz kakaowy spód.
Karmel:
Namoczone daktyle przekładam do miski, dodaję 3 porządne, czubate łychy masła orzechowego i szczyptę soli ( najlepiej morskiej lub himalajskiej). Do tego dodaję nieco wody od namaczania daktyli ( jest słodziutka ). I blenduję. W trakcie blendowania dodaję kolejne porcje wody, tak aby nasz karmel był gęsty, ale niezbyt zbity. W lodówce i tak stężeje.
Przekładam na masę jaglaną, wierzch dekoruję najczęściej płatkami migdałowymi i zostawiam w lodówce na noc.
To jest POEZJA! A ten daktylowy karmel to mogłabym jeść łyżkami – nutella się chowa! To zdecydowanie jedno z moich najulubieńszych ciast!
