Na dzień dobry rzucę bombę – wcale nie jestem wielką miłośniczką matowych pomadek. Na co dzień zdecydowanie stawiam na te kremowe i klasyczne, ale czasami potrzebuję takiej petardy i ostatnio rozkochały mnie w sobie pomadki Golden Rose My Matte Lip Ink. Nic w tym niebywałego, uwielbiam wszystkie pomadki od GR i szczerze mówiąc rzadko sięgam po inne firmy. Za co akurat tak je pokochałam?
Golden Rose My Matte Lip Ink – pierwsze starcie
Na moim blogu macie kopalnię recenzji pomadek od Golden Rose. Ja je po prostu kocham i mam wielkiego focha, że wycofali mój ukochany odcień z linii Longstay. Nigdzie teraz nie mogę znaleźć takiego samego!
Generalnie jednak po te matowe pomadki w płynie sięgałam kiedyś rzadko. Jeśli czekał mnie obiad to wiedziałam, że wyżrą się od środka zostawiając nieestetyczną obwódkę, warstw nie mogłam budować, wysuszały usta – no mają swoje za uszami. Longstaye były moimi pierwszymi matami, które spełniały moje oczekiwania, ale to właśnie pomadki Golden Rose My Matte Lip Ink rozkochały mnie w sobie po uszy!
My Matte Lip Ink – zalety
Ta linia matowych pomadek w płynie ma leciutką formułą. Dosłownie taki puszysty mus! Rewelacyjnie rozprowadzają się na ustach. Nawet jeśli nie macie zbyt wprawnej ręki to aplikator równomiernie aplikuje produkt i nie zostawia smug. Szybko zastygają, ale bez uczucia ciężkości na ustach. Owszem, jeśli planujecie rosół – mogą nie podołać. Ale przy większości kulturalnie jedzonych potraw dają radę! Picie to dla nich żadne wyzwanie! Bardzo bym chciała znaleźć wady, no bardzo bym chciała powiedzieć, że coś jest nie halo, ale poza tym, że jeden odcień dobrałam sobie totalnie od czapy i wyglądam w nim jak kupa to serio – no ni chu chu nie ma się do czego dopierdzielić. Nawet cena spoko bo niespełna 22 zł, a na promce to już w ogóle brać garściami.
Moje kolory – 01, 07, 08 i 11
Jak już wyżej wspominałam, z jednym kolorem sobie nie trafiłam. Od razu zgadniecie, z którym bo moja serdeczna koleżanka Paulina jak tylko mnie zobaczyła to od razu krzyknęła ” Marta, tym się nie maluj!”. Trudno – 07 się tym razem nie zgłasza. Wymienię na 06 😀
Niemniej jednak kolory określiłabym następująco
- 01 – to piękny nudziak w odcieniu brudnego różu, mój aboslutny faworyt!
- 07 – to ciemny, zimny odcień mauve. Piękny ale niestety nie zgrywa się z moją karnacją.
- 08 – ognista, żywa, strażacka czerwień.
- 11 – klasyczna, leciutko zgaszona czerwień.
Golden Rose My Matte Lip Ink – swatche
Zobaczcie jaka to jest mega pigmentacja i jaki efekt na gołej skórze bez wspomagaczy. Jeśli szukacie czegoś co przetrwa świąteczne biesiadowanie to zdecydowanie warto je poznać!
Zobacz też inne pomadki Golden Rose:
Pomadki Golden Rose My Matte Lip Ink znajdziecie zarówno na ich wyspach w galeriach, w drogeriach internetowych jak i na stronie Golden Rose. Ja mogę dodać od siebie tylko tyle, że jeszcze nigdy żadna pomadka od nich mnie nie zawiodła!
Kaprysek . napisał
11 prezentuje się cudownie. CO do zdjęć to one już nie są na 6+ one są na 10 <3
Poligon Domowy - Kaśka :) napisał
Nie znam tych kosmetyków, ale kolor nr 11 jest świetny! chętnie bym go przytuliła 🙂
Agnieszka Bil-Jabłonska napisał
Kocham szminki Golden Rose! Zarówno te płynne jak i w tradycyjnym wysuwanym sztyfcie.
Secretaddiction napisał
Ale się u Ciebie pięknie, świątecznie prezentują 🙂
Świat Pani Domu - Ola napisał
07 to mój kolor! Muszę koniecznie go sobie kupić 🙂
Sandra Kozłowska napisał
O mamciu jakie piękne kolorki. Wszystkie 😊
Anna Tyrała napisał
Bardzo lubię te pomadki 🙂 świetnie wyglądają na ustach 🙂
Katsuumi napisał
Ja tez lubie ich pomadki 😉