Chodź przede mną jeszcze tydzień sesji to już wiem, że mogę się szykować na sesję poprawkową :/ Cóż życie… W ramach odstresowania spędziłam dziś dzień w kuchni, pech mnie jednak nie opuszczał i muffinki wyszły mi do d***. Ta długotrwała szarość za oknem daje mi się po prostu we znaki.
Dla przełamania szarości wybrałam dziś klasyczną czerwień. Lakier ten kupiłam już kilka miesięcy temu. Najpierw jednak w ogóle nie miałam fazy na czerwień na paznokciach, a później jakoś prędzej mi było do pisania o cieniach do powiek.
Nic w przyrodzie jednak nie ginie i moje czerwone maleństwo doczekało się na swoją kolej bo bardzo się polubiliśmy.
To chyba mój ulubiony odcień czerwieni, niestety mój aparat źle reaguje na tą barwę i nieco ją wypacza tworząc dziwne, szarawe plamy.
Lakier ma dość rzadką konsystencję, która jednak nie sprawia problemu przy nakładaniu. Dwie warstwy to moim zdaniem wystarczająca ilość, aby uzyskać pełne krycie i jednolitą taflę.
Kosmetyk szybko schnie i co najważniejsze, szybko się utwardza. Dla mnie nie ma nic gorszego niż odciśnięte wzorki z ubrania po godzinie od malowania.
Trwałość jest bardzo dobra. Bez top coat’u trzymał się u mnie ok. 4 dni, po tym czasie zaczął odpryskiwać.
Wygodny pędzelek i śmieszna cena ( ok. 3 zł za 7,5 ml ) są gwarantem ponownych zakupów lakierów z tej serii, a czerwień w odcieniu nr 12 to taki uniwersalny, elegancki odcień pasujący praktycznie na każdą okazję. Myślę, że mogę Wam go śmiało polecić.
Mam w zanadrzu również fajny lakier z Vipery ( też czerwień, ale nieco zgaszona + drobinki ), który dostałam od koleżanki na Gwiazdkę. Postaram się, aby nie trzeba było czekać na jego recenzję kilka miesięcy 🙂
Życzę Wam Kochane miłego weekendu i tradycyjnie wracam w poniedziałek. Buziaki :*