Koło tego lakieru GOSHA chodziłam już od dawna, w buteleczce prezentował się niezwykle intrygująco. Byłam niesamowicie ciekawa jaki efekt stworzy na paznokciach. Pierwsze wrażenie? Zbliżony do lakieru Barry M Teal, o którym już kiedyś pisałam KLIK, kolor podobny, ale jednak inny. Czy warto więc dołączyć go do swojej kolekcji?
Pierwszą i chyba najważniejszą zaletą lakieru nr 540 GOSH OCEAN jest jego kolor – metaliczny, morski, z limonkowymi refleksami, które pięknie odnajdują się w promieniach słońca. Niesamowity blask przykuwa uwagę do dłoni ( szczególnie kolegów z pracy ), a sam kolor sprawdza się idealnie na dłuższych paznokciach dając efekt ich wysmuklenia. Oczywiście od razu do kompletu z paznokciami założyłam moje ulubione korale w prawie identycznym odcieniu 🙂 Dla tego koloru byłabym w stanie znieść wiele 🙂
Na szczęście lakier jest dość łatwym kompanem w kwestii aplikacji. Pędzelek dobrze się prowadzi, nie jest ani zbyt duży, ani zbyt mały. Dwie warstwy lakieru dają absolutnie 100% krycia, a lakier schnie całkiem szybko. Trzeba jednak zwrócić uwagę na odpowiednie prowadzenie pędzelka, gdyż lakiery metaliczne mają to do siebie, że widać na nich pociągnięcia. Warto więc zadbać, aby były w miarę proste i równoległe.
Kolejny słaby punkt to tendencja do bąbelkowania – na ok. 5 malowań, dwa razy pojawiły się u mnie drobniutkie pęcherzyki na czterech paznokciach. Ktoś kto o nich nie wiedział to z pewnością by ich nie zauważył, ale ja dostrzegłam. Nie zrzucę jednak całej winy na lakier bo możliwe jest, że powstały z mojej winy. Niemniej jednak 100 % pewności nie mam więc trzeba mieć to na uwadze.
Trwałość lakieru jest średnia – po 2 dniach bez top coatu końcówki zaczęły się ścierać. Nie pojawiły się jednak żadne odpryski czy zarysowania i lakier do 5 dni nadawał się do noszenia. ” Zasmarowany ” Seche Vite przez 5 dni trzymał się bez najmniejszego uszczerbku. I znów musimy wziąć pod uwagę to, że moja praca polega na systematycznym stukaniu w klawiaturę, a że preferuję długie paznokcie to lakier ściera się w wyniku mechanicznych uderzeń. Wybaczam mu więc te starte kocówki.
Na pochwałę zasługuje umieszczanie przez producenta składów na wszystkich produkowanych kosmetykach, również na lakierze możemy przeczytać co zostało wykorzystane do jego powstania.
Cena za 8 ml to ok. 20 zł do kupienia np. na Kocham Kosmetyki. Jeśli miałybyście wybierać między Barry M Teal, a GOSH OCEAN to raczej skłaniałabym się ku temu drugiemu, z tego względu uważam, że cena jest adekwatna do jakości choć nie pogniewałybyśmy się za mały rabacik prawda? 🙂
Kolor wygląda jak żuczek 🙂
Ooo tak, to dokładnie ten typ lakierów 🙂
ciekawe ma to wykończenie, ale jakoś nie do końca mi się podoba ;p
Rozumiem, mocno rzuca się w oczy – z pewnością na dłuższą metę może męczyć 🙂
W codziennym użytkowaniu go nie widzę, ale na jakąś imprezę, czemu nie?
Do niedawna zupełnie nie podobały mi się takie lakiery, ale się do nich przekonuję, zwłaszcza kiedy padają na nie promienie słoneczne i tak cudownie się mienią
Genialny kolor moim zdaniem.
Całkiem ładny kolor choć na co dzień raczej nie bardzo 🙂
Dla mnie bomba! Nie mam jeszcze takiego lakieru 🙂
Kolor rewelacyjny! Taki ni to błękitny ni to żuczek. Piękny jest!
Jest piękny, ale podejrzewam, że nie pasowałby ani do mojej cery, ani do moich ubrań 🙂
Cudny kolor! *,*
cudowny kolor;)
Idealne połączenie turkusu z limonką! Bardzo spodobał mi się ten lakier, ale zmartwiło mnie bąbelkowanie. ;(