Przepraszam za wczorajszą totalną ciszę na morzu, ale wróciłam do domu tak padnięta, że byłam zainteresowana jedynie prysznicem i łóżkiem 🙂 Dziś powoli wracam do życia, więc przygotowałam notkę o serum Skin Perfection od L’Oreala. Zauważyłam, że w Polsce jest jeszcze nowością, ja zaś dostałam go od mojej przyjaciółki z Niemiec prawie rok temu. Używam go od prawie dwóch miesięcy i z racji na to, że powoli dobijam do dna, postanowiłam napisać o swoich wrażeniach.
Szata graficzna serii Skin Perfection jest bardzo kobieca, przypomina mi trochę Vichy Idealia, ale to zdecydowanie intensywniejszy róż 🙂 Opakowanie serum to szklana buteleczka z pompką. Dodatkowo estetyczny kartonik, na którym możemy odnaleźć m.in. skład.
Pompka działa świetnie, możemy zaaplikować idealną porcję kosmetyku.
Konsystencja to leciutki kremo-żel o perłowo-różowej poświacie. Zapach śliczny, lekko kwiatowy i delikatny. Muszę przyznać, że cała otoczka – design, kolor, zapach, wygoda jest jak najbardziej na plus.
Nie samym kolorem człowiek jednak żyje, a faktycznym działaniem kosmetyku. I tutaj zaczynają się schody. W pierwszym momencie można popaść w zachwyt, szczególnie dziewczyny o tłustej i mieszanej mogą myśleć, że znalazły ideał. Serum jest leciutkie, bardzo szybko się wchłania i natychmiast poprawia wygląd cery. Nasza twarz sprawia wrażenie rozświetlonej i promiennej. Dodatkowo serum usprawnia wchłanianie kremu pielęgnacyjnego i doskonale nadaje się pod makijaż. Gdzie jest więc ten haczyk?
Po pierwsze – serum bardzo przypomina mi działanie kremu Vichy Idealia – jest ono powierzchowne, od mycia do mycia. Zero długofalowych, pozytywnych efektów. Dopatrzyłam się za to tych negatywnych. Od dawna nie stosuję do twarzy kosmetyków na bazie alkoholu, tutaj alkohol denat. mamy tuż na początku składu! I choć alkohol odparowuje ze skóry, a samo serum wchłania się świetnie to niestety wysusza mi skórę. Wieczorem musiałam przykładać szczególną uwagę do optymalnego nawilżenia i odżywienia cery. Inaczej odczuwałam nieprzyjemne ściągnięcie a nawet łuszczenie. Nie – zdecydowanie nie tego spodziewałam się po tym kosmetyku.
Dodać również muszę, że serum nie należy do tych szczególnie wydajnych, stosuję je tylko rano, ale do odczucia komfortu na twarzy potrzebuję naprawdę sporej porcji. Z tego względu w niespełna 2 miesiące zauważam już dno.
Dla zainteresowanych skład kosmetyku – cóż, w swojej pielęgnacji dążę obecnie w nieco innym kierunku.
Średnia cena serum L’Oreal Skin Perfection to ok. 25 zł za 30 ml. Kolejnego razu niestety nie będzie…
tym wysuszeniem mnie zmartwiłaś. Podoba mi się formuła produktu i zapach, jak piszesz, ale jeszcze stoi grzecznie zapakowane. Ale cóż, chcę wyrobić sobie swoją opinię 🙂
Dla mnie pierwsze wrażenia były bardzo na plus, ale przy regularnym używaniu zaczęłam zauważać, że ideałem z pewnością nie jest. A co do próbowania – też zawsze muszę przekonać się na własnej skórze 😀
no i wszystko jasne, na moją cerę alkohol też nie działa zbyt korzystnie
O kiedy zrezygnowałam z toników na bazie alkoholu, moja skóra ma się zdecydowanie lepiej dlatego serum nie spisało się.
Ja mam to serum i krem z tej samej serii, ale nie przypadł mi do gustu ten zestaw. Krem jest jeszcze gorszy, niby nawilża, ale "roluje się", wiesz może dlaczego krem się roluje? Pierwszy raz się z czymś takim spotykam…
Ale roluje się sam w sobie, czy nakładany na to serum? Z reguły tak dzieje się gdy nakładamy na siebie kosmetyki o różnych formułach, ale czasami sam kosmetyk ma jakieś uchybienia w formule i w kontakcie z danym typem cery "warzy się".
Szkoda że się nie sprawdził…
Też żałuję bo zapowiadał się fajnie 🙁
O ile kolorówka L'oreal jest naprawdę fajna, o tyle w ich pielęgnację zupełnie nie wierzę. Nawet ta cudowna szata graficzna mnie nie skusi 😉
No właśnie mam dość podobnie, mam w zapasach jeszcze kilka ich kosmetyków i trochę się boję, że sytuacja się powtórzy :/
Też mam podobne odczucia co do tych produktów. Działanie krótkotrwałe w dodatku silikony.
No niestety, nie tego szukam w kosmetykach :/
oj szkoda
No właśnie wielka szkoda, bo kosmetyk zapowiadał się fajnie i naprawdę przyjaźnie wyglądał 🙁
Dlatego Ci wysłałam żebyś spróbowała go ocenić ale widzę ze mamy podobne odczucia co do tego produktu dobrze go ujęłaś w swojej recenzji buziaki Gosia
I super, cieszę się, że mogłam mieć o nim swoją opinię. Wydaje mi się jednak, że moja skóra staje się coraz bardziej wybredna i naprawdę ogromną wagę przykładam do jej optymalnego nawilżania.
pewnie mnie tez by wysuszył…
Patrząc na skład – istnieje taka możliwość :/
mnie pewnie tez by wysuszył na facjacie…
Kurcze, a chciałam kupić ze względu na niską cenę i ciekawy design. Ale jak ma % to ja postoję.
Ja po pierwsze dostałam, a po drugie tak strasznie podobało mi się opakowanie, że zabrałam się za testy. Gdybym miała oceniać go po 3-4 dniach to byłabym zachwycona, po tygodniu jednak zaczęłam zauważać, że mnie wysusza, a już w połączeniu z kremem Vichy Idealia moja skóra po całym dniu była wysuszona na wiór. Teraz koję się Pharmacerisem E po tym całym wysuszaniu :/
U mnie Vichy sprawdzało się super. PS Jeżeli nie ufacie pielęgnacji Loreal to nie powinnyście ufać Vichy, to ten sam koncern, co za tym idzie wiele składników czy receptur jest zbliżona.
Ależ ja nie ufam Vichy i generalnie w ogóle nie jestem zwolenniczką tej marki o czym zawsze piszę – wiem, że to ten sam koncern, w końcu jestem szanującą się blogerką 😀
Ależ słonko ja nic nie insynuuje :* ja np mam kilka perełek z Vichy których bym nie zamieniła.
Spoko 🙂 Ja też tylko się śmieję 🙂 Ale jakoś Vichy… no nie do końca mnie przekonuje. O ile serum Idealia mi pasowało i nie powiem ten efekt był długofalowy, krem BB też miał swoje zalety, ale krem poległ na całej linii, kilku innych produktów też się pozbyłam. O dziwo Normaderm mi pasował 😀 Nie wiem, jakoś moja cera nie potrafi się dogadywać z tą marką tak jakbym tego oczekiwała 🙁
Widzisz co cera to obyczaj 😛 ja normaderm lubiłam dopóki moja cera się nie zmieniła. Ale za to piankę do mycia oligo 25 kocham od lat.
No dokładnie – to co jednej osobie pasuje, u innej zupełnie się nie sprawdza. Ja zauważam, że moja cera potrzebuje ostatnio tony nawilżania. Kiedyś nie mogłam sobie poradzić z przetłuszczaniem a stosowałam np. typowo antybakteryjne toniki. Teraz odwrotnie – używam bardzo delikatnych preparatów, a ona ciągle chce pić.
Czyli popełniałaś typowy błąd. Skóry tłustej nie wolno przesuszać bo ona w akcie obrony tłuści się jeszcze bardziej. Po za tym natłuszczenie a nawilżenie to zupełnie dwie różne sprawy. Teraz nadrabiasz zaległości to co odwodniłaś preparatami z alko krzyczy o picie.
Dokładnie tak, ale wiesz – te 5-6 lat temu jeszcze nie miałam takiej wiedzy jak dziś i głupia, ufałam temu co pisze producent. Teraz pewnie z wiekiem też skóra nabiera innych potrzeb. Dodatkowo, mimo iż mam mieszaną cerę, która lubi się przetłuszczać, to w badaniach skóry co jakiś czas wychodziło mi odwodnienie 😀 Dlatego od dawna przykładam wielką wagę właśnie do nawilżania, takiego długofalowego, a nie tylko chwilowego, wizualnego jej poprawienia 🙂
Yyyy nie dla mnie
Gdyby mnie ktoś pytał czy polecam to niestety odpowiem, że nie. U mnie się nie sprawdziło, choć pierwsze wrażenia były bardzo na plus.
Ten alkohol w składzie raczej nie cieszy.. ;/
Nie w kosmetyku stricte nawilżającym, zwężającym pory i – o zgrozo – redukującym zaczerwienienia. Z moich doświadczeń kosmetyk na bazie alkoholu jedynie te zaczerwienienia zaognia 🙁
opakowanie mi sie szaleńczo podoba:)
Zdecydowanie wole produkty naturalne, Vichy sie u mnie kompletnie nie sprawdza…
To chyba nie dla mnie
Mimo wszystko ja mam na niego ochotę 🙂
Kiedyś lubiłam takie kosmetyki- ładnie pachnie, wygląda, i daje fajny efekt na skórze. Ale teraz wolę używać coś, co działa długo falowo i poprawi stan mojej cery.
Używałam kilku kremów tej marki i mam podobne odczucia, tego serum nie miałam i chyba nie zamierzam go nabywać 🙂
Wiem, że zapach to sprawa bardzo indywidualna, jednak dziwi mnie, że mało kto wyczuwa tam alkohol. Dla mnie to serum tak okrutnie cuchnęło alkoholem, że nie dałam rady używać go dłużej niż tydzień. Zdążyło mi zresztą przez ten czas pięknie wysuszyć skórę (mam tłustą), z czym musiałam się zmagać kolejne tygodnie. Miałam zestaw z kremem, ale w końcu oddałam.
Te kosmetyki z pewnością nie są dla wszystkich i jeśli ktoś wie co mu szkodzi i prowadzi względnie świadomą pielęgnację powinien się zastanowić czy po tych "cudach" uzyska takie rezultaty jakich oczekiwał. Na plus jest natomiast opakowanie – oprócz różu, którego osobiście nie znoszę, wszystko mi się w nim podobało.