Wstyd się przyznać, ale lubię suplementy diety. Może nie wierzę w jakieś cudowne moce, ale czasami zwyczajnie chcę wspomóc swój organizm. Wśród wielu bardzo udanych preparatów, które faktycznie się sprawdzają, trafiają się też takie, które jakoś nie potrafią pokazać swojego działania. Do takich suplementów mogę niestety zaliczyć Tołpa Immuno Complex, Eliminacid i HydrOff. W sumie nie działa to nie działa, co tu więcej pisać. Postaram się jednak przybliżyć jakoś wymienione preparaty – może u kogoś jednak się sprawdzą?
Tołpa Immuno Complex wpadł mi do koszyka jakoś przypadkowo. Przy okazji zakupów kosmetycznych była jakaś promo na dwa opakowania suplementu. Sezon był przesileniowy, a mój narzeczony często łapał infekcje. Stwierdziłam, że możemy się ciut wspomóc.
Opakowanie zawiera 30 malutkich tableteczek. Należy stosować 1-2 dziennie. Jeśli zaszalejemy z dwoma to fiolka starczy tylko na pół miesiąca. Przy kwocie 35 zł za opakowanie to trochę średnio.
Jakie substancje mają zapewnić nam odporność? Torf, laktoza, inulina i oligofruktoza.
Działania nie odczuliśmy żadnego. Wiem, że to bardzo subiektywne bo przecież skoro nie zachorowałam w tym okresie to może preparat chronił. Mój narzeczony jednak złapał paskudne przeziębienie. Po tej przygodzie ostatecznie stwierdziłam, że więcej nie będę ładować kasy w dziwne wspomagacze. Zostaliśmy jedynie przy starym, dobrym tranie.
Kolejnym „cudownym” preparatem, na który napaliłam się jak szczerbaty na suchary był oczywiście Eliminacid. Po szybkim teście stwierdziłam, że jestem zakwaszona niczym kapusta w beczce po całej zimie… Włosy, cera, paznokcie, totalny brak energii i waga wskazywały na to, że muszę, ale to naprawdę muszę go mieć.
Opakowanie mieści 30 tabletek i starcza na miesięczną kurację. Tabletki choć dość duże są łatwe w połknięciu. Nie sprawiają też żadnych kłopotów trawiennych.
Skład jest naprawdę bogaty. Poza wyciągami roślinnymi znajdziemy w nim także witaminy i mikroelementy. Można powiedzieć, że są to substancje, które faktycznie mają pozytywny wpływ na zdrowie.
Niestety ja nie zauważyłam żadnej poprawy. Po dwóch opakowaniach powinnam już coś zauważać. niestety ani skóra, ani włosy, ani tym bardziej samopoczucie nie uległy poprawie. Że o wadze już nie wspomnę. Nie twierdzę, że preparat jest bez sensu i wiem, że są osoby, którym pomaga. Dla mnie niestety okazał się być neutralny. A szkoda.
Cena za opakowanie to ok. 20 zł.
Ostatni z preparatów to HydrOff – ma nawet lepszy skład niż szeroko reklamowane Hydrominum, dlatego właśnie skusiłam się konkretnie na ten produkt. W drugiej połowie cyklu mam skłonność do olbrzymiego magazynowania wody. Czasami czuję się dosłownie jak balon. Traf chciał, że akurat wyjeżdżałam na wakacje więc postanowiłam tak wstrzelić się z braniem suplementu, aby przed wyjazdem kończyć pierwsze opakowanie.
30 kapsułek starcza na miesięczną kurację. Kolorowe, łatwe w połknięciu i również bezproblemowe w trawieniu.
Skład oparty na wyciągach roślinnych budził moje zaufanie. Taki mały szczegół, że sama wypijam spore ilości zielonej herbaty i pokrzywy każdego dnia więc może na mnie nie działają one po prostu „udrażniająco”.
Mimo skrupulatnego przyjmowania suplementu, na wakacje pojechałam tradycyjnie obrzmiała. Nie zauważyłam żadnej poprawy w stosunku do okresów kiedy nie przyjmowałam tego preparatu. Woda nadal zatrzymywała się w organizmie.
Jedno opakowanie kosztuje ok. 16 zł więc nie był to gigantyczny wydatek. Mimo wszystko raczej nie planuję do niego wracać bo nie mam zamiaru szprycować się przez kilka miesięcy aby zauważyć jakikolwiek rezultat.
Domyślam się, że u innych osób wyżej wymienione produkty mogły się sprawdzić. Mój organizm jednak kompletnie na nie nie reagował. I jeśli blog jest miejscem do wyrażenia swojego subiektywnego zdania to moje jest niestety negatywne.
Jaki jest Wasz stosunek do suplementów? Zażywacie? Czy może zupełnie unikacie? Niedługo dla odmiany napiszę o tych zdecydowanie udanych 🙂
puderniczkam napisał
Czasami stosuje choć nie lubię zażywać za często pigul, szkoda że te się nie sprawdziły 🙁
JednoSpojrzenie napisał
To nie tak oczywiście, że wszystko stosowałam na raz. To są suplementy, które stosowałam w czasie minionego roku. Zazwyczaj biorę coś na włosy i paznokcie. Teraz zaczynam kurację liściem oliwnym. Zawsze raczej bazuję na suplementach, które wykorzystują naturalne środki 🙂
Anonimowy napisał
Nigdy nie stosuje sztucznych wspomagaczy ani witaminowych ani innych one po prostu tylko sa po to zeby wyciągnąć pieniadze z portfela mam problem ze stawami robię galaretkę na zimno , jem owoce sezonowe i uwaga tylko sezonowe nie kupuje w zimę takich rzeczy jak pomarańcze mandarynki itd bo tam nie ma wit c trzeba pamietać co kiedy jest w sezonie i wtedy jesc albo zrobic przetwory , wiec witaminy a co do magazynowania wody w ciagu okresu sa przeciez zioła pokrzywa mniszek lekarsk lipa krwawnik pospolity urosan fix czy urosept na mnie działa niestety tylko urosept trzeba kupic raz to raz tamto i zobaczyć co poskutkuje nie jest tak ze jednemu pasuje to drugiemu tez bedzie to samo pasować mnie nauczyła moja prababcia i babcia juz Śp niestety korzystać z ziół owszem trzeba dłużej czekać na efekty ale warto pic zioła niz brać te wszystkie chemiczne ulepszacze buziaki Gosia
JednoSpojrzenie napisał
Akurat pomarańcze i mandarynki zimą to właśnie owoce sezonowe bo w czasi enaszej zimy trwa tam zbiór 🙂 Co do suplementów – też powoli z nich wyrastam choć są takie, którym ufam i po które chętnie sięgam. Najczęściej są to te na bazie naturalnych substancji np. ziół. Zioła piję namiętnie – czystek, pokrzywa, mięta, fiołek towarzyszą mi na co dzień 🙂 Niestety są takie okresy gdzie woda zatrzymuje się we mnie masakrycznie :/
Anonimowy napisał
Nie bede tu dyskutować ale oglądnij któryś odcinek wiem co jem , wiem co kupuje tam właśnie było o pomarańczach i mandarynkach i ogolnie tzw owocach w zimie jak zobaczysz skąd sa i jaka drogę musza przebyć i jaka chemia sa napakowane to sie odechce przeciez zeby przebyć drogę musza zostac napakowane chemia zeby nie rozwinęły sie grzyby czy pleśń ogolnie zasada jest taka patrzysz z boku kartonu nie na owoc czym dalszy kraj tym gorzej wiecej chemii , ja nie kupuje wit c jest wiecej w porzeczkach i agrescie niz w pomarańczach , pozatym wole owoce sezonowe jesli sa jagody jem jagody Albo mrożę czy inne takie przeciez tak samo lepiej smakuje pomidor w sezonie niz ten zimowy , bo ten w zimie w ogóle nie smakuje jak pomidor a co do wody polecam urosept buziaki
JednoSpojrzenie napisał
Oglądam namiętnie, bardzo lubię ten program 🙂 Niestety to jest domena wszystkich owoców szczególnie tych importowanych. Latem na cytrusy nie ma sezonu, naprawdę jest on zimą. Jednak, aby do nas dojechały i nie zgniły w transporcie, ich skórka jest zabezpieczana substancjami chemicznymi. To samo tyczy się np. bananów i innych egzotycznych owoców. Ale nasze rodzime jabłka też są faszerowane na maksa więc jeśli nie mamy własnej jabłonki, bądź zaufanego pana Zdzisia od którego kupujemy, to wszystkie owoce szczególnie z supermarketów mogą nie być najzdrowsze. Więc tym tokiem myślenia zimą nie powinno się jeść żadnych owoców. A ja niestety warzyw i owoców odmówić sobie nie potrafię. Wiem, że pomidor zimą nie smakuje tak jak latem, ale jeśli widzę, że pochodzi z krajów, gdzie uprawa jest możliwa przez cały rok, a nie z polskiej szklarni to kupuję. Przynajmniej tyle nauczyli mnie na studiach 🙂 Mimo wszystko też upieram się, że sezon na cytrusy jest właśnie zimą i uważam, że warto je kupować. Nie ma ich w naszym klimacie, a dobrze zaspokajają zapotrzebowanie na witaminy. Zimą agrestu czy porzeczek się nie uświadczy, mrożone na surowo są już nie do zjedzenia zresztą… agrestu to u nas już nawet latem nie ma 🙁 Wymarła jakoś ta roślina, bardzo rzadko można spotkać za horrendalną cenę :/
Anonimowy napisał
my na szczęście mamy takiego pana zdzisia i nie kupujemy w super i hiper marketach a chłop ma wszystko czego nam potrzeba nawet ziemniaki kupuje od niego 🙂
JednoSpojrzenie napisał
No to super! Ja mam nadzieję, że jak się wyprowadzę na wieś to wreszcie będę miała swoje warzywka 🙂
Ma J. napisał
Pozostając w temacie skuteczności suplementów to można było by mnożyć przykłady bez końca. U mnie totalnym niewypałem była asekurella i hydrominum.
JednoSpojrzenie napisał
No właśnie HydrOff to to samo co Hydrominum tyle, że z jeszcze lepszym składem. I też na mnie nie zadziałało :/ U mnie najlepsze efekty przynosiły suplementy włosowo-paznokciowe. Bellisa mega utwardzała paznokcie, Priorin i Vitapil były naprawdę świetne na włosy. Do Priorinu mam zamiar wrócić niebawem żeby trochę wspomóc czuprynę przed ślubem. Beta karoten w sezonie letnim fajnie chronił skórę. Teraz używam My Beauty System i ciekawa jestem czy będą efekty 🙂
Kaprysek napisał
Nad eliminacid się zastanawiałam, ale jednak skusił mnie sok na bazie młodego jęczmienia, acai i karczocha ;p
JednoSpojrzenie napisał
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to dobra decyzja.
Bella jestTu napisał
Mam to szczęście, że jeszcze nigdy żaden suplement u mnie nie zadziałał 🙁
JednoSpojrzenie napisał
Współczuję 🙁 Mam kilku faworytów, do których wracam i które sprawdzają się u mnie świetnie.
TheAniutka napisał
Ja z suplementami mam podstawowy problem że nie potrafię ich regularnie brać, stanowczo wolę dostarczać sobie wszelkich potrzebnych substancji za pomocą odpowiedniej diety bo to idzie mi zdecydowanie lepiej 😉
JednoSpojrzenie napisał
Ja raczej bardzo zdrowo się odżywiam, rzadko mam skoki w bok więc też raczej zapewniam sobie witaminy i minerały, ale niestety są takie aspekty, w których muszę się wspierać bądź pozbyć jakiegoś problemu jak w przypadku HydrOff – niestety chyba na te typowo funkcjonalne już nie będę się kusić bo poza Hepi niewiele na mnie działa.
Pięknalia Blog napisał
nie jestem zwolenniczką suplementów, ale też nie jestem przeciwniczką. dieta i zdrowy tryb życia są najważniejsze, a jeśli to nie starcza można się wspomóc tabletkami. ja niestety muszę wspomagać się kwasem foliowym i żelazem.
JednoSpojrzenie napisał
Ja kwas foliowy będę musiała niedługo zacząć brać, ale jeszcze troszeczkę 🙂 Na razie skupiam się na włosach bo zawsze wiosną mam totalne wypadanie no i zaczynam kurację liściem oliwnym. Zobaczymy jak zadziała 🙂
Anszpi- Droga do perfekcyjnych włosów napisał
Nie miałam żadnego z tych suplementów. Teraz przyjmuję tran i witaminę D3, o ile u siebie efektów jeszcze nie zauważyłam to mój mąż po tranie tak 🙂
JednoSpojrzenie napisał
No tran i na mnie i na mojego narzeczonego dobrze działa. Teraz akurat ja nie biorę, ale jego ładnie wyprowadziłam z wiecznych przeziębień. Jak zaczęliśmy się spotykać to bez przerwy był chory. Witamina D3 to w naszej szerokości po prostu konieczność. Niestety nie przyjmuję jej regularnie. Za to każdej zimy biorę HEPI, pisałam o nim kiedyś. Naprawdę mi pomaga 🙂
Agniecha - Lepsza Wersja Samej Siebie napisał
Poszukaj bardziej naturalnych metod odkwaszania, a zobaczysz różnicę gołym okiem. poza tym należy raczej wyeliminować produkty zakwaszające i wtedy również będzie różnica.
JednoSpojrzenie napisał
Wiem Kochana, już się za to zabrałam. Ja generalnie odżywiam się naprawdę dość zdrowo, ale chciałam się dodatkowo wspomóc. Niestety chyba już więcej się nie skuszę na żadne tego typu cuda.
Agniecha - Lepsza Wersja Samej Siebie napisał
Nie ma sensu dodatkowo obciążać organizm. Ostatnio jak byłam przeziębiona mama kupiła mi w aptece musującą witaminę C (supelment) w domu okazało się, że poza słodzikami wszelkiej maści i barwnikami praktycznie witaminy C w składzie tam nie było. Odniosłam to g**** do apteki i wymieniłam….Szok.
JednoSpojrzenie napisał
Niee te musujące są masakra! Cyklaminian, który np. w USA dawno wycofano – u nas ma się dobrze. Ja czasami sięgam po Pluszz Active, ale to w wyjątkowych przypadkach. Tak to staram się unikać tych musujących świństw. Są suplementy, które jestem w stanie polecić jak np. Hepi, Priorin czy Vitapil. Uważam ( zgodnie z zaleceniami WHO ), że od późnej jesieni do wczesnej wiosny powinniśmy wspomagać się witaminą D. W okresach obniżonej odporności biorę cerutin. Nie skuszę się jednak już chyba na typowo funkcyjne suplementy jakim jest np. Hydroff.
Chocolate&Chocolate napisał
Generalnie w suplementy nie wierzę, ale realnie działały na mnie tabletki Centrum A-Z – rzadziej bolała mnie głowa, a jestem migrenowcem 😉 Poza tym nie brałam ich codziennie, tylko tak zapobiegawczo dwa razy w tygodniu 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Ja byłam bardzo zadowolona z Priorinu i Vitapilu – naprawdę działały. Ponadto zawsze zimą biorę Hepi. Mam kilka suplementów, którym ufam i które się u mnei sprawdziły, ale chyba już tych cudownych nowości nawet próbować nie chcę 🙂
Magdalena Wiśniewska napisał
Na włosy i paznokcie moim hitem jest Mega Krzem,przyrost na włosach 2cm w zimie (nigdy takiego nie miałam) i bardzo wzmocnione paznokcie (to szczególnie widać u mojej mamy).Z suplementami tak już jest że trzeba je dobrać metodą prób i błędów.Na mnie akurat wspominane wyżej Hydrominum działało doskonale ale to wszystko kwestia indywidualna.
Anonimowy napisał
myśle ze juz lepiej kupic herbatke ziołową, jest większa szansa że dobrze wykoanny napar coś zdziała, a suplementy diety w postaci tabletek to tylko wyłudanie pieniędzy, większość z nich ma podobny sklad oparty o kilka ziół i witaminy.
JednoSpojrzenie napisał
Zgadzam się z Tobą w dużej mierze 🙂 Też uważam, że dobrze skomponowane zioła mają sens. Sama pijam pokrzywę, bratka i czystka. Ostatnio polubiłam też miętę. Są jednak suplementy, które faktycznie pomagają – ja zimę daję radę znieść dzięki HEPI. Też oparty jest na naturalnych wyciągach.
żaneta serocka napisał
Nie wiedziałam, że Tołpa ma suplementy. Na pozbycie się wody brałam aqua femin ale tez bez wyraźnego efektu teraz stawiam głównie na zioła
vsswiat napisał
dokladnie ,Eliminacit to jakas totalna sciema ;/ http://vsswiat.blogspot.com/
JednoSpojrzenie napisał
U mnie kompletnie się nie sprawdził, zero efektu.