Witam Was Kochane 🙂 Jak dobrze, że fala upałów już za nami bo mój czerep pod kędzierzawą czupryną zaczynał powoli rozpływać się do tego stopnia, że wczoraj czyli w apogeum gorąca wymyśliłam sobie gotowanie zupy. Byłam bliska rozebrania się do naga bo temperatura panująca w kuchni była wręcz nie do zniesienia 🙂 Zamiast jakiś delikatny chłodniczek wymyślić to padło mi na zupę… no jak się człowiek wariatem urodził to mędrcem nie zdechnie, ale i tak dobrze mi z tym 🙂 Tradycją stały się już te moje wywody na wstępie i domyślam się, że mało kto ma to ochotę czytać, ale ja przynajmniej żyję w przekonaniu, że się wygadałam i jest mi lepiej 🙂 Także wybaczcie 🙂
Dziś o kremie na noc, który wedle zapewnień producenta został wręcz stworzony dla mnie 🙂 Otrzymałam go na spotkaniu blogerek 8 czerwca, od razu tego samego wieczora rozpoczęłam stosowanie tego produktu.
Krem ma bardzo ciekawe opakowanie, malutkie, zgrabne i poręczne, idealnie leżące w dłoni, a dodatkowo z moim ukochanym air-less’em. Wygodny i łatwy w aplikacji. Jedynym minusem jest to, że bardzo ciężko zobaczyć ile kosmetyku zostało nam jeszcze do wykorzystania. Najlepiej podstawić pod źródło silnego światła, wtedy jest szansa coś dostrzec.
Produkt skierowany jest do skóry mieszanej i tłustej, ze skłonnością do trądziku. Wydawałoby się, że będzie miał lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję. Jest zgoła inaczej choć inaczej wcale nie oznacza źle. Konsystencja jest dość gęsta, kremowo – żelowa. Wchłania się całkiem szybko, pozostawiając na twarzy wyczuwalną warstewkę. Moim zdaniem w produkcie na noc nie jest to uciążliwe. Zapach jest delikatny, całkiem przyjemny choć z wyczuwalnymi chemicznymi nutami.
Początkowo, gdy spojrzałam na skład, nie byłam do końca przekonana do tego kosmetyku. Producent jednak nie zapewniał cudów jak ” ręką odjął ” więc zdecydowałam się dać mu szansę. Myślę, że mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z tego produktu bo po części rozwiązał mój problem. Niestety druga część problemu tkwi w hormonach, z którymi muszę rozprawić się inną metodą niż kosmetyki :/
To co zaskoczyło mnie najbardziej , to fakt, że rano nie wstaję z przetłuszczoną cerą. Wręcz przeciwnie – jest gładka, miękka i nawilżona. Ładnie wyrównał się koloryt, rzekłabym, że lubię swoje odbicie w lustrze bardziej niż kiedyś, bo cera ma taki naturalny blask. Zdecydowanie zmniejszyła się ilość czerwonych przebarwień po wypryskach, pory są mniejsza ( ale nadal widoczne ), a wszelkie zmiany trądzikowe goją się szybciej.
Choć produkt zawiera kwasy to w moim przypadku okazał się być świetny na lato, na dzień wystarcza mi krem z miejskim filtrem typu SPF 20-30 i żadne niespodziewane plamki nie wyskakują. O ile zimą moja skóra potrzebuje czegoś bardziej odżywczego i obawiam się, że krem z linii Normacne Preventi nie zapewniłby jej tego, o tyle w cieplejsze dni, na konkretny problem skóry jakim jest przetłuszczanie i trądzik sprawdził się naprawdę nieźle choć na 100 % redukcję pryszczy nie ma w moim przypadku co liczyć.
Dodatkowo muszę przyznać, że jest naprawdę wydajny. Według moich szacunków starcza na dłużej niż trzy miesiące.
Przyczepiłabym się jednak do składu – DMDM Hydantoin ? Polyacrylamide ? No powiedzmy sobie szczerze, pewne substancje nie powinny się tu pojawić i nie chodzi o czepialstwo, ale dermokosmetyk apteczny powinien według mnie być tak łagodny jak składy w kosmetykach od Decubala. Tam też jest chemia, ale przynajmniej łagodna, a nie żadne pochodne formaldehydu :/
Za 55 g kosmetyku zapłacimy ok. 30 zł. Jak na kosmetyk apteczny to całkiem przyzwoicie. U mnie sprawdził się nieźle, jednak z racji na skład nie mogę polecać go z czystym sumieniem. Wybór należy do Was 🙂
Joanna napisał
faktycznie, te składniki pozostawiają wiele do życzenia
JednoSpojrzenie napisał
No to mnie naprawdę trochę zadziwia bo zawsze myślałam, że marki apteczne starają się sięgać po składniki jak najbardziej bezpieczne.
Aneta Starosta napisał
Najważniejsze, że krzywdy nie zrobił.
Dodatkowo pozytywnie zaskoczył 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Dokładnie, muszę przyznać, że warto było spróbować choć uważam, że skład mogliby poprawić.
puderniczkam napisał
najwazniejsze że się sprawdził pomimo składu;)
JednoSpojrzenie napisał
Tak, to zdecydowany plus dlatego nie mogłam wystawić mu złej opinii 🙂
żaneta serocka napisał
ja zaczynam mieć problemy z hormonami bo odstawiłam anty.
u mnie dziś też o dermedic. może skuszę się na ten krem
JednoSpojrzenie napisał
Ja podejrzewam, że mam zbyt wysoki poziom androgenów, ale ciągle jakoś tak nie mogę wybrać się do lekarza :/
Aswertyna napisał
a ja bardzo lubię czytac te wywody na wstepie:d uwielbiam je :d
ja z Dermedic mam krem do buzi iiiii tyłka nie urywa jak narazie 🙂 moze po dłuzszym uzyciu ujawni super moce 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Oooo no to w takim razie nie będę się ograniczać 😀
Na początku przeczytałam, że masz krem do buzi i tyłka, dopiero po chwili zrozumiałam, że tyłka to on nie urywa hehe.
Whatka napisał
dla mnie i mojego boya w sam raz 😀
JednoSpojrzenie napisał
No to próbujcie 🙂
Kłaczek Nieboraczek napisał
Cholera, a tak dobrze się zapowiadał, Dmdm przekreślił jego szansę już na starcie:(
JednoSpojrzenie napisał
No niestety, apteczny a jednak ma świństwa :/
Anonimowy napisał
DMDM uwalnia formaldehyd, który może przyczynić się do rozwoju raka, ale mówimy tu o narażeniu na wysokie stężenia formaldehydu i do tego przewlekłe. "In 1987, the U.S. Environmental Protection Agency (EPA) classified formaldehyde as a probable human carcinogen under conditions of unusually high or prolonged exposure". Mówi się głównie o nowotworach płuc (pracownicy przemysłowi), nosa, gardła, są też badania dotyczące białaczek (szpikowej). Ale większość z nich dotyczy ludzi, którzy mają do czynienia w pracy z dużą ilością środków chemicznych. Jeśli chodzi o płuca, to formaldehyd jest jedną z 200 substancji, które powodują ten typ nowotworu;-)
Anonimowy napisał
Jeśli chodzi o np. drugi składnik (methylchloroisothiazolinone) może działać jak alergen u osób predysponowanych, ale nie jest karcenogenem. Poliakrylamid sam w sobie nie jest toksyczny, ale akrylamid z niego pochodzący może uszkadzać komórki nerwowe, ale znów jest to kwestia ilości…
JednoSpojrzenie napisał
Problem jest tylko jeden – zazwyczaj używamy wielu kosmetyków czy detergentów dziennie. Wiem, że stężenia substancji w kosmetykach są niewielkie i muszą spełniać normy, ale jeśli zsumujemy ilość z jaką mamy do czynienia każdego dnia oraz to, że mnogość substancji z różnorodnych produktów może ze sobą reagować to nie brzmi już to optymistycznie. Wiem, że głupio to brzmi w ustach osoby, która zużywa ich spore ilości, ale niestety gdzieś w świadomości mam to, że nie są one obojętne dla naszego organizmu 🙁
Marilyn napisał
z tej serii mam ochotę na serum :p
JednoSpojrzenie napisał
No właśnie ja też 🙂
Michasia S. napisał
Dobrze, że zadziałał i nie narobił krzywd 😉
JednoSpojrzenie napisał
To jest zdecydowanie plus 🙂
kinga b. napisał
kurde, toszkę duzo jak za 55 g :/
JednoSpojrzenie napisał
W sumie standardowo kremy mają 50 ml, więc ten jest nawet nieco większy.
Tanika i Wojtas napisał
Działanie fajne, skład niekoniecznie, też uważam że apteczne kosmetyki powine być bezpieczne, ale tak niestety nie jest.
JednoSpojrzenie napisał
No własnie to dla mnie największy zawód jeśli kosmetyk apteczny nie jest jednak ideałem pod względem składu.
Maggie napisał
ja teraz szukam fajnego nawilżającego kremu na noc i coś znaleźć nie mogę 😛
JednoSpojrzenie napisał
Oj ja też zawsze mam problem z kremami na noc, choć zawsze wydawało mi się, że trudniej będzie mi znaleźć ideał na dzień.
robaczeeek napisał
Je jeszcze do tej pory dermo kosmetyków nie używałam i jakoś mnie do tego specjalnie nie ciągnie. A jeśli chodzi o wstępy to ja też lubię się czasami wyżalić bo jakoś lżej się na duszy człowiekowi robi 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Szczerze mówiąc ja do dermokosmetyków podchodzę ostrożnie, nie wszystkie mają dobre składy.
Kraina testów ... napisał
Lubię kremy w takich opakowaniach.
Ten miałam, ale tylko próbeczkę, na podstawie której nie bardzo mogę wywnioskować czy go chcę czy nie chcę 🙂
Ale z tej serii płyn micelarny jest rewelacyjny dla mnie, więc może i krem by się świetnie sprawdził.
JednoSpojrzenie napisał
Na mnie działał no i plus za opakowanie, ale kilka niedociągnięć mogliby zmienić, to już nie te czasy, że konsumentki nie wiedziały czym się smarują.
Anonimowy napisał
Witam,
polyacrylamide to składnik zagęstnika sepiplus 305 – standardowo stosowanego w kosmetykach.
JednoSpojrzenie napisał
Witam,
to że jest standardowo stosowany to nie znaczy, że kumulując się z innymi składnikami nie odbija się na naszym zdrowiu jak chociażby parabeny. Pochodna formaldehydu nie brzmi już tak dobrze jak polyacrylamide, a jest to ta sama substancja. Polecam artykuł : http://www.hellozdrowie.pl/lifestyle/inci-jak-czytac-etykiety-kosmetykow/strona/2 .
W końcu jeśli użyję tego samego dnia kilku kosmetyków z tym składnikiem to może nie być już zbyt różowo…
Anonimowy napisał
Witam,
zastanawiam się dlaczego akurat przerażenie sieje polyacrylamide bo mnie akurat w tym kosmetyku niepokoi użycie methylchloroisothiazolinone i methylisothiazolinone. Teraz w EU trwają prace zabraniające używania tych substancji w postaci mieszaniny dla produktów leave-on. Wiadomo o tym od jakiegoś czasu i nie wiem dlaczego producenci, którzy śledzą przecież zmiany szykowane w prawie jednak stosują konserwanty, wobec których wszystko moze się zmienić.
A co do parabenów to zdania są podzielone a wnioski z ostatnich badań juz nie takie jednoznaczne. Zawsze się zastanawiam czy alternatywy stosowane w tzw. produktach bezparabenowych są naprawdę skuteczna w kosmetykach pakowanych np. w słoiczki.
Ja od zawsze jestem fanem air-lesów lub tuby.
JednoSpojrzenie napisał
O widzisz, dzięki za info o braciszkach "methylkach". Słyszałam o tym, że UE ostro wzięła się za konserwanty, ale myślałam, że tyczy się to bardziej parabenów. Wiem, że nie ma 100 % pewnych dowodów na istnienie ryzyka związanego ze stosowaniem parabenów, ale mimo wszystko, gdy używamy kilku produktów kosmetycznych dziennie, a także detergentów codziennego użytku, to jesteśmy narażeni na kumulację tych substancji. Nie jestem wielkim ortodoksem, ale od pewnego czasu naprawdę staram się szukać kosmetyków o jak najbardziej przyjaznych składach, nie zawsze się to udaje, ale przynajmniej próbuję zminimalizować dzienną dawkę świństw.
Co do słoiczków, to słuszna uwaga ! Ja od kiedy tylko wypatrzyłam opakowania z pompką, a później typu air-less to zawsze starałam się celować w takie produkty. Wkładanie palucha, choćby najczyściejszego, do słoiczka i codzienne wpuszczanie do niego powietrza nie jest moim zdaniem najzdrowsze, a jeśli dodatkowo kosmetyk chroniony jest konserwantami pochodzenia naturalnego czy spożywczego to naprawdę nie wiem jak to się ma tak naprawdę z zachowaniem jakości. Wiem, że kosmetyki PAT&RUB konserwowane są właśnie tymi spożywczymi, nigdy nie zdarzyło mi się, żeby jakiś się popsuł więc może dają radę ?
Ewela S napisał
Świetna recenzja, zgadzam z nią się w 100%, krem jest naprawdę dobry, działa i daje dobry efekty, mój ulubieniec. Pozdrawiam 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Cieszę się, że u Ciebie się sprawdził 🙂 Ja mimo wszystko nie dałam rady dobrnąć do końca.
olivia jaskiewicz napisał
dobrze napisane! 🙂 krem działa, jestem z niego bardzo zadowolona tak jak z innych kosmetyków tej firmy. spisuje się dobrze jesli ma sie problemy z tradzikiem.
JednoSpojrzenie napisał
Ja z perspektywy czasu muszę jednak powiedzieć, że Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym działa lepiej 🙂
ania tromba napisał
krem na początku wydaje się ciężki, ale po czasie skóra się przyzwyczaja. ale przecież chodzi o efekty, a do tego nie mam zastrzeżeń .: )
JednoSpojrzenie napisał
Efekty faktycznie były niezłe, choć z perspektywy czasu wiem, że krem peelingujący 10% z Pharmaceris sprawdza się u mnie lepiej.