Dzisiejszy dzień rozpoczęłam zakupowo 🙂 Odwiedziłam mój ulubiony lumpik i upolowałam fajną, dzianinową kieckę i długą koszulę, następnie udałam się do Rosska na typowo higieniczne zakupy. Przy okazji oblukałam trzy nowe kremy z Lirene KLIK KLIK KLIK i jestem mega zawiedziona, każdy z nich na pierwszym bądź drugim miejscu w składzie ma parafinę 🙁 Nawet nie będę ich próbować bo nie chcę kolejny raz boleśnie przekonać się o tym, że moja twarz nie znosi tego składnika w kremach i maseczkach. Od boleści trawi w peelingu, ale tylko na dalszym miejscu. No niestety nie postarali się, a szkoda.
Ale nie o zakupach miała być dziś mowa, ale o dwóch kremach do ciała z Decubala. Tu dla odmiany parafiny nie znajdziemy wcale 🙂
Dlaczego nazwałam je duetem do zadań specjalnych ?
Skóra mojego ciała jest zróżnicowana – nogi są bardzo suche, skłonne do podrażnień i łuszczenia. Kochają treściwe masła i odżywcze balsamy, a także ochronny film na skórze. Od pasa w górę natomiast, skóra jest sucha na rękach i w miarę normalna na tułowiu. Z tego względu preferuję kosmetyki o lekkiej konsystencji, które szybko się wchłoną i nie zostawią tłustej warstwy.
Duet z Decubala wpasował się w moje potrzeby idealnie – Body Cream, czyli odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała sprawdził się do górnych partii ciała, zaś Clinic Cream – odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej – do dolnych partii ciała.
Odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała – Body Cream
Zawiera aż 40 % substancji tłuszczowych ! Mimo to ma lekką konsystencję, która dobrze się wchłania nie pozostawiając jedynie bardzo delikatny, praktycznie niewyczuwalny film.
Zamknięty jest w wygodnej, dużej, miękkiej tubie, z której łatwo wycisnąć pożądaną porcję. Niestety zatrzask jest dość słabej jakości i przy silnym pociągnięciu łatwo można go uszkodzić.
Kosmetyk jest bezzapachowy, jednak ma swoją charakterystyczną, średnio przyjemną woń, która na szczęście bardzo szybko się ulatnia.
Jeśli chodzi o samo działanie to nie sposób odmówić mu skuteczności. Nawilża i wygładza skórę, staje się ona przyjemnie miękka. Osobiście naprawdę widzę różnicę w stanie naskórka przed i po zastosowaniu kremu. Dodatkowo nie jest to działanie od jednego posmarowania do drugiego, gdyż nawet po kąpieli skóra jest znacznie lepiej nawilżona i odżywiona niż kiedyś. Kolejny raz jestem na TAK. Firma Decubal podbiła moje serce, choć nie do wszystkich produktów mam zamiar wrócić, ten jednak wędruje na listę kosmetyków do ponownego kupienia 🙂
Za 250 ml zapłacimy ok. 25 zł – jak na dermokosmetyk apteczny, cena marzenie.
Odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej – Clinic Cream
Prosty skład i 38 % substancji tłuszczowych to zdecydowane atuty tego kosmetyku. W moim odczuciu jest bardziej treściwy i bogatszy niż Body Cream, choć zawiera ciut mniej substancji tłuszczowych. Nawilża i natłuszcza, pozostawiając lekko wyczuwalny film. Dobry do skóry podrażnionej i łuszczącej się ponieważ działa ochronnie – nawet po kąpieli skóra pozostaje zregenerowana.
Zamknięty jest w identyczny typ opakowania jak krem, o którym pisałam wyżej. Niestety ma dużo gorszy zapach, krótko mówiąc – śmierdzi. Na szczęście smrodek szybko wietrzeje i idzie przeżyć, nawet tak wrażliwy nos jak mój nie miał z tym problemu.
Działa intensywnie i dogłębnie, nawilżenie nie jest tylko powierzchniowe. Ba ! Krem jest bardzo uniwersalny, ręce, stopy – generalnie każdy punkt ciała, który wymaga nawilżenia.
Za ok. 25 zł otrzymujemy 250 ml wielofunkcyjnego dermokosmetyku, który naprawdę spełnia swoje zadanie.
Pochwalę się jeszcze na koniec, że wygrałam na fb nowy tusz Maybelline the Rocket Volume Express – mam jednak otwarte cztery inne tusze więc musi zaczekać na swoją kolej 🙂
Ooo fajne zakupki 🙂 a tusz jest mi nieznany 😛 Ja już mam tylko jeden otwarty i kolejny czeka w kolejce 🙂
Ja dzisiaj pisałam test z frencza i średnio poszło chyba ;P Ale szczerze to nie przejmuję się tym 😛 Oprócz szkoły i budżetu wszystko kwitnie 😀
Buziaki :*
To podobnie u mnie, podejrzewam, że mam egzamin w plecy, ale reszta jakoś się toczy – poza szkołą i budżetem 🙂
podobają mi się opakowania, takie solidne 🙂
ciekawa jestem tej masakry, chwal się szybko !:)
Maskara musi troszeczkę poczekać, ale najchętniej już bym się do niej dobrała 🙂
Co do Decubala – mogliby popracować nad jakością zatrzasków, bo mają tendencję do odpadania.
prawdę mówiąc to nie miałam do czynienia z tymi produktami :)) Oj ja sama jestem ciekawa co to za tusz i jak się będzie sprawował ;))
Ja też, bo bardzo lubię tusze z Maybellina. Reszty kolorówki nie znam, ale tusze wymiatają 🙂
Ceny tych kosmetyków są bardzo przystępne. A widzę, ze działanie też fajne 🙂
Zgadza się, ja cieszę się szczególnie dlatego, że osoby z AZS nareszcie nie będą musiały wydawać fortuny na pielęgnację 🙂
Ciekawe te kremiki i cena zachęcająca 🙂 Gratuluję wygranej w konkursie 🙂 mi się jeszcze nic nie przyfarciło ;P
Trzeba próbować, kilka razy się nie uda, aż w końcu jak się najmniej spodziewamy to wygrywamy 😀
też mi tusz doszedł 😉
No to testujemy razem 🙂
wyglądają fantastycznie…i do tego ten brak parafiny 😉
Mi na ciele parafina nie przeszkadza tak bardzo, gorzej z twarzą. Po kremach, które ją zawierają mam natychmiastowy wysyp :/
Zachęcające produkty 😉
Obs i liczę na to samo ♥
Dla osób z problemem suchej skóry z pewnością 🙂
Pierwszy raz na oczy widze te kosmetyki. 😉
Bo to marka, która dopiero wchodzi na nasz rynek. Są to dermokosmetyki, które można kupić w aptekach. Ze szczególnych przeznaczeniem do skóry suchej, a także atopowej. Uważam, że Decubal zaliczył bardzo udany debiut 🙂
Fajne zakupy;) Tylko szkoda, że nawet nie przetestujesz kremów… Jednak też zrobiłabym tak samo, wiedząc jak moja ceraz achowuje się po składnikach…
No niestety, Lirene odpada, a miałam wielką ochotę na spróbowanie któregoś z nich. Zaskoczyli mnie tą parafiną.
Przede wszystkim bardzo podoba mi się design tej firmy – prosty, ale jakiś taki energetyzujący ^^
Na szczęście nie mam większych problemów ze skórą, przez co przyjmuje ona wszystko co jej dam.
Faktycznie, jak na kosmetyk z apteki, cena niczego sobie 😉
Pozdrawiam
Zgadzam się, proste i wygodne opakowania bez cudów. Starzeję się chyba, ale zaczynam doceniać prostotę 🙂
Zazdroszczę Ci cery, choć moja ostatnio jest w nadzwyczaj świetnej kondycji 🙂
Nie znam firmy… ciekawe kosmetyki.
A przede wszystkim skuteczne, ja naprawdę chciałabym napisać, ze mają jakieś minusy, ale oprócz urywających się zatyczek i charakterystycznego, kiepskiego zapachu nie mam do czego się przyczepić 😀
Nie miałam kosmetyków z tej firmy.
U mnie zadecydował przypadek, ale trafiły w moje potrzeby idealnie.
A ja grzecznie oczekuję mojej paczuszki 😀
Myślę, że będziesz zadowolona 🙂
ja od półtora miesiąca używam tego kremu http://sklep.eris.pl/drirenaeris/pl/product/energizujaca-emulsja-na-dzien-spf-15-679.html parafiny nie znalazłam, ale działanie milusie. Byłam przesuszona na wiór, a doszłam do siebie. Jak skończę z tym to chętnie przygarnę wersję do skóry suchej 😛
a z decubala ponoć mam jakieś balsamidło odłożone u kumpeli, więc może nawet coś z Twojego duetu 😉
Wygląda fajnie, dzięki za link 🙂 Mnie ostatnio ciekawią kremy Sylveco i może bliżej lata zdecyduje się na któryś z lekkich kremów, na razie jednak ujeżdżam Decubal bo działa idealnie 🙂
ja też wygrałam tą maskarę, dobrze. Bo nie miałam nowej :p
moim zdaniem jest megaśna 😀
Pozdrawiam
O fajnie wiedzieć, u mnie na razie leży bo testuję tusz z Grashki 🙂