Pisanie bloga okazało się być dla mnie okazją nie tylko do dzielenia się moją pasją, ale również do zyskiwania ciekawej wiedzy od innych blogerek. Pierwszy temat jakim się zainteresowałam dotyczył olejowania włosów. Sama np. olej rycynowy stosowałam jedynie raz na jakiś czas w połączeniu z żółtkiem jako maska. Nie było to jednak systematyczne działanie.
Jeszcze w lipcu borykałam się z olbrzymim wypadaniem włosów. Dosłownie leciały mi z głowy całymi pasmami. Nie chciałam jednak inwestować w suplementy bo nigdy żaden tak naprawdę na mnie nie zadziałał. Myślałam, że samo przejdzie… Niestety, pod koniec września miałam już tak mysi ogonek i takie ( wstyd się przyznać ) prześwity, że stwierdziłam iż muszę wziąć się w garść. Zupełnie zmieniłam kosmetyki do pielęgnacji włosów. Po nie całych 3 miesiącach muszę przyznać, że efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Pełną kurację, jaką sobie zafundowałam opiszę Wam w przyszłym tygodniu bo weekend spędzam w domu i nie mam tu mojego arsenału, a dziś przedstawię tylko jednego z uczestników mojej kuracji.
Olej kokosowy Vatika firmy Dabur jest już pewnie wielu z Was bardzo dobrze znany. Ja rozpoczęłam od niego swoją przygodę z olejowaniem włosów. Olejek zawiera w swoim składzie wyciąg z Amli, cytryny, henny, a także sześciu ziół, które faktycznie znajdziemy w składzie, a nie tylko w fantazjach producenta. Taka mieszanka okazała się być dla moich włosów niesamowicie dobroczynna.
Myję włosy 2-3 razy w tygodniu, więc przynajmniej raz na tydzień starałam się je olejować.
Nakładałam preparat na suche włosy ok. 1 łyżki stołowej wmasowywałam w skórę głowy, a 2 łyżki stołowe nakładałam na włosy dokładnie smarując pasmo po paśmie roztartym w dłoniach olejem. Z reguły pozostawiałam na całą noc i rano zmywałam.
Olej w temp. pokojowej jest w postaci stałej, aby przywrócić go do formy płynnej należy wstawić butelkę do miski wypełnionej gorącą wodą.
![]() |
SKŁAD |
Nie będę wdawać się w szczegóły samego olejowania włosów bo o tym napiszę innym razem, dziś chcę podzielić się moimi odczuciami z prawie 3 miesięcznej kuracji.
Przede wszystkim nie tylko przestały wypadać mi włosy, ale też pojawił się ogromny wysyp baby hair. Nie jest to zapewne zasługa wyłącznie olejku, ale obstawiam, że miał w tym naprawdę duży udział.
Włosy są miękkie, miłe w dotyku i lśniące. Nie mam żadnych rozdwojonych końcówek, a sama czupryna wygląda naprawdę zdrowo.Wydaje mi się również, że mocno przyspieszył się ich wzrost. Zwykle farbuję odrosty raz na 3 miesiące, a tym razem po nie całych 2 musiałam użyć szamponetki koloryzującej bo różnica była tak gigantyczna. Dodatkową zaletą stosowania olejku jest poprawa skrętu włosów. To właśnie po „jakości” loków wiem czy dany kosmetyk mi leży czy nie.
Olejowanie włosów nie wzmożyło w moim przypadku przetłuszczania włosów. Kocham również zapach tego kosmetyku. Kojarzy mi się z jakimś domowym ciastem, ale ciągle nie mogę sobie przypomnieć z jakim. Jest słodki i bardzo przyjemny 🙂
Jeśli jeszcze któraś z Was nie używała olejów do pielęgnacji włosów, a chciałaby wypróbować tą metodę to uważam, że kokosowa Vatika firmy Dabur jest idealna dla początkujących.
Olej dostępny jest w dwóch pojemnościach – 150 ml i 300 ml.
Za 150 ml w sklepie Dabur Direct zapłacimy 11,50 zł.
Pochwalę się jeszcze, że wczoraj w nocy dostałam maila z wyżej wymienionego sklepu, że udało mi się wygrać zestaw kosmetyków w ich mikołajkowym konkursie. Takie miałam miłe zakończenie dnia 🙂