Domyślam się, że czytanie setnej (żeby tylko ) recenzji produktów Le Petit Marseillais może być już nudne. Stwierdziłam jednak, że skoro mam konkretnie wyrobione zdanie o kosmetykach tej marki to dlaczego by się nim nie podzielić? Na tapecie moja paczka ambasadorska czyli żel pod prysznic cytryna i werbena oraz żel pod prysznic i do kąpieli 2w1 pomarańcza i grejpfrut.
Żele Le Petit Marseillais zamknięte są w wygodnych. stabilnie stojących butelkach zamykanych na zatrzask. Na uwagę zasługują pojemności – żel pod prysznic, który dostałam mieścił 400 ml produktu, a żel 2 w 1 aż 650 ml.
Przyznam, że jako faworyta widziałam żel o zapachu cytryny i werbeny. Nie jestem miłośniczką zapachu pomarańczy, okazało się jednak, że mój nos zastrajkował i wybrał odwrotnie niż się spodziewałam.
Konsystencja żelu pod prysznic cytryna i werbena jest średnio gęsta, ale z pewnością nieco rzadsza nić żelu do kąpieli. Bardzo dobrze się pieni i łatwo spłukuje. Dzięki wygodnej butelce, którą możemy postawić na nakrętce, żel zużywamy do ostatniej kropli bez najmniejszych problemów.
Wydajny, nie wysuszający skóry i pozostawiający dość trwały zapach. No właśnie, zapach… kocham cytryny, lubię zioła, ale aromat tego żelu nie należał do moich faworytów. Spodziewałam się soczystej świeżości, a miałam lemoniadowy ulepek. Za słodko! Pierwszych skrzypiec nie grała kwaśna cytryna, a dziwna słodycz jak w landrynkach. I choć od strony technicznej nie mam produktowi nic do zarzucenia to zdecydowanie bardziej wolę inne wersje zapachowe, ot choćby mój ulubiony kwiat pomarańczy 🙂
Skład typowy dla drogeryjnych żeli, do codziennego oczyszczania ciała sprawdził się bardzo dobrze.
Za 400 ml kosmetyku zapłacimy ok. 14 zł, ale warto wypatrywać promocji.
Grejpfruty i pomarańcze to jedne z moich ulubieńszych owoców. Dziwnym trafem jednak kosmetyki z nutą zapachową cytrusów były przeze mnie omijane szerokim łukiem. Nie skakałam więc z radości gdy zobaczyłam w swojej paczce tą właśnie wersję zapachową. Bałam się, że będzie po prostu sztuczna. Traf chciał, że to właśnie pomarańcza i grejpfrut stała się moim faworytem. Słodko-kwaskowy zapach świeżej pomarańczy został złamany cierpkością grejpfruta. Intensywny, ale nie duszący, rzekłabym, że wręcz naturalny aromat działał na mnie jak energetyzujący budzik. Ta wersja jest wprost idealna na lato!
Żel wykorzystywałam zarówno pod prysznic jak i do kąpieli. Jako produkt 2w1 spełnia swoje zadanie. Dość gęsta konsystencja tworzy lekką piankę, która łatwo daje się spłukać. Nie podrażnia i nie wysusza. Wydajność również na bardzo dobrym poziomie.
Skład na kolana nie rzuca, ale podobnie jak w pozostałych produktach LPM spokojnie daje radę.
Za flaszkę o pojemności 650 ml zapłacimy ok 20 zł, w tym wypadku również warto wyglądać promocji jednak kosmetyk sam w sobie, zarówno z racji na właściwości jak i zapach mogę szczerze polecić.
Macie jakichś swoich zapachowych faworytów w gronie Le Petit Marseillais?
oba warianty są bardzo fajne i świetne na lato:)
Moim zdaniem zapachy LPM są ogólnie dość udane 🙂
Ach, jeszcze w towarzystwie świeżych cytrusów tak zachęcająco wygląda 🙂 Orzeźwiający prysznic 🙂 Pozdrawiam 🙂
Wersja z grejpfrutem zdecydowanie zdobyła moje serce 🙂
ja jeszcze od nich nic nie miałam, ale chętnie poznałabym ich zapachy 🙂
Myślę, że z czystym sercem mogę polecić ich produkty 🙂
Takie zapachy bardzo lubimy, na lato- jak znalazł:):)
Jasne, latem sprawdzą się idealnie 🙂
W mojej łazience aktualnie stoi żel LPM brzoskwiniowy a niedawno wykończyłam waniliowy – uwielbiam ich zapachy 🙂
Właśnie ja muszę się wyrwać z matni kwiatu pomarańczy i iść kupić inny zapach, kusi mnie też figowe mleczko do ciała 🙂
LPM ciągle króluje na blogach 🙂 Jednak faktycznie cena do jakości jest bardzo dobra, więc warto wypróbować 🙂
Dobry PR marki, ale i faktycznie fajne zapachy i dobra jakość. Trzeba przyznać, że to są dobre produkty do codziennej higieny 🙂
zapachy ładne, ale wolę ich lawendę 😉
lawendy jeszcze nie miałam, ale generalnie uwielbiam jej aromat więc muszę się skusić 🙂
Ja jeszcze ich nie próbowałam. Mam spory zapas różnych żeli i wpierw muszę je zużyć, a później nowe kupować 🙂
Ja też mam kilka w rządku, ale mój luby skutecznie pomaga mi je zużywać, a i tak ciągle coś tam mnie skusi 🙂
Te żele fajnie pachną i robią co mają robić – myją 🙂 To samo mam z praktycznie każdym żelem, kwestia dobrania zapachu, oczywiście o ile komuś SLS nie wysusza skóry 🙂
SLESy nie są aż tak tragiczne, typowych SLS już raczej nie spotyka się w kosmetykach, więc ja nie marudzę. Na co dzień spełniają swoje zadanie 🙂
Mnie wersja z werbeną i cytryną zdecydowanie bardziej przypadła do gustu 🙂