Zanim zabiorę się za recenzję orientalnej trójcy od Yankee Candle postanowiłam podzielić się moimi wrażeniami na temat wosku, który zebrał całe rzesze fanek. Choć dość długo mu się opierałam to ostatecznie ciekawość zwyciężyła – proszę Państwa oto Honey Glow!
Według producenta jest to zapach miodu skąpanego w wodzie kolońskiej. To dość trafna sugestia choć wymaga małego rozwinięcia. Wosk Honey Glow niesłychanie kojarzy mi się z bursztynem – być może przez swój kolor, który jest jego idealnym odzwierciedleniem, a może z racji na fakt, że bursztyn kojarzy mi się z ciepłem i słońcem? Tak – ten zapach to ciepło, słońce i niesamowicie otulające nuty. Z pewnością należy do zapachów słodkich, upajających, ale bez kwiatowych czy owocowych podtonów. Jest to słodycz, która złamana została nutami męskich perfum. Być może to właśnie dlatego ten zapach kojarzy mi się z niesamowitym spokojem i bezpieczeństwem. Tak jakbym leżała pod ciepłym kocem w ramionach mojego ukochanego. Aby wypełnić pomieszczenie kojącym ciepłem wystarczy maksimum 1/4 tarty. Aromat jest intensywny, ale nie przytłaczający. Palę go już od trzech weekendów i jeszcze mi się nie znudził.
Wosk Honey Glow możemy kupić np. na goodies.pl za ok. 7 zł. Czuję, że jest to jeden z tych niepowtarzalnych zapachów, do których jeszcze nie raz wrócę 🙂
To jeden z moich ulubieńców 🙂
W tej chwili i mój, ostatnio nie mogę się od niego uwolnić 🙂
Kocham, kocham, kocham! Chciałabym świecę, ale ciągle mam jakieś pilniejsze wydatki. W marcu mam wakacje, to może sobie sprawię tak sama od siebie 😉
Kurdę, nie wiem, czemu napisałam wakacje xD Urodziny miały być! To chyba świadczy o tym, że wakacje też mi potrzebne ;P
Hahaha witam w klubie, też marzę o wakacjach 🙂 I dokładnie tak – to jeden z tych zapachów, który warto mieć w formie świecy, ale sama też wiecznie mam jakieś pilniejsze potrzeby ( np. nowy zestaw pędzli Zoeva, który już śni mi się po nocach ). Ale jeśli zbliżają się urodziny to spokojnie możesz czuć się rozgrzeszona 😀
Podobał mi się, ale mam wrażenie, że te zapachy cięższe i męskie palone przeze mnie zbyt często, bardzo mi się nudzą i nie czuję już w nich tego piękna 🙂
Ja jeszcze do niedawna gustowałam tylko w kwiatowych zapachach, ale powoli zaczęłam się przekonywać do innych nut i nie żałuję. Z reguły też palę je na zmianę, bo monotonia nie jest dla mnie, ale ten jakoś tak wyjątkowo przyssał się do kominka 🙂
Myślę, że zdecydowanie przypadłby mi do gustu 🙂
Te wszystkie uwielbienia, o których czytałam są jak najbardziej zasłużone 🙂
Ostatnio widzę te świece na dużej ilości blogów, chyba w końcu sama się na jakąś skuszę. Mają świetne opinie 😉
PLF blog <— ZAPRASZAM!
Ja na razie testuję woski, jak znajdę zapach the best of the rest to skuszę się na świecę, Honey Glow właśnie pretenduje do tego tytułu 🙂
Nie lubię takich słodkich zapachów 🙁
lubię 🙂
ciekawi mnie ten zapach:)