Drogerie Natura zawsze miały jedne z najlepszych marek własnych w kwestii makijażu. Chyba każdy zna Sensique, My Secret i cudowne KOBO. Nie zdziwiło mnie więc zupełnie, gdy kolejny raz zostawili w tyle wiele znanych firm i wyskoczyli z własnymi kosmetykami naturalnymi. I to w dodatku dobrymi! Na tapetę wzięłam trzy produkty z linii Botanic Skinfood: krem nawilżający herbata matcha i mango, malinowy peeling do twarzy i lawendowy hydrolat do twarzy i włosów. Zaczniemy od końca!
Botanic Skinfood hydrolat lawendowy do skóry i włosów
Po pierwsze – jestem wielką miłośniczką toników do twarzy ( w tym hydrolatów ). To mój absolutny must have. Po drugie – kocham lawendę! Hydrolat szybko dołączył więc do mojej jesiennej pielęgnacji.
Opakowanie, zapach i sposób użycia
Pompka to było zaskoczenie. Zazwyczaj toniki i hydrolaty zamknięte są w zwykłych butelkach zamykanych na zatrzask, ewentualnie z pressem. Pompka okazała się być bardzo wygodna szczególnie w kwestii używania na włosy jako podkład po oleje.
Gdy pierwszy raz powąchałam ten kosmetyk, od razu poleciałam do składu zerknąć czy aby ten 1% to nie sztuczny aromat bo pachnie obłędną, świeżą lawendą. Nope… zapach naturalny! A wszyscy wiemy, że lawenda koi i uspokaja, więc w pielęgnacji wieczornej jak znalazł.
Osobiście używam go przede wszystkim jako toniku do twarzy. Przyjemnie koi, wycisza cerę i uspokaja zmiany potrądzikowe. Zawiera gluconolactone więc dodatkowo wzmacnia i łagodzi ale… świetnie sprawdza się jako podkład pod oleje bo wspomaga nawilżanie, więc moje włosy też korzystają!
Skład
Znajdziemy w nim tylko 1% nienaturalny czyli konserwant – identyczny z naturalnym. Wiem, że można jojczyć oesu czemu nie sam hydrolat… ja nie należę do ortodoksów i szczerze mówiąc wolę mieć bezpieczny kosmetyk, który zużyję w całości bez bakterii, pleśni czy innych chorobotwórczych drobnoustrojów.
Nie bójmy się chemii, dobra chemia nie jest zła – H2O to też chemia… 😀
Za 250 ml produktu zapłacimy ok. 25 zł
Botanic Skinfood nawilżający krem z matcha i mango
Gdy przeczytałam, że to opcja do cery zmęczonej to aż się uśmiechnęłam. Moja jest wyjątkowo zmęczona i wszystko co może ją rozświetlić i obudzić jest bardzo mile widziane 😀
Opakowanie, konsystencja, zapach
Szczerze mówiąc wolę opakowania typu air-less bo są po prostu mega higieniczne. Słoiczek z brązowego szkła wygląda ładnie, ale najlepiej nabierać z niego krem szpatułką. Przyznać się kto zawsze się do tego stosuje? Ja bez bicia przyznaję, że nie…
Konsystencja jest lekka, śliska, ale kremowa. Ładnie rozprowadza się na twarzy, średnio szybko wchłania i zostawia delikatny film ochronny. Zapach bardzo delikatny, lekko owocowy, zupełnie nienachalny.
Działanie
Dla mnie to świetny krem na chłodniejsze dni. Latem ta ochronna warstewka by mi przeszkadzała. Teraz świetnie „przyklejają” się do niej podkłady mineralne. Krem można stosować i na dzień i na noc. U mnie robi za dzienniaka. Znajdziemy w nim i emolienty i nawilżacze. Nie powiem, że jest to jakiś turbo szał ciał i nie ma lepszego, ale w moim przypadku bardzo przyjemnie nawilża i zmiękcza cerę. Faktycznie widzę poprawę kolorytu i wygładzenie.
Skład
Za 50 ml kremu zapłacimy ok. 27 zł
Botanic Skinfood malinowy peeling do twarzy
Od dawna stawiam raczej na peelingi enzymatyczne. A już od kiedy zaliczyłam nawrót trądziku, wszelkie mechaniczne zdzieraki były totalnie odstawione. Gdy jednak cera nieco się uspokoiła, musiałam wypróbować ten malinowy peeling i muszę przyznać, że zaskoczył mnie swoją delikatnością.
Opakowanie, konsystencja i zapach
Znów mamy słoiczek z ciemnego szkła. Mało higieniczne, ale możemy wyczyścić go do zera, co w przypadku tubek jest mozolne. Konsystencję porównałabym do żelogalaretki 😀 w niej zatopione są pestki malin. Zapach jest malinowy – nic dodać nic ująć, ale to taka prawdziwa malina nie chemiczne bleee.
Działanie
Jeśli lubicie turbo zdzieraki, które drą jak papier ścierny to… przestańcie 😀 A tak na serio to jest peeling bardzo delikatny i przyjazny dla skóry. Oczyszcza w sposób mechaniczny, ale łagodnie. Skóra jest wyczuwalnie wygładzona, zmiękczona, ale i pobudzona. Ekstrakt z eukaliptusa fajnie odświeża a kwas mlekowy dodatkowo nawilża.
Skład
Za 50 ml produktu zapłacimy ok. 20 zł
Joasiaczek napisał
Jeszcze nie miałam okazji poznać tych kosmetyków, ale już czytałam sporo pozytywnych recenzji 😉
Dorota napisał
Bardzo ciekawa seria, zwłaszcza zaciekawił mnie hydrolat 🙂
So Alice napisał
Nie słyszałam o tej serii, już same opakowania zachęcają do wypróbowania tych kosmetyków 🙂
Milena M napisał
Uwielbiam Twoje zdjęcia <3
Mar Lena napisał
Super! Widać, ze produkty godne uwagi i świetne cenowo. Uwielbiam wody lawendowe. Fajnie, ze coraz więcej marek robi naturalne kosmetyki i coraz więcej jest dostępne w drogeriach.
Monika napisał
Mam całą serię tych oto kosmetyków sąsuper krem nawilżający jest bardz ale to bardzo przyjemny w konsekwencji i super wygładza skórę a krem pod oczy to idealny opatrunek który koi zmęczone oczy .Polecam