Nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana olejkiem Bio Oil. Reklama wskazywała, że działa na wszystko – a jak coś jest do wszystkiego to… Wszyscy znamy to powiedzenie. Dlatego gdy dostałam dużą flaszkę od mojej kochanej Gosi wcale nie zdziwiłam się, że na pierwszym miejscu mamy parafinę. Phi! I niby parafina ma mi uleczyć blizny, rozstępy, nierówny koloryt, starzenie i odwodnienie? Cóż… czasami po prostu trzeba sprawdzić to na sobie 🙂
Za testowanie Bio Oil zabrałam się gdy zawitał do mnie w ramach akcji prowadzonej przez BLOGmedia. My blogerki nabrałyśmy zwyczaju podnoszenia lamentu, gdy w składzie widzimy parafinę. Jako składnik na pierwszym miejscu nie budzi pozytywnych skojarzeń. O ile na twarz absolutnie nie użyłabym tego olejku ( mimo zachęty producenta ) bo już dobrze wiem jakby się to skończyło, przerabiałam to nie raz to na ciało i włosy ( tak, tak włosy ) nie miałam większych oporów.
Olejek z gatunku tych rzadszych jest mega wydajny i łatwo się aplikuje. Przyjemny zapach umila masaż bo właśnie moim zdaniem jego siła i działanie uwarunkowane są od wykonania porządnego masażu.
Producent zaleca stosowanie olejku przez okres minimum 3 miesięcy, dwa razy dziennie. Ja mogę wypowiedzieć się po 5 tygodniach stosowania przede wszystkim na moją bliznę.
Historia blizny jest Wam już pewnie znana – oto mamy 1 listopada. Piękny, słoneczny poranek wyzwolił we mnie dziką chęć pobiegania z psem. Parking pod moim blokiem jest nieco z górki, lecimy niczym Timon i Pumba, a słoneczne ogniki migają na naszym licu. Ja z rozdziawioną gębą, pies z językiem zadzierzgniętym za ucho zbiegamy ile sił z górki i już… już… miałam hamować, a ten wredny, ogoniasty ciućmok podbiega mi pod nogi. Przez ułamki sekund byłam niczym wyzwolony ptak, nagranie w zwolnionym tempie pewnie zrobiłoby furorę na YT. A w szczególności upadek. Buty, spodnie i kurtka idealnie porwały się całą, prawą stroną. Z kolana przez kilka miesięcy wyciągałam fragmenty asfaltu licząc, że rana jednak ładnie się zagoi. Niestety, blizna na kolanie okazała się być trwałą pamiątką. I to właśnie w nią uparcie wcierałam olejek.
Zrobiłam nawet zdjęcie przed, ale z racji na to, że obecnie na kolanie leczę ugryzienie jakiegoś dziwnego, paskudnego robala to żadnego efektu nie zobaczycie. To co ja zauważyłam przede wszystkim to cudowne nawilżenie i wygładzenie skóry. Blizna jak była tak jest, ale mam wrażenie, że jest bledsza i ciut mniej wypukła. Moim zdaniem jest to po prostu efekt bardzo systematycznego nawilżania i masowania bo w porównaniu z drugim kolanem to z blizną jest przyjemne w dotyku niczym pupa niemowlaka.
Poza parafiną, w kosmetyku znajdziemy olejek słonecznikowy, witaminę A i E, olejek z rumianku, rozmarynu, nagietka i lawendy, olej sojowy i inne substancje pomocnicze. Dla ciekawych – olejek wyprodukowano w RPA.
Wspominałam coś o włosach? Nie byłabym sobą gdybym nie wypróbowała go w ten sposób. Moje loki kochają zarówno naftę ( petroleum ) jak i parafinę. I tutaj efekt był nieziemski – włosy gładziutkie, lśniące, sypkie i nie puszące się. Fajny dopalacz szczególnie na zniszczone słońcem pasma.
Moim zdaniem produkt może być pomocny jeśli będziemy go stosować regularnie i zapobiegawczo np. w ciąży. Nawilża, uelastycznia skórę. Sprawia, że staje się bardzo miękka w dotyku, a dzięki temu mniej podatna na powstawanie rozstępów. Ot i cały sekret. Czy warto? To zależy – ostateczny rozrachunek pozostawiam Wam.
Cena za 60 ml kosmetyku to ok. 30 zł. Biorąc pod uwagę wysoką wydajność jest akceptowalna.
Macie może jakieś doświadczenia z tym produktem?
PS. Przy okazji – mam do oddania kartę MyLife, jeśli któraś z Was byłaby zainteresowana to szczegóły TUTAJ.
Jedni ten produkt chwalą a inni nienawidzą, dużo jest o nim odmiennych opini ale także uważam że liczy się systematyczność i byłabym skłonna przetestować ten olejek 🙂
W większości przypadków kwestia kluczowa to systematyczność 🙂
Gdybym miała rozstępy bądź blizny pewnie sięgnęłabym po ten kosmetyk 😉
Na moje rozstępy już tylko laser 🙂
Kiedyś go kupiłam ale po 2 użyciech pozbyłam się. Nie przypadł mi do gustu ani zapach ani słabe wchłanianie.
No właśnie reklamują jako super wchłaniający, a wcale tak nie jest. Super to się Power Fruit od Evree wchłania.
Ja osobiście nie przepadam za olejkami, ale moja siostra stosowała go w czasie ciąży i była zadowolona 🙂
No pewnie w zapobieganiu jest dużo skuteczniejszy 🙂
Niestety na moje rozstępy już nie pomoże nawet magiczny olejek 🙁 Ale skład ma cudny…ziołowe oleje ładnie brzmią 😀
A Twoja historia jest mega 😀 Opisana w doskonałym humorystycznym stylu 😀
Na moje już tylko laser 🙂
Dzięki :*
Jakoś nigdy mnie specjalnie do niego nie ciągnęło 🙂
Mnie też nie, dopiero teraz się zmobilizowałam 🙂
Przygody nie zazdroszczę, ale opisałaś ją świetnie, w zabawnym stylu, choć pewnie do śmiechu wtedy Ci nie było. Olejek mam, jakiegoś super działania nie ma, ale wypróbować można.
Wtedy nie, ale podejrzewam, że gdybym zobaczyła to teraz nagrane to zwijałabym się ze śmiechu 🙂
Ja go znam tylko z reklam. Dobrze wiedziec że daje efekty.
Efekty są średnie, pewnie bardziej sprawdza się w roli zapobiegawczej, ale jednak smarując bliznę codziennie widziałam delikatną poprawę.
Bardzo pooularny olejek w uk, ale nigdy nie miałam okazji użyć
U mnie długo stał w szafce i też jakoś nie mogłam się zebrać.
Bardzo pooularny olejek w uk, ale nigdy nie miałam okazji użyć
Bardzo pooularny olejek w uk, ale nigdy nie miałam okazji użyć
Nie wszystko co jest do wszystkiego jest do dupy 😀 ha A przygoda fajnie wyglądałaby z boku ale na sobie bym jej nie chciała przeżyć.
No już przekonałam się o tym nie raz 🙂 podejrzewam, że byłby to jeden z hitów jeśli chodzi o faile na YT, ale z kolanem przez kilka tygodni nie mogłam dojść do ładu 🙂
Przyznam się szczerze, że tego olejku jeszcze nie testowałam- jeżeli działa jakkolwiek na blizny może powinnam, mam ich sporo, na biodrach, kręgosłupie itp ;P
Ale tak szczerze na blizny to polecałabym raczej coś typowo aptecznego, tutaj za długo trzeba czekać na jakikolwiek efekt.
Miałam go i używałam, nawet będąc w ciąży, czy pomógł? trudno powiedzieć… Potem gdzieś przeczytałam, że skoro ma w składzie palmitynian retynilu to nie powinien być stosowany w ciąży 🙂
O widzisz, a zalecają o go właśnie w ciąży…
Nie miałam tego olejku, był czas, kiedy bardzo chciałam go mieć, jednak na obecną chwilę jest o wiele więcej produktów tego rodzaju , które chcę przetestować bardziej 🙂
Nie dziwię się i wcale nie namawiam 🙂
Współczuję Ci tego upadku, tak mocno nigdy się nie załatwiłam. Jestem bardzo rozczarowana, że w tym kosmetyku jest parafina. Też uważam, że najlepszy efekt dało masowanie. ja wolę naturalne oleje.
Ja też, dlatego tak długo wahałam się czy w ogóle zaczynać kurację.
Ja stosowałam go na rozstępy na biodrze – przez te 5 czy 6 tygodni rzeczywiście zrobiły się mniejsze, ale to pewnie też zasługa tego, że ogólnie zrzuciłam ze dwa kilo i ćwiczyłam. Myślę, że taki olejek najlepiej sprawdzi się zapobiegawczo – w końcu zawsze łatwiej jest zapobiegać niż leczyć 😉
No jasne, też mi się wydaje, że zapobiegawczo pewnie uelastycznia i sprawia, że skóra nie jest tak napięta. Ale leczniczo szału nie ma 🙁
Nie znam zupełnie Bio Oilu, chociaż czytałam o jego "cudownych " właściwościach.
Szkoda, że u mnie aż takich cudów nie było 🙁
Też byłam zdziwiona działaniem tej parafinki. 🙂
No na pewno lepiej używać niż nic nie używać 🙂
Nie miałam z nim nigdy styczności, ale naczytałam się i naoglądałam dość dużo pozytywnych opinii, i coraz bardziej skłaniam się w kierunku jego zakupu 🙂
Jedyna rzecz to trzeba uzbroić się w dużo cierpliwości 🙂
Miałam go I mi tak Średnio pomógł. Jedyne co zrobił to sprawił, że rozstępy stały się białe. Przez ponad rok były czerwone dopiero po bio Oil stały się białe. Nic poza tym 😉
No cóż, usunąć ich nie usunie – to potrafi tylko laser 🙂