Nie jestem specjalną fanką niespodzianek, szczególnie w kwestii pielęgnacji. Mam swój ustalony kierunek i nie każdy produkt mnie interesuje. Na Goldenboxy zawsze jednak czekam z pewną nutką adrenaliny. Gdy zobaczyłam, że w BeGlossy Goldenbox No 47 będzie Bielenda Prosessional i to z najnowszą serią to już żadne zachęty nie były mi potrzebne. Proszę Państwa – oto zawartość i moje wrażenia.

BeGlossy Goldenbox No 47 – zawartość
Tym razem mogliśmy trafić na jeden z dwóch wariantów pudełka. 6 produktów pełnowymiarowych lub 5 pełnowymiarowych i jedna miniatura. Mi trafiła się ta pierwsza opcja co mnie bardzo ucieszyło, bo kosmetyki Anna Flora przewijały mi się od dawna. Teraz mam okazję poznać.

Bielenda Professional – Nawadniająco-tonizująca esencja w mgiełce
63,99zł/150 ml
To jest zdecydowanie gwiazda tego pudełka. Kosmetyki Bielenda Professional poznałam właśnie dzięki BeGlossy. Mają świetne, aktywne składy, które faktycznie działają! Ta nawadniająca linia kusi mnie o tyle, że serio moja cera jest mega kapryśna i odwodnienie towarzyszy mi już od dawna. Toników u mnie nigdy dość, a tu mamy w zasadzie toniko-esencję. Bardzo mi się podoba ta opcja ponieważ już na tym etapie mamy okazję dbać o skórę. Jako wielka fanka koreańskich esencji śmiało stwierdzam, że tutaj też jest nieźle. Stwierdzam bo przecież jak tylko otworzyłam box to natychmiast musiałam zacząć używać hehe.

Natur Planet – Olej marchewkowy
15,06 zł/100 ml
Wiem, że niektórzy będą marudzić, że olej za 15 ziko w luksusowym pudełku, ale ja się mega ucieszyłam. Marchewkowego nigdy nie miałam, od dawna zbierałam się żeby kupić, ale jestem na etapie mantry ” Marta, najpierw skończ to co masz”. No ale jak już sam przyszedł to zostaje i od razu idzie w ruch.

Nou Floral Mist – Woda perfumowana
69,00 zł/50 ml
W BeGlossy No 45 mieliśmy opcję Velvet Blossom. Darujcie mi, nie wiem jak pachniała bo przejęła ją mama. Tym razem mamy Floral Mist. Szczerze mówiąc jeszcze jej nie otworzyłam, bo moja półka hańby ugina się od perfum. Nuty zapachowe są jednak mega ciekawe i czytają je czuję, że ma szanse ze mną zostać i tym razem nie dam sobie podwędzić.

Calinesa – Antybakteryjny i antygrzybiczy spray do tekstyliów
59,00 zł/30 ml
I to jest niegłupi produkt, szczególnie do wakacyjnej kosmetyczki. Od razu przeszło mi przez myśl, że będzie świetny do dezynfekowania kostiumów kąpielowych czy klapków. To dobra opcja na wyjazdy, gdy nigdy nie mamy pewności czego dotykają nasze rzeczy osobiste.

When Magic Snow – Maska w płachcie
29,99zł/ 1 szt.
Tu mam ochotę zaśpiewać ” ale to już było”… Marudzę, ale nie lubię repety. Kosmetyki When przypadły mi do gustu, zużyłam wszystkie maski, zarówno te w płachcie jak i w słoiczkach. Wolałabym jednak poznać coś nowego. Także no fajny produkt, ale mały minus za powtórkę.

Anna Flora – puder do kąpieli – kwiatowy
39,00 zł/150g
Nie mam wanny – jeszcze! Ale mam nadzieję, że niedługo ogarniemy łazienkę, w której ma stać. A jak nie to z wielką radochą wykorzystam ten puder do stóp. Tak jak wspominałam, Anna Flora to marka, którą podglądam od dawna dlatego mega się ucieszyłam, że pojawiła się w BeGlossy Goldenbox No 47.

BeGlossy Goldenbox No 47 – moje wrażenia
Dla mnie bardzo mocne 5/6. Tym razem bardzo fajnie trafili zarówno w mój gust jak i potrzeby. Fajne marki, przemyślane produkty. W zasadzie dla każdego coś się znajdzie, no i ta nutka niepewności przy otwieraniu boxa – to zawsze na plus!
Dajcie znać czy coś wpadło Wam w oko? Macie swoją przypadkowo poznaną markę, którą teraz uwielbiacie?
*Post powstał we współpracy z BeGlossy
Dodaj komentarz